Ty też nie, niemniej ja mam zarówno doświadczenie w kwestii ukończenia studiów w PL jak i doświadczenie w pracy z ludźmi po tych twoich mitycznych wspaniałych uczelniach, więc w przeciwieństwie do ciebie posiadam jakąkolwiek wiedzę z pierwszej ręki w omawianej kwestii. Jeśli przyjmiemy twoją argumentację, że nie mam podstaw żeby wypowiadać się w tej kwestii (a mam, bo to forum dyskusyjne a ja wypowiadam się w swoim imieniu i prezentuje tu zwyczajnie swoje zdanie a nie jakąś prawdę obiektywną), to ty tym bardziej ich nie masz.
To, że pracujesz za granicą, a ja w Polsce nie oznacza, że masz rację, albo, że ja się mylę, albo, że masz większe prawo do zabierania głosu w jakiejś kwestii. Pomimo tego, że pracuję w Polsce miałem i mam kontakt ze współpracownikami z innych krajów, absolwentami zagranicznych uczelni. Miałem ten kontakt również poprzez literaturę czy poznałem, widziałem co absolwenci zagranicznych uczelni dokonali w jakiejś dziedzinie. Sorry ale nie będę tutaj w przeciwieństwie do ciebie takim zarozumiałym bucem i nie będę podważał dorobku naukowego absolwentów amerykańskich uczelni, bo ty chyba to chcesz właśnie udowodnić twierdząc, że nasze uczelnie nie są słabe/gorsze, niż te które są wyżej w rankingu.
Chciałem jedynie ustalić czy masz jakiekolwiek podstawy, inne niż wyczytałem na pudelku
, żeby wypowiadać się w kwestiach poruszanych w tym wątku. Twoja odpowiedź, daje jasno do zrozumienia że, nie masz. Ani anegdotycznych ani jakichkolwiek innych. Po co więc zaśmiecasz ten wątek?
Sam to zacząłeś. Powołałeś się na niezrozumienie czym jest uczelnia. Radośnie ogłosiłeś autorowi wątku, że się nie zna, nie podając żadnych argumentów. Ja chociaż wykonałem jakiś minimalny wysiłek i powołałem się na ranking Szanghajski, wg którego nasze uczelnie są "sto lat za murzynami", z całym szacunkiem dla czarnych.