Moim zdaniem kwestia tego, że autor jak i duża część społeczeństwa niewieścieje (e niewiasty - nie obrażać mi tu się ;) ). Zmieniłeś pracę i naturalne, że będą inne obowiązki. Po prostu idź tam i pracuj. Pierwsze ok 2mc to standardowo przynosisz straty dla firmy bo trzeba się wdrożyć, poznać środowisko, soft, ludzi, biznes i zawsze ktoś pomaga, więc są straty bo zamiast 2 programistów jest 0.5 programisty. Natomiast to czas, żeby się wdrożyć, poduczyć i stać się samodzielnym. To, że idziesz do firmy z mniejszą wiedzą niż ludzie co tam są to normalka - martwić się zacznij, jak po 2 mc nadal nie będziesz samodzielny. Serio, ludzie teraz wymagają prowadzenia za rękę przez życie. Co do innych komentarzy - nie, żadna bańka nie pęka - bo nigdy nie było nadmuchiwanej bańki dla niedojd życiowych. Patrząc na takie tematy, mam wrażenie, że to nie jest żadna bańka, tylko faktycznie profesja programisty zaczyna wspinać się na wysoką wierzę i coraz bardziej się tam cementuje, jak inne zawody. Jakiś czas temu ktoś tutaj wmawiał, że programista to wyrobnik a nie jakaś elita. Patrząc na obecnych nowych jak i regularów sądzę, że jednak to profesja elitarna. Mało ludzi z danymi cechami. Ofc nie zaliczę do tej elity klepaczy frontu* i innych copie-pastowych CRM. *Skrót myślowy - wiem, że są cuda na kiju, w froncie, które mało kto ogarnie.