Witam ponownie,
Jestem obecnie w 3 klasie technikum informatycznego i mam dosyć marnowania mojego czasu. Na lekcjach przerabiamy materiał, który można ogarnąć w 2-6h na poradnikach od Zelenta. Po lekkich zmianach w nauczycielach już nawet nie jestem w stanie rozwijać się w tym co lubię, aby spędzić czas produktywniej niż słuchać tego gadania w jaki sposób uruchamia się MS Office, ponieważ od razu słychać pretensjonalne teksty nauczyciela w stylu "Co tam klikasz?", "Uspokuj się bo zaraz powyłanczam wam te komputerki" i tym podobne. Wymyśliłem dzisiaj, że chętnie zapisałbym się do technikum na weekendy. Z tego co wiem to są takie szkoły, amirite? Za 30 dni będę pełnoletni, a więc chyba mógłbym zmienić szkołę. I teraz moje pytanie: Czy po przepisaniu się muszę "odrobić" całe 2 klasy? Obecnie w 1. i 2. klasie miałem średnią powyżej 4.75 i zdałem E12 na 78%/100%.
W obecnej szkole boję się też o maturę, ponieważ wracając do domu po 8h popierdzielania po korytarzach tylko po to żeby zmarnować 45 min, nie chce mi się już douczać tego co było na lekcji. A na lekcji jest jak jest. Nauczyciele np. z matematyki nie mają zbyt dobrych umiejętności przekazywania wiedzy i wydaje mi się, że mogę mieć problem z maturą. Zabrzmię pewnie arogancko i jakbym się wymądrzał, ale jestem pewnien, że ogarnąłbym temat z lekcji o wiele szybciej i łatwiej po prostu oglądając o danej rzeczy materiał na youtubie. W końcu i tak zawsze uczę się w ten sposób, bo z lekcji nie wiele wynoszę.
Będąc w technikum zaocznym mógłbym nawet poszukać sobie pracy, o której marzę. Wolałbym już robić za najniższą krajową niż marnować mój czas w tej budzie.
Także ten. Jest ktoś kto dokonał podobnego przepisania się?
Przepraszam, trochę rant, ale nie potrafię pisać o tym spokojnie.