Temat "bykowego" powraca regularnie od lat. Platforma też taki podatek szykowała, w wersji francuskiej. Nie zdążyli, bo przerżnęli wybory.
Piętrzeniu kolejnych podatków jestem przeciwny z zasady. Ale lamentujący, że nagle jakiś podatek dotknąłby prywatnej sfery życia, to chyba przeleżeli pod lodem, i to kilkaset lat :) Ta rzekoma granica była przekraczana zawsze i tysiące razy, czyli de facto nie istnieje.
A czym np. jest inne - pod wieloma względami preferencyjne - opodatkowanie małżeństw? Przecież to też jest prywatna sprawa, czy ktoś znalazł sobie życiowego partnera, czy może nie. I niekoniecznie to jego wina, jeśli mu się to nie udało.