Bootcamp - czy warto?

0

Ciekawi mnie ta kwestia, czy to że jest się 'absolwentem' bootcampu to + czy - w CV z perspektywy HR/pracodawcy? Bo może lepiej w ogóle tego nie wpisywać do CV...

0

Jeden rabin powie tak, a inny nie.
Władowanie 10k zł na jakiś "kurs" to też jest jakaś mobilizacja i niektórych może skłonić do solidniejszego rozwoju w tym kierunku.

0

Wg mnie to minus.

0

Najlepiej się na tym bootkamie przykładać, i po nim też.
Jeżeli dany trener Cię zapamięta jako kogoś kto w zajęciach uczestniczył aktywnie, a nie przeszkadzał czy spał, to o ile nie będziesz miał jakichś strasznych braków to Cię poleci, a przynajmniej ja tak robię.

Juniorzy po studiach i tak przeważnie nic nie umieją, więc jeżeli widzę, że ktoś autentycznie wkłada wysyłek na takim bootkampie, i dopytuje się o więcej zadań/materiałów a później faktycznie to realizuje, to z czystym sumieniem kogoś takiego polecam.

Jeżeli widzę na zajęciach, że ktoś ogarnia tematy z bootkampa to też zdarza mi się polecić, no chyba, że jest egocentrykiem lubiącym wbijać szpilę.
Na kursach na razie spotkałem 2. takich, święcie przekonanych o swojej zajebistości, którzy faktycznie na tle grupy wyglądali technicznie spoko, ale ich podejście mnie odrzucało więc ich nie poleciłem ze względów na zdolności miękkie, a raczej ich brak.
Zwyczajnie nie wyobrażam sobie pracy w jednym zespole z nimi.

Co do CV to już od HR w danej firmie zależy, ale przeważnie chyba stopniowanie jest takie:

  1. ktoś kto już pracuje i jest polecony
  2. ktoś kto już pracuje
  3. ktoś kto nie pracuje, ale jest polecony
  4. ktoś po studiach
  5. ktoś na uczelni państwowej
  6. ktoś po jakimś bootkampie
  7. ktoś na uczelni prywatnej
  8. ktoś zupełnie randomowy

Bootkamp poza szczególnymi wyjątkami jest opcją niezbyt prestiżową w CV, ale jest zawsze lepszy niż przyjście z CV jako random samouk, a dodatkowo daje szanse na zaprezentowanie się trenerom i polecenie.
Można też wybrać taki bootkamp w którym płaci się więcej, ale oni organizują też na podstawie umów z firmami staż.

0

Bootkamp poza szczególnymi wyjątkami jest opcją niezbyt prestiżową w CV, ale jest zawsze lepszy niż przyjście z CV jako random samouk

Że co? Podaj konkretne argumenty dlaczego.

0
Uczynny Pomidor napisał(a):

Bootkamp poza szczególnymi wyjątkami jest opcją niezbyt prestiżową w CV, ale jest zawsze lepszy niż przyjście z CV jako random samouk, a dodatkowo daje szanse na zaprezentowanie się trenerom i polecenie.

A to jest bzdura. Dobry projekt na gicie + ogólna wiedza i nie trudno złapać pracę jako junior. Kwestia rynku bo faktycznie juniorów jest sporo i takich co totalnie nic nie mają do zaprezentowanie nikt nie przyjmie.

Jednak jak miałbym przed oczami cv samouaka i bootcampowca przy podobnej ilości skilli wybrałbym oczywiście samouka.

0

samouk = osoba która potrafi sama się nauczyć( samodzielna )
bootcampowiec = oferma która płaci słony hajs za pokazanie podstaw które leżą wszędzie za darmo, trzeba ją prowadzić za rączkę i motywować .

0
Uczynny Pomidor napisał(a):

Co do CV to już od HR w danej firmie zależy, ale przeważnie chyba stopniowanie jest takie:

  1. ktoś kto już pracuje i jest polecony
  2. ktoś kto już pracuje
  3. ktoś kto nie pracuje, ale jest polecony
  4. ktoś po studiach
  5. ktoś na uczelni państwowej
  6. ktoś po jakimś bootkampie
  7. ktoś na uczelni prywatnej
  8. ktoś zupełnie randomowy

Jako człowiek rekrutujący będący już za HR, zupełnie się nie zgadzam z tą kolejnością.
Dla mnie głównie liczy się wiedza. Jeśli koleś odpowiada zadowalająco to nie patrze co kończył i skąd jest.
Natomiast fakt, jak dostaje CV to wtedy.

  1. Ktoś kto jest polecony przez osobę której zdanie szanuje.
  2. Topowa uczelnia || Osiągnięcia (jakaś olimpiada, branie udziału w ctf'ach, lub coś co mi się spodoba) || Dobra firma
  3. Studia dzienne|Ktoś kto pracuje|Samouk(czyli chyba randomowy)
  4. Zaoczne i nie pracuje
  5. Koleś po bootcampie

(Bardzo cenie sobie ludzi którzy swoim zapałem potrafią dojść do wiedzy mimo braków studiów czy bootcampów)
(Polecenie osoby której nie znam na tyle ze wiem ze poleca tylko ludzi naprawdę godnych polecenia, w ogóle nie biorę pod uwagę)
I żeby nie było nie mam nic do bootcampów. Jeśli taka osoba lepiej odpowie od osoby po topowej uczelni to nie widzę problemu w zatrudnieniu jej. (Niestety jeszcze mi się nie zdarzyło, ale do mojej działki bootcampowiczów nie ciągnie :), wiec znam tylko z opowieści z innych teamów)

Swoja drogą czemu bootcampy to głównie fronty?

0

Dlaczego samouk > studia zaoczne ? Przecież może studiować, a w tygodniu się uczyć (czyli w sumie być samoukiem).

0
amd napisał(a):

Swoja drogą czemu bootcampy to głównie fronty?

Wydaje mi się że w ten ich intensywny miesiąc da się nauczyć frontendowca na ten minimalny poziom być coś potrafił już stworzyć, z backendem trochę ciężej.

0

Mi na 4p kiedys doradzili, zeby odpuscic studia. Mieli racje - da rade samemu sie nauczyc. Pewno na kursie bedzie latwiej i szybciej, ale bycie samoukiem uczy zadawania wlasciwych pytan i wyrabia upor. A jak nie to odpadasz i tyle.

0

@PaulGilbert:
Faktycznie, student może być wyżej niż ktoś po.

@DannyM:
Etap HR i puste CV.

@Pabloss:
A nietechnicza osoba z HR też by wybrała tak jak Ty, czy raczej nawet byś nie dostał CV do oceny, i nawet byś się nie dowiedział, że ktoś robił jakiś projekt.

@GregoryI:
Bardzo fajnie.

@amd:
Bootkampu z frontu to jeszcze nie widziałem, ani o takim nie słyszałem.
No chyba, że na bootkamapach androidowych jest sporo frontu - nie wiem, nie byłem.

Do wszystkich:
Nie mam nic do samouków, tylko uważam, że ciężej im znaleźć pracę niż komuś kto ma coś w CV i zna klika osób które mogą polecić.
Wiedza i umiejętności są najważniejsze o ile nie jest się dupkiem z którym nikt by nie chciał pracować.
Przy stopniowaniu użyłem słowa chyba bo przecież nie robiłem żadnych badań na ten temat i nie mogę stopniować z pewnością.

0

Bootcampu z frontu nie widziałeś? Gdzie Ty żyjesz?

0

Bootcamp ani nie przeszkodzi Ci zostać programistą ani nie zrobi z Ciebie gotowego programisty. Możesz pewnie zrobić to w domu w ciągu pół roku z darmowymi materiałami z internetu ale z drugiej strony ja nie oceniam bo ja chodzę na zaoczną inżynierkę z informatki, zapłaciłem za to już ponad 10 tys, zapłacę jeszcze z 6 tys i też tam ze mnie programisty nikt nie próbował robić.

Ludzie na większe głupoty wydają pieniądze więc nie demonizowałbym tego jak większość osób na forum ale też sam bym tam nie poszedł, wiedząc że np. "wykłada" tam mój kolega ze studiów, który raczej średnio ogarnia.

0

Jako osoba, która odpowiada za część techniczną rekrutacji - bootcamp mi nie przeszkadza. Wolę osoby po studiach, w szczególności, że znam w miarę dobrze lokalne uczelnie i wiem co można się po nich spodziewać. Osoba po bootcampie, która nie przesadzi z samooceną swoich umiejętności technicznych ma plusa, jeśli ma doświadczenie zawodowe, nawet nie w it ma plusa. Bo rozumie czym jest praca, miał styczność, że jest szef w robocie, że trzeba przychodzić do pracy w wyznaczonych godzinach, powiadamiać o tym, że jest korek w mieście i się człowiek spóźni np 30 min. itp itp. (co może się wydawać oczywistością, ale najwidoczniej nie dla studentów)

Takim osobom daję szansę i dostają otwarte zadanie domowe, gdzie mogą się wykazać ile umieją - jak sobie poradzą dostają zaproszenie na rozmowę.

0

Przepraszam, że odkopuję, ale potrzebuję porady.

Od blisko 10 lat pracuję jako informatyk i jedyna osoba "techniczna" w firmie typu Januszex Sp. z o. o..

Zdarzało mi się do tej pory programować, czy może raczej kodzić, rzeczy typu skrypty do backupów, jakieś katalogi internetowe (PHP, MySQL). Hobbistycznie klepałem skrypty i strony internetowe, ale zdecydowanie wolę iść w kierunku backendu.

Chciałbym przekwalifikować się na programistę (lubię programowanie i daje mi ono sporo satysfakcji), jestem w trakcie darmowego kursu Pythona, napisałem kilka skryptów automatyzujących cześć moich obowiązków w pracy, ale zastanawiam się nad jakimś bootcampem. Na chwilę obecną moja sytuacja w pracy wygląda tak "dobrze", że poważnie rozważam rzucenie jej i wzięcie udziału w kilkutygodniowym kursie. Czy w moim przypadku warto iść na taki bootcamp? Wiem, że mnie tam nie nauczą programowania - tego muszę nauczyć się sam, bardziej chodzi mi o uzyskanie solidnych podstaw, nauczenie się (chociaż w niewielkim stopniu) jak to wygląda w praktyce, czego potrzebuję, aby dostać posadę juniora, a czego spokojnie mogę douczyć się w trakcie pracy. Mam też nadzieję, że taki bootcamp przyśpieszyłby mój start w programowanie.

Pozdrawiam,
Marcin

0

Jak wolisz nauczyć się podstaw płacąc 10k zł zamiast powiedzmy 200zł to zdecydowanie warto.

0
szweszwe napisał(a):

Jak wolisz nauczyć się podstaw płacąc 10k zł zamiast powiedzmy 200zł to zdecydowanie warto.

Braki w samodyscyplinie trzeba nadrabiać kasą w portfelu xD

0

juz byl watek osoby, ktora zaplacila za bootcamp i zrobila todo list (czytaj: drobnostke za pieniadze, ktore z pewnoscia drobnymi nie byly).
Python + Django, ewentualnie Python + Flask (lzejszy framework).
Bez problemu znajdziesz darmowe materialy i tutoriale.
Jak chcesz to kup jakis kurs video - zaplacisz ulamek ceny kursu stacjonarnego. Jesli faktycznie znasz troche jezyk, to na kursie od podstaw bedziesz sie zwyczajnie nudzil.

1

Rozumiem, że są klienci z tak zwanych "służb" wymagający specjalistycznych szkoleń i certyfikatów z pogranicza telekomunikacji itp i są to materiały niedostępne w sieci albo są nieaktualne itd.

Ale do diabła, kiedy ktoś nie potrafi sam sobie znaleźć i skorzystać z tutoriala do HTML/CSS/JS i ktoś potrzebuje za grubą kasę na kredyt korepetytora/instruktora do nauki podstaw to taki ktoś na programistę nie nadaje się. Jego samodzielność i zdolność do radzenia sobie z prostymi problemami jest zerowa.

PS
Rodzice płacą dzieciom za korepetycje żeby zdały rozszerzoną maturę i dostały się na medycynę. OK, rozumiem, to się opłaci, to inwestycja w przyszłość.
Ale do diabła, korki biorą też ludki żeby zaliczyć semestr na poziomie podstawowym liceum. Biznes się kręci. Zarabia student na korkach z podstaw matmy i zarabia szkółka programowania na kursach z podstaw robienia webu.

2

Sam nie jestem bootcampowcem i raczej nie skorzystam z ich usług, ale nie rozumiem czemu gorszy jest taki ziomek, który w zasadzie nie chce tracić czasu na szukanie wiedzy, ale dostaje ja dobrze zreferowana przez ludzi z doświadczeniem od też pewnie zdolnego człowieka, który siedział te lata i miał czas grzebać w internecie
Powiedzmy sobie szczerze, ze nie każdemu chce się siedzieć i oglądać filmy zelenta czy czytać kod od hindusow na stacku. Ludzie mają swoje rodziny oraz wydatki. Zależy im na czasie a po takim pół roku są już jakieś podstawy, aby zabrać się za siebie oraz jakiś poważny projekt.
I nie mówcie mi tu, że wszystko jest dostępne na tacy bo chyba nie wmowicie mi, że typy przez 6 miesięcy uczą się co to jest pętla XD.

0
Czitels napisał(a):

Powiedzmy sobie szczerze, ze nie każdemu chce się siedzieć i oglądać filmy zelenta czy czytać kod od hindusow na stacku. Ludzie mają swoje rodziny oraz wydatki. Zależy im na czasie

i kasie.

Nie po to brałem kredyt na bootcamp żeby po pół roku nie być bliżej jak dalej 15 k.
Oglądanie konferencji, czytanie dokumentacji, studiowanie tutoriali to nie dla mnie.

0
Czitels napisał(a):

Sam nie jestem bootcampowcem i raczej nie skorzystam z ich usług, ale nie rozumiem czemu gorszy jest taki ziomek, który w zasadzie nie chce tracić czasu na szukanie wiedzy, ale dostaje ja dobrze zreferowana przez ludzi z doświadczeniem od też pewnie zdolnego człowieka, który siedział te lata i miał czas grzebać w internecie

Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie.
Osoba która umie sama znaleźć wiedzę jest bardziej przystosowana do prawdziwej pracy niż osoba która wszystko dostała na talerzu.

0
wartek01 napisał(a):

Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie.
Osoba która umie sama znaleźć wiedzę jest bardziej przystosowana do prawdziwej pracy niż osoba która wszystko dostała na talerzu.

Ale kto dostał coś na talerzu? Przecież bootcamp tak samo jak każda inna forma nauki wymaga pracy własnej oraz umiejętności poszukiwania rozwiązań na własną rękę. Jeżeli ktoś nie pracuje samodzielnie, to nie da rady z taką ilością materiału jaka jest na bootcampie.

Bootcamp jak sama nazwa sugeruje, wprowadza coś na podobieństwo wojskowego rygoru. Masz z góry narzucony materiał, dodatkowo w takiej ilości, że trudno to udźwignąć. Nikt, kto uczyłby się na własną rękę nie wziąłby na swoje barki takiej ilości materiału, chyba, że jest bardzo zmotywowany. Bootcamp to moim zdaniem świetne rozwiązanie dla osób, które nie potrafią się zmobilizować samodzielnie i potrzebują żeby ich ktoś ciągle popychał do przodu.

Z drugiej jednak strony, jeżeli ktoś sam nie jest w stanie się zabrać za naukę, to może świadczyć o tym, że taka osoba w ogóle tego nie chce. Zmuszanie się do czegoś jeszcze chyba nikomu nie wyszło na dobre. Co będzie po bootcampie? Czy taka osoba, będzie w stanie w przyszłości poszerzyć swoje kompetencje albo zmienić technologie, jeżeli dotychczasowa stanie się mniej popularna?

0

W moje ocenie pytanie jest zle postawione. Nie da sie dac jednoznacznej odpowiedzi - tak albo nie. To tak jak zapytac: "wczorajsza zupa na stolowce - czy byla za slona?", "java - czy zawsze najlepsza?".
Poza tym grupa do ktorej sie zwracasz z tym pytaniem tez jest srednio trafiona(ilu z obecnych tu programistow ukonczylo taki kurs?). Lepiej popytac absolwentow bootcampu czy w ich ocenie warto, a lepiej: ilu z nich faktycznie znalazlo zatrudnienie.

3

Ja pracuję jako senior, zatrudniono gościa po bootcampie.
Bardzo mocno nie polecam. A jeżeli zatrudniać kogoś po takich kursach to niech sobie idę potem do Asseco/Comarchu czy innej firmy która zatrudnia studentów i nie liczy się z jakością kodu. Programowanie to nie jest wykopka ziemniaków. Tutaj nie liczy się ilość programistów tylko ich obeznanie, znajomość reguł/zasad programowania, wzorców projektowych, staż pracy , pomysłowość, kreatywność i inteligencja. Nie da się zrobić z magazyniera w jeden miesiąc programisty. Do tego trzeba lat.
A ludzie którzy polecają, proponują i reklamują tego typu kursy żerują na ludzkiej głupocie i naiwności celem wyciągnięcia pieniędzy.

1

sam przyznałeś że zatrudniono gościa po bootcampie obok takiego mistrza jak ty :D czyli jednak warto

0
Czitels napisał(a):

Sam nie jestem bootcampowcem i raczej nie skorzystam z ich usług, ale nie rozumiem czemu gorszy jest taki ziomek, który w zasadzie nie chce tracić czasu na szukanie wiedzy, ale dostaje ja dobrze zreferowana

**Przykładowe aktualne ogłoszenie z widełkami trenera który musi sam poszukać materiałów i posklejać je w całość
**
PRACA DLA TRENERA JAVA / JAVA DEVELOPERA

Wymagania:
Szukamy osoby z doświadczeniem w zawodzie trener Java lub z dużym doświadczeniem jako Java Developer i predyspozycjami do nauczania osób początkujących.

Zakres obowiązków:

  • przeprowadzenie szkolenia z języka Java
  • ułożenie programu kursu
  • stworzenie materiałów szkoleniowych

Oferta:

  • stawka 80zl/h netto za prowadzenie szkolenia (B2B)
  • dodatkowe wynagrodzenie za zredagowanie programu oraz materiałów szkoleniowych
  • sprzęt komputerowy do pracy
  • praca w centrum Wrocławia
0

A gdyby stworzyć taki bootcamp, który trwa o wiele dłużej i to np 2 lata z jednej technologii? Pewnie wiele osób nie mogłoby sobie na coś takiego pozwolić, ale patrząc np na ludzi, którzy są jeszcze pod opieką rodziców a chcą tylko mieć tz "fach" w ręku a nie tytuł inż, to myślę, że spoko sprawa.

0

Nie rozumiem dlaczego jest taka niechęć i dziwne nastawienie do bootcampów, może to przejaw zazdrości, że ktoś wolał wyłożyć pieniądze i dostać 'na tacy'
Sam skończyłem jeden z bootcampów prawie rok temu i od 8 miesięcy pracuję w branży, a na slacku utrzymujemy kontakt z grupą, grupą gdzie tylko jedna osoba nie pracuje w IT bo po prostu od pierwszych dni było widać, że się nie nadawała + o programowaniu wiedziała 0. Reszta grupy to też może ku zaskoczeniu tutejszym haterom to coś wcześniej przerobiła jak prosta strona czy jeden z wielu tutoriali, a nie jak ktoś napisał "Mirki", którzy nie potrafią nic znaleźć, a przeczytali broszurkę.
Mój bootcamp Javy trwał około 340 godzin, po 8 godzin dziennie przez ponad miesiąc. Do tego pewnie połowa tego wieczorami i weekendy aby robić dodatkowe zadania itd.
Nie było tam żadnego kopiuj wklej i jedziemy dalej. Jak ktoś czegoś nie rozumiał to grupa szła z tematem do przodu samodzielnie na chwilę, a trener starał się samemu wytłumaczyć.
Uważam, że jedyny minus to cena. Cała reszta to plus.
Czy można było to zrobić samemu ? O tak, nikt nie powie, że nie. Wszystko jest w necie tylko jeżeli ktoś ma pieniądze i jest pewien to czemu nie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1