Wątek przeniesiony 2018-05-20 12:07 z Kariera przez Shalom.

Problem z wdrożeniem w zespół w pierwszej pracy

3

shagrin: W wielu firmach, instytucjach, nawet w rozrywce, przeprowadzano eksperymenty z czysto damskimi zespołami. Oczywiście zarekrutowanymi fachowo, że hej. Również w IT. Wydajność takich zespołów jest żadna. Zgadnij dlaczego ?

5

Ja pracowałem we firmie gdzie w dziale handlowym były 3 kobiety i 3 facetów:
to jedna była "znajomą szefa" dwie były specjalistkami od facebooka i lajkowały profile klientów
natomiast 3 facetów robiło umowy, negocjowało, przedstawiało warunki techniczne (panie nie znały/nie nauczyły się), robiło wdrożenia (panie nie miały prawka), często, przy okazji prosty serwis (panie bały się ubrudzić) czyli zasadniczo faceci robili z 80-90% roboty w tym dziale (co finalnie doprowadziło do ich odejścia), kasę mieli podobną, trochę większą, bo dochodziła mała premia za umowy.
Tak więc czy problem istnieje? istnieje.
Czy mi to przeszkadza? nie, bo nie pracuje w takiej firmie.

Czy rozumiem facetów, którzy ignorują kobiety w teamie? rozumiem, ponieważ przywileje dla pań jest to miecz obosieczny, a w stereotypach jest ziarno prawdy i skądś się biorą, tak jak i opinie o bootcampowcach.

Skoro problem istnieje to czemu mam o tym nie pisać? myślę, że techniczne i zdolne kobiety się nie obrażą, bo one wiedzą co umieją i mają to w doopie.

2

@Ursu: ja w każdej robocie fizycznej w jakiej byłem dziewczyny miały o wiele lżejsze zadania, a dostawały ten sam hajs. Czy to jest dyskryminacja mężczyzn według Ciebie?
Odpowiedź prosze udzielić w formie tak/nie.
Czemu femininistki o tym nie gadają?

3
scibi92 napisał(a):

@Ursu: ja w każdej robocie fizycznej w jakiej byłem dziewczyny miały o wiele lżejsze zadania, a dostawały ten sam hajs.

z kumplem gadałem przy piwku, pracuje w jednym z marketów (nie każdy może klepać kod niestety) jako magazynier, to opowiadał, że jak dziewczyny z kasy dowiedziały się, że więcej zarabia to poleciały do szefa o podwyżkę, z tą różnicą, że chłopina zapierdziela w chłodni praktycznie cały dzień, przyjmuje mrożonki, rozładowuje skrzynie, prowadzi ewidencję, a dziewczyny tylko to kasują za ladą w ciepełku, ale też mogę podsumować tutaj znanym "niesmak pozostał" ;)

8

Duża część, a może i nawet większość seksizmu ze strony mężczyzn skierowanego przeciwko kobietom bierze się z programów społecznych faworyzujących kobiety. Jest masa konferencji, dotacji (UE), wykładów itp. tylko dla kobiet. Oczywiście "mężczyźni też mogą brać w tym udział", ale każdy wie o co chodzi. Po prostu dużo mężczyzn czuje, że jest gorzej traktowanym i ma potrzebę sobie to odbić. Potem przychodzi kobieta do pracy i pierwsze skojarzenia to "oho, pewnie skorzystała z tego programu dla kobiet, a ja muszę zapi**lać". Jeśli kobiety mają być traktowane lepiej to trzeba zrezygnować z tych wszystkich programów. Kobiety mają jakieś kompleksy chyba punkcie swojej płci, jest ogrom programów i kampanii tylko dla kobiet. Kino dla kobiet, IT dla kobiet, dotacje dla kobiet, wykłady z przedsiębiorczości dla kobiet, wymieniać można w nieskończoność... Autorkami tych wszystkich programów są kobiety (albo w skrajnych przypadkach mężczyźni, którzy zauważyli, że kompleksy kobiet to biznes wart miliony). Kobiety powinny się postawić i powiedzieć jasno: "nie potrzebuję tego, skoro jestem równa mężczyźnie to dam sobie radę bez tego". Tak się też zastanawiam, te programy mają rzekomo walczyć z wykluczeniem kobiet i stereotypami. Ale skoro przeciętny człowiek widzi, że jest tyle kampanii, które mają wspierać kobiety to wysunie prosty wniosek: skoro pomoc skierowana jest dla kobiet to znaczy, że kobiety są gorsze. No niestety tak wygląda. Najpierw jest kampania "dziewczyny na politechniki" - "musimy zorganizować specjalną pomoc dla kobiet, bo jej nie potrzebują bo są równe mężczyznom ale jednak ją potrzebują", a potem będą programy przeciwko dyskryminacji kobiet na rynku pracy, bo mężczyźni pomyślą, że ich rówieśniczki są od nich głupsze i gorsze skoro potrzebowały tych programów, a ponadto mają potrzebę sobie odbić wcześniejszą dyskryminację.

3

Mnie ten niesmak trzyma od czasu studiów. Wpada do mnie pewnego razu grupka dziewczyn i prosi bym im zakodował coś na zaliczenie. Bo same nie mogą.

  • No ok, ja was lubię, bardzo lubię, ale tego jest dużo, a ja właśnie zawaliłem kolo z angielskiego, muszę się pouczyć na dopytkę.
  • Z angielskiego ? Luzik, załatwimy ci z tego kolokwium 4, tylko napisz nam ten programik.
  • Ale jak załatwicie !? Naprawdę mi fatalnie poszło !
  • Pójdziemy z tobą na konsultacje, też mamy zajęcia z tą prowadzącą, pogadamy, załatwimy. Pisz !
    Napisałem, poszliśmy na te konsultacje i ten cyrk wciąż pamiętam jakby dziś. Opadły lektorkę jak stado kolorowych papug, wdzięczyły się, mizdrzyły, o perfumy pytały, przy okazji wskazywały, że w mojej pracy jest zupełnie coś innego niż jest czarno na białym. Lektorka powoli wchodziła w rezonans z tym stadem, a ja tylko z opadniętą szczęką obserwowałem jak z ewidentnego 2 robi się 4.
    Od tego czasu staram się z babami żyć dobrze, tylko czasem sobie anonimowo ulżę.
5

Żadnych badań, żadnych konkretnych przykładów, jedynie dowody anegdotyczne przez cały wątek lub niejasne przekonanie że "kobiety mają łatwiej w pracy IT". Jedyne, co można uznać za pewne po wypowiedziach w tym wątku, to to, że w wielu firmach IT kobieta będzie traktowana inaczej ze względu na płeć, z powodu (słusznych lub urojonych) przekonań, że gdzieś po drodze ma łatwiej. (ale potem piana na ustach, gdy ktoś śmie wspomnieć, że dyskryminacja istnieje :)) Każdemu, kto traktuje współpracownicę inaczej z powodu takiej motywacji radziłabym po prostu dobrze się zastanowić: 1. czy na pewno te podejrzenia o to, że ma łatwiej, są słuszne 2. i czy traktowanie jej gorzej w celu jakiegoś małostkowego "wyrównania" tej niesprawiedliwości jest normalnym zachowaniem - bo nie jest winą kandydatki, że firma chce jej coś ułatwić, więc wyżywanie się na niej za to jest dziecinne.
W ogóle nie rozumiem skąd to zmartwienie o feminizm w IT, jeśli firmy faktycznie będą zatrudniać słabe programistki tylko po to, żeby było więcej kobiet w IT, to po prostu rynek zweryfikuje takie firmy, które nie wytrzymają konkurencji z tymi, które zatrudniają wyłącznie ze względu na umiejętności, czyż nie? ;) Na razie czekam na jakieś udokumentowane przykłady projektów, które poległy z powodu polityki równości płci. (bo napisanie "u mnie przekroczyliśmy deadline, bo koleżanka nie umiała czegoś zrobić" jest nic nie warte, każdy może sobie wyssać z palca takie historie)

@ up - "tak było, nie zmyślam"

3
Skromny ktos inny napisał(a):

shagrin: W wielu firmach, instytucjach, nawet w rozrywce, przeprowadzano eksperymenty z czysto damskimi zespołami. Oczywiście zarekrutowanymi fachowo, że hej. Również w IT. Wydajność takich zespołów jest żadna. Zgadnij dlaczego ?

Generalnie w pracach kreatywnych i twórczych zespoły zróżnicowane pracują bardziej wydajne, więc jeżeli w takiej branży porównujemy prace zespołu męskiego, kobiecego oraz mieszanego, to ten trzeci najprawdopodobniej wypadnie najwydajniej.
Jest bardzo dużo publikacji nt. wpływu diversity na jakość prac bardziej ambitnych niż składanie długopisów, np: https://www.aaup.org/NR/rdonlyres/97003B7B-055F-4318-B14A-5336321FB742/0/DIVREP.PDF

Oczywiście mówię teraz o rozsądnym diversity, czyli zwracaniu uwagi przede wszystkim na kompetencje, a w drugiej kolejności na inne pozytywy jakie dana osoba może wnieść do zespołu, a nie o przepychaniu słabych ludzi tylko dlatego, że są odpowiedniej płci/rasy/orientacji/znają odpowiednią osobę.

Kolejną sprawą jest to, że umiejętności techniczne nie są jedynym aspektem branym pod uwagę przy zatrudnieniu. W wielu firmach nie zostawi się na dłużej niż okres próbny osoby, która co prawda jest dobra technicznie, ale jest kompletnym bucem z którym reszta zespołu nie może się dogadać. I co teraz taka wyrzucona osoba ma zrobić: ma zacząć biadolić w internecie, jakim to jest biednym białym człowiekiem, bo jakiś wygadany samiec beta zabrał jej robotę? Czy może powinna stanąć przed lustrem i przyznać "tak, mam wady, część z nich utrudnia mi znalezienie pracy w dobrych firmach, może warto by było nad nimi popracować"?

Ostatnią rzeczą jest to, że formy dyskryminacji są różne. Istnieje dyskryminacja kobiet, mężczyzn, homo, hetero, ateistów czy chrześcijan i każdej należy się sprzeciwiać. A nie twierdzić, że skoro istnieją firmy które dyskryminują mężczyzn, to znaczy że nie istnieją firmy które dyskryminują kobiety, więc te baby to generalnie coś sobie wymyśliły i powtarzają bezmyślnie frazesy zachodnich feministek.

1
koffeina napisał(a):

W ogóle nie rozumiem skąd to zmartwienie o feminizm w IT, jeśli firmy faktycznie będą zatrudniać słabe programistki tylko po to, żeby było więcej kobiet w IT, to po prostu rynek zweryfikuje takie firmy, które nie wytrzymają konkurencji z tymi, które zatrudniają wyłącznie ze względu na umiejętności, czyż nie? ;)

nie koniecznie ponieważ programowanie to gra zespołowa więc inni muszą nadganiać braki pozostałych jak w moich przykładzie z działem handlowym wyżej, przykłady też dostałaś, chyba nie liczysz, że ktoś ci zacznie sypać nazwiskami, co byłoby irracjonalne...

0
czysteskarpety napisał(a):

Ja pracowałem we firmie gdzie w dziale handlowym były 3 kobiety i 3 facetów:
to jedna była "znajomą szefa" dwie były specjalistkami od facebooka i lajkowały profile klientów
natomiast 3 facetów robiło umowy, negocjowało, przedstawiało warunki techniczne (panie nie znały/nie nauczyły się),

U mnie było odwrotnie.

W firmach, w których pracowałem, kobiety miały zwykle bardziej odpowiedzialną pracę - np. kwestię umów albo przeprowadzały wstępne rozmowy z kandydatami. Albo zajmowały się finansami. Albo zajmowały się projektowaniem wystroju biura. Albo wreszcie ogarniały typowo przyziemne sprawy jak wymienianie zepsutego ekspresu do kawy. Albo wreszcie projektowały całe strony (pod kątem wyglądu czy UX).

Faceci natomiast co robili? Ano zwykle jakiś szit. Siedzieli w swoich norach i klepali jakieś kody wg specyfikacji (stworzonej przez kobiety!). Nawet to im dobrze nie wychodziło (wiadomo, jaka jest jakość kodu w firmach często). Po prostu pokaz niekompetencji. Nie dotyczy to tylko programistów. PMowie faceci również byli bardziej chu*owi od PMek kobiet.

Więc...

2

Siedzieli w swoich norach i klepali jakieś kody

Taaa siedzieli w swoich piwnicach i klepali jakiś kod kernela czy inne mambo jambo, w koncu tworzenie UX to najodpowiedzialniejsze zadanie :D

3
czysteskarpety napisał(a):
koffeina napisał(a):

W ogóle nie rozumiem skąd to zmartwienie o feminizm w IT, jeśli firmy faktycznie będą zatrudniać słabe programistki tylko po to, żeby było więcej kobiet w IT, to po prostu rynek zweryfikuje takie firmy, które nie wytrzymają konkurencji z tymi, które zatrudniają wyłącznie ze względu na umiejętności, czyż nie? ;)

nie koniecznie ponieważ programowanie to gra zespołowa więc inni muszą nadganiać braki pozostałych jak w moich przykładzie z działem handlowym wyżej, przykłady też dostałaś, chyba nie liczysz, że ktoś ci zacznie sypać nazwiskami, co byłoby irracjonalne...

irracjonalne jest udowadnianie swoich racji przez "bo mój kolega opowiadał" "bo słyszałem o takim przypadku" "bo 95% kobiet to..." (w ogóle to jest fenomen, że zawsze padają te liczby, zasługuje na jakąś własną nazwę - statystyki z d**y zawsze oscylują wokół wartości dziewięćdziesiąt kilka vs kilka % :D)

0

@LukeJL: więc wniosek jest taki że w pracy nie liczy się płeć tylko kompetencja. Chociaz szczerze mówiąc to PMki z którymi miałem okazje pracowac to przejawiały bardziej męskie cechy charakteru, no ale to praca więc miałem to w d*pie. Ja w pracy nie cierpie tylko grubasów, ale to niezaleznie od płci.

1

@koffeina "bo sa równe mężczyznom, ale tego nie wiedzą i się boją porażki i oceniania przez pryzmat ich płci, dlatego trzeba je zachęcić i pokazać, że nie ma czego" - dlaczego tego nie wiedzą? Dlaczego boją się porażki? A mężczyźni się nie boją? Dlaczego mężczyzn nie trzeba zachęcać?

"trzeba tylko mieć jaja skonfrontować się z kimś, kto myśl inaczej" - zaczynasz jakieś osobiste wycieczki?

"a nie tylko przebywać w "echo chamber" kolegów." - akurat tak się składa, że większość swojego czasu spędzam w towarzystwie koleżanek.

9

Najwyraźniej firma, do której się dostałaś, nie jest organizacyjnie zbyt dojrzała, a Twój mentor po prostu nie sprawdza się w swojej roli.

a zwykle tak to wygląda, dostajesz hasła dostępowe, konfigurujesz środowisko pracy, narzędzia i wykonujesz zadane taski, - tak to wygląda może w Januszsoftach, w których pracuje 5 osób robiących banalne rzeczy. Im większa firma i im poważniejsze zadania robi, tym bardziej niezbędna jest znajomość wiedzy "wewnętrznej": procesów, wypracowanych praktyk, zasad, narzędzi, architektury. W poważnych firmach nawet jak przyjmą kogoś na stanowisko eksperckie, to przez pierwsze tygodnie taka osoba ma dużo rozmów face to face z kimś kto ją wdraża, po to by jak najszybciej stała się niezależna.

Pomyślałaś może, że po prostu ludzie mają swoją robotę? Jak chcesz sobie plotkować to idź może do jakiegoś urzędu pracować. autorka nie pisała nic o plotkowaniu. Poza tym bycie mentorem to jest właśnie ta "czyjaś robota". Bo bycie mentorem jest często konieczne przy awansie na stanowiska Seniora, w którego obowiązkach jest często organizowanie nie tylko swojej pracy, ale również pracy mniej doświadczonych kolegów.

Dochodzi do tego też kwestia że wielu programistów to introwertycy. bycie introwertykiem nie oznacza bycia bucem. Introwertycy jakich znam (sam zresztą się do takich zaliczam) sami może nie zawsze się pierwsi odezwą, ale jeśli do nich podejść i przedstawić konkretny problem to potrafią opowiadać i pomagać godzinami.

Moim zdaniem, autorko, powinnaś być nieco bardziej natarczywa wobec swojego mentora i kolegów, bo siedzenie cicho w kącie odbije się na Tobie. Po trzech miesiącach kierownik Cię zapyta: "dlaczego niewiele potrafisz - dostałaś mentora, powinnaś go wykorzystać". Dobrą okazją by pokazać swój problem jest właśnie znienawidzony przez wszystkich tu Daily Scrum. Możesz na nim powiedzieć wprost: "Chciałabym móc robić już jakieś zadania, ale brakuje mi wiedzy na temat tego, tego i tego. Proszę by ktoś usiadł ze mną i mi o tym trochę opowiedział." To pokaże, że wiesz jakie są Twoje obecne ograniczenia i że aktywnie działasz by je zniwelować.

4

Skoro kobiety tutaj podważają forytowanie kobiet w pracy powołując się na brak badań naukowych wykazujących rozmiary tego procederu, to jakie badania pokazują że kobiet brakuje w IT bo są uciemiężone przez patriarchat a nie dlatego że po prostu im się nie chce / nie interesuje ich ta dziedzina ? Bo to że w czasach gdy było pare tys informatyków na świecie w branży był znacznie większy odsetek kobiet niż teraz, może wynikać po prostu z tego że to właśnie były te kobiety które nadawały się do IT, a potem po prostu brakło chętnych kobiet więc nowe etaty naturalnie wypełniły się mężczyznami.

2

Jedno jest pewne, ten wątek Paniom nie pomógł, część udziela się tylko w takich niczego nie publikując z kodu co przyczyniłoby się do innego ich postrzegania przez sceptyków, wiele odpowiedzi, mało contentu, sporo żali, mało kodu, nikogo to nie przekonuje, nikogo to nie obchodzi, szkoda.

2

@GutekSan o_O

wygląda może w Januszsoftach, w których pracuje 5 osób robiących banalne rzeczy

Masz rację, moje osobiste doświadczenia pochodzą właśnie z 5-osobowych januszexów robiących banalne rzeczy :)

niezbędna jest znajomość wiedzy "wewnętrznej": procesów, wypracowanych praktyk, zasad, narzędzi, architektury.

To prawda, ale takie coś zwykle znajduje się na jakimś wiki z linkami i wystarczy to przeczytać i ściągnąć odpowiedni soft. Nie trzeba żeby ktoś cię przy tym trzymał za rękę ani głaskał po głowie. Jeśli czegoś tam nie rozumiesz, to pytasz. Ale liczenie ze ktoś ma z robą siedzieć i ci to czytać to jakiś poroniony pomysł.

W poważnych firmach nawet jak przyjmą kogoś na stanowisko eksperckie, to przez pierwsze tygodnie taka osoba ma dużo rozmów face to face z kimś kto ją wdraża, po to by jak najszybciej stała się niezależna.

To chyba w budżetówce albo w urzędzie miasta, bo tam nikogo nie obchodzi marnowanie pieniędzy. To co opisałeś jest zwyczajnie skrajnie nieefektywne, a im bardziej doświadczonego pracownika zatrudniasz tym jest to większe marnotrawstwo. Bo większość rzeczy jesteś w stanie ogarnąć sam i to że ktoś będzie siedział obok w niczym nie pomoże. Jedna efektywna metoda to klepanie małych tasków praktycznie od razu (wiele dobrych firm ma w ogłoszeniach informacje commit on the first day i nie jest to przypadek) i w razie problemów pytanie zespołu czy jakiegoś przydzielonego mentora o jakieś konkretne rzeczy. Siedzenie i opowiadanie ogólnie o jakimś systemie na kilka milionów lini kodu jest totalnie bezużyteczne.

sami może nie zawsze się pierwsi odezwą, ale jeśli do nich podejść i przedstawić konkretny problem to potrafią opowiadać i pomagać godzinami.

Gdybyś przeczytał post OP to wiedziałbyś że tak właśnie jest. Ale wiem, dużo tekstu, ciężko się czyta to ci zacytuje:

każdy odpowie jak zapytam wprost danej osoby

Tutaj wyjątkowo się z tobą zgadzam:

Możesz na nim powiedzieć wprost: "Chciałabym móc robić już jakieś zadania, ale brakuje mi wiedzy na temat tego, tego i tego. Proszę by ktoś usiadł ze mną i mi o tym trochę opowiedział."

I sam zresztą to też sugerowałem, że w razie problemów należy pytać i prosić o konkretną pomoc. Reszta teamu to nie są jasnowidze i nie wiedzą z czym ktoś ma problem.

5
Shalom napisał(a):

@GutekSan o_O

wygląda może w Januszsoftach, w których pracuje 5 osób robiących banalne rzeczy

Masz rację, moje osobiste doświadczenia pochodzą właśnie z 5-osobowych januszexów robiących banalne rzeczy :)

Osobiste doświadczenia mają to do siebie, że są, po pierwsze, ograniczone, po drugie, zbiasowane własnymi talentami i wiedzą, które jak wiadomo u Ciebie są nieprzeciętne. Są firmy, w których samemu nie przejdzie się przez fazę "haseł, środowiska i narzędzi", a jak już się szczęśliwie przejdzie to bez wprowadzenia przez kogoś bardziej doświadczonego w szerszy kontekst zagadnień można się co najwyżej pobawić.

niezbędna jest znajomość wiedzy "wewnętrznej": procesów, wypracowanych praktyk, zasad, narzędzi, architektury.

To prawda, ale takie coś zwykle znajduje się na jakimś wiki z linkami i wystarczy to przeczytać i ściągnąć odpowiedni soft.

Znam te korporacyjne wiki. Często są pisane przez doświadczonych dla doświadczonych, bo doświadczonym w pewnym momencie trudno ogarnąć co jest łatwe, a co trudne. Bardziej przypominają "lazy dogi" z wyrywkowymi informacjami, często jakąś listą potrzebnych komend, z pominięciem jakiegokolwiek kontekstu gdzie wykonać, do czego to służy itp. Albo odwrotnie - niby wszystko jest opisane, ale nadmiar informacji powoduje że świeżak nie wie w jakiej kolejności ma czytać, żeby mu się to ułożyło jakoś w głowie. Nie twierdzę, że nie da się z nich niczego nauczyć, ale przy nawet niewielkiej, ale systematycznej pomocy ze strony kogoś wdrożonego, taka nauka pójdzie dużo szybciej.

Nie trzeba żeby ktoś cię przy tym trzymał za rękę ani głaskał po głowie.

Widzisz gdzieś domaganie się trzymania za rękę?...

W poważnych firmach nawet jak przyjmą kogoś na stanowisko eksperckie, to przez pierwsze tygodnie taka osoba ma dużo rozmów face to face z kimś kto ją wdraża, po to by jak najszybciej stała się niezależna.

To chyba w budżetówce albo w urzędzie miasta, bo tam nikogo nie obchodzi marnowanie pieniędzy.
To co opisałeś jest zwyczajnie skrajnie nieefektywne, a im bardziej doświadczonego pracownika zatrudniasz tym jest to większe marnotrawstwo. Bo większość rzeczy jesteś w stanie ogarnąć sam

Wręcz przeciwnie. Właśnie w firmach, którym zależy by nie marnować pieniędzy poważnie podchodzi się do wdrażania ludzi. W końcu płaci im się za to by pracowali EFEKTYWNIE. Owszem, ogarniesz dużo sam ślęcząc tygodniami rozkmniniając zawiłości wewnętrznych procesów czy zagadnień, często skonstruowanych nielogicznie, ale te rzeczy mentor mógłby wyjaśnić poświęcając 15 minut dziennie na rozmowę czy choćby pokazując jak sam pracuje.

Sorry, ale świadom Twojego doświadczenia i umiejętności i tak twierdzę, że w niektórych projektach, w których akurat ja miałem okazję pracować, każdy to samemu mógłby ogarnąć co najwyżej ekspres do kawy. Wszystko inne było tak oderwane od powszechnej wiedzy informatycznej.

Jedna efektywna metoda to klepanie małych tasków praktycznie od razu

Owszem, pod warunkiem, że specyfika pracy umożliwia stworzenia tak małych tasków, by świeża osoba je ogarnęła samodzielnie.

sami może nie zawsze się pierwsi odezwą, ale jeśli do nich podejść i przedstawić konkretny problem to potrafią opowiadać i pomagać godzinami.

Gdybyś przeczytał post OP to wiedziałbyś że tak właśnie jest. Ale wiem, dużo tekstu, ciężko się czyta to ci zacytuje:

każdy odpowie jak zapytam wprost danej osoby

Ale zdajesz sobie sprawę, że ja mówiłem o odpowiedziach będących czymś w rodzaju wykładu na tematy związane z pracą, podczas gdy Ty cytujesz coś co wskazywało, że koledzy odpowiadają OP na "dzień dobry" i "co słychać". Więc daruj sobie ten sarkazm.

1

Żeby wszyscy w tym wątku doszli do porozumienia to trzeba by zorganizować spotkanie z dużą ilością wspomagaczy. Żeby uniknąć dyskryminacji ze względu na wiek, płeć, stan cywilny, poziom IQ, status społeczny itd. proponuję spotkanie w formule naturystycznej.

Wtedy naprawdę okaże się czy król jest nagi.

1

Gdy ja stawiałam moje pierwsze kroki jako programistka, przyszłam na 3-miesięczną praktykę do firmy i trafiłam na świetnych ludzi - mądrych i chętnych do pomocy. Było bardzo dużo samodzielnej pracy, jeśli miałam z czymś problem to ja pytałam opiekunów, ale oni też regularnie pytali co i jak, ponieważ koordynowali projekt, który my (praktykanci) rozwijaliśmy. Często się czułam głupio gdy czegoś nie wiedziałam, ale teraz już jestem przyzwyczajona, że nie da się umieć wszystkiego. Wiem coraz więcej i ciągle się rozwijam.
Oprócz mnie znam kilka innych programistek, które sobie dobrze radzą. Moje doświadczenia jak do tej pory są bardzo pozytywne.

Może faktycznie, tak jak ludzie pisali wcześniej, odebrałaś brak odzewu ze strony współpracowników w zły sposób, może oni faktycznie po prostu byli zajęci robotą :) A może nie, nie mam pojęcia. Na pewno nie powinnaś brać tego do siebie. Kobiety w IT to nie jest zjawisko nie z tej ziemi.
Także skup się na rozwoju i jeśli czegoś nie wiesz i nie znajdujesz odpowiedzi w internecie lub znaleziona w internecie odpowiedź jest dla Ciebie niewystarczająca / nie rozumiesz jej do końca, pytaj pytaj pytaj :)

0

Możliwie przyczyna:

  • koleżanka ma odpychającą powierzchność, a jednocześnie nie wykazuje się talentem do uczenia ani do programowania - tak, to od razu widać, po zadawanych pytaniach, wystarczy kilka zdań. W związku z tym, postrzegana jest jako ktoś, kto tylko zawraca dupę głupotami i bez widoków, że coś wniesie konkretnego do projektu, kiedykolwiek. A ponieważ nie jest zbyt pociągająca, nikt nie chce z nią śmieszkować ani jej bliżej poznawać.

P.S. żeby uświadomić wam, przykłady pytań:
setPixels - android
android setPixel nie działa

Wierzcie mi, gdy ktoś zadaje takie pytania i formułuje problem w taki sposób, to znaczy że zgubił drogę. I nie, to nie znaczy że jest początkujący i się jeszcze uczy. To znaczy, że się nie nadaje. I niestety, jeśli to będzie średnio atrakcyjna kobieta, to szybciej zrazi do siebie pozostałych niż wtedy, gdyby to był facet.

Co można zaproponować? W zasadzie nic, nie narzucać się nikomu, robić swoje, starać się nie zadawać głupich pytań (typu - mam tu null pointer exception, weź zobacz czemu). Odczekać i zobaczyć co będzie dalej, jak coś nie teges, to iść gdzieś indziej.

A tak btw, najlepsze podejście to takie, ze do pracy idzie się pracować, ja np.w dupie mam integrację z innymi, nikogo tam nie lubię (do wszystkich stosunek obojętny oprócz kilku osób, które mają styl bycia, który mnie wyjątkowo drażni).

0

@kulson: to jest tylko jedna z możliwych przyczyn, ale ja obstawiałbym, że przyczyna nie jest po jej stronie, a nawet możliwe jest to, że nikt poza nią nie widzi żadnego problemu, a ona za bardzo się przejmuje swoją rolą. Gdy czytam jej wypowiedzi, to wydaje mi się całkiem w porządku i ogarnięta.

0

Problem w tym, że im bardziej się przejmujesz, tym gorzej wypadasz. Nic na siłę. Jak się przykleisz do kogoś, żeby iść koniecznie z nimi na kawę w przerwie, to duża szansa, że cię oleją. Jak poczekasz, czy sami zaproponują, to znaczy że chcą z torbą gadać. Jak nie chcą, to ch im w d (czy pisałem już coś o zdrowym podejściu?).

P.S. nigdy nie jest tak, że ktoś jest skreślony od razu. Musi sobie na to zapracować, zwykle nieświadomie. Stylem bycia, który drażni wszystkich, charakterem, brakiem wiedzy. Z tym, że cokolwiek można orzec dopiero po minimum 1-2 miesiącach a nie tygodniach

0
Błękitny Wieloryb napisał(a):

Duża część, a może i nawet większość seksizmu ze strony mężczyzn skierowanego przeciwko kobietom bierze się z programów społecznych faworyzujących kobiety.

Zauważyłam, że w krajach arabskich nie ma żadnych programów społecznych faworyzujących kobiety i kobiety wykonują poprawnie narzuconą przez mężczyzn rolę bycia kurą domową i rodzenia dzieci, nie "podskakują" a i tak spotyka je seksizm, oblewanie twarzy kwasem, mordy, gwałty. Seksizm panuje wszędzie na całym świecie niezależnie co by kobieta zrobiła. Kobieta siedzi cicho rodzi dzieci - ŹLE kobieta walczy o swoje - ŹLE kobieta pracuje - ŹLE kobieta nic nie robi - ŹLE
Może po prostu w męską psychikę wbudowana jest niechęć do kobiet tylko za to że są kobietami. To jest jedyna odpowiedź.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0