Jak rzadko tu piszę, tak teraz powylewam swoje żale.
Posiadam (starawego już nieco) Della D630, w teorii jest to laptop działający z Linuksem od A do Z, włącznie z dokowaniem. Sprawny, testowany wcześniej pod Win7.
Ale, że chciałem być legalny, poza tym czasem potrzebuję typowo linuxowych narzędzi, postanowiłem zainstalować któryś z systemów spod znaku pingwina.
No i teraz jak to w praktyce wygląda?
Debian/Mint/Ubuntu - losowe zawieszenia od drivera karty graficznej, średnio parę razy na dzień. W Debianie środowisko graficzne MATE nie działa po instalacji oficjalnych paczek (to akurat nie ma nic wspólnego ze sprzętem).
Iphone działa po podmiance gvfs na fuse. Mogę z tym żyć, ale chętnie podmieniłbym automounter środowiska graficznego. Da się? Teoretycznie tak, nawet tutorial do tego jest. W praktyce ni hugo. Taka głupta, ale wkurza mnie okrutnie.
Fedora 27 - karta graficzna jest ok, ale wifi działa z prędkością modemu.
OpenSuse tumbleweed - Jak przy Fedorze. Plusem jest Iphone działający bez instalacji czegokolwiek. Obstawiam, że za problemy z WiFi odpowiedzialny jest nowy kernel, bo obie w/w dystrybucje są "bleeding edge".
OpenSuse LEAP: grafika ok, wifi ok. Jedziesz w podróż z lapkiem... i w hotelu nie działa "captive portal". Boże błogosław UE za zniesienie opłat roamingowych. W necie ani pół informacji poza "jak nie działa to pewnie AP korzysta z trefnych mechanizmów, ciesz się, że nasz system jest bezpieczny". Iphone oczywiście nie daje się podłączyć w prosty sposób, a jakże. Ale system musi chociaż poudawać, że go montuje, bo ikonkę pokaże.
Nie próbowałem jeszcze Gentoo i Slackware'a. Obstawiam, że tego ostatniego bym okiełznał, bo to zawsze był system ostatniej szansy, tyle tylko, że poustawianie wszystkiego zajęłoby mi miesiąc czekania na wyniki kompilacji, poza tym czasem serio chciałbym coś podpiąć i tego używać, a tu raczej na 100% skazany będę na mozolne przebijanie się przez terminal.
I żeby nie było: pod Windowsami (8.1) mam notoryczne problemy z bluetooth'owym audio (na dwóch innych maszynach), ponadto Win8.1 to pierwszy od czasów XP system, który z dużą regularnością "wali" odpowiednikiem bluescreenów. Na służbowych Win10 koledzy mają podobne problemy.
I teraz serio się zastanawiam czy ja mam jakieś dziwne doświadczenia, czy po prostu poziom różnorodności sprzętu (bądź olewactwa jego producentów w temacie sterowników, ew. wariacja na temat obu) jest tak ogromny, że komfortowe użytkowanie komputera (a często i telefonu) jest po prostu niemożliwe (poza do pewnego stopnia Apple, bo oni mają też swój hardware). No i pytanie na ile dokłada się do tego niechlujstwo developerów samych systemów.
EDIT: nie potrzebuję pomocy z instalacją systemu, w razie problemów zadam konkretne pytanie w stosownym dziale. Jestem raczej ciekaw przemyśleń innych w tym temacie. Ot, uaktywnił się mój polski gen narzekactwa ;)