Nieźle - zaczynam być popularny i rozpoznawalny, ludzie mnie wzywają do rozstrzygania sporów ;)
A tak poważnie - czytałem ten wątek,ale nie mam opinii. Za mało faktów. Mogę się co najwyżej podzielić swoimi przemyśleniami:
nie będzie proste odzyskać pieniądze [...] firma może stwierdzić, że nie należycie wykonałem usługę
Nie widziałem umowy, w oparciu o którą współpracujecie, ale prawdopodobnie nie ma tam zapisów o braku zapłaty w wyniku złego wykonania usługi. Zresztą nawet, jeśli są, to (zakładając,że umowa jest porządnie zrobiona) określa się najpierw warunki i procedury. W związku z tym, jeśli mają jakieś zastrzeżenia do tego, co robisz, to powinni najpierw Cię o tym poinformować, wezwać do naprawienia / zaprzestania uchybień, wyznaczyć jakiś termin itp. A dopiero potem mogliby zacząć stosować ewentualne kary. I raczej też nie byłaby to cała wypłata, ale jakaś jej część - no chyba, że wszystko totalnie skopałeś ;) W każdym razie - nie uprawiamy szeryfowania - bo w takich kategoriach należy rozpatrywać samowolne zmniejszanie kwoty wynagrodzenia.
To, o czym piszesz trochę przypomina sytuację, w której ktoś w restauracji zamawia obiad, całość zjada i wylizuje talerz, a potem mowi kelnerowi, że nie zapłaci, bo jedzenie było niedobre, nieświeże, a w zupie pływała mucha.
W umowie b2b miałem wpisane dni wolne[...] może to jest jakiś punkt zaczepienia
Ale punkt zaczepienia do czego? Bo nie napisałeś tak właściwie, co masz zamiar robić. Rozumiem, że teraz piszesz o podważeniu umowy B2B i wykazanie, że tak naprawdę to był stosunek pracy.
Obawiam się, że firma dla której pracowałem na b2b nie zapłaci mi ostatniej faktury.
No to bym radził Ci wysłać do nich wezwanie do zapłaty i to jak najszybciej. Oczywiście listem poleconym i z potwierdzeniem odbioru. Jeśli nie szkoda Ci / masz możliwość wydać jakieś 100-200 zł, fajnie jakbyś zlecił to jakiejś kancelarii. Gdy Twój szef zobaczy pismo od prawnika, to są większe szanse, że bardziej się przejmie. Mówiąc brutalnie - Ciebie może olewać, ale prawnika może się wystraszyć. W tym wezwaniu musisz wyznaczyć mu dodatkowy termin do uregulowania należności, po upłynięciu którego możesz skierować sprawę do sądu. Dodatkowo nalicz odsetki na dzień dzisiejszy oraz kwotę 40 Euro. Mało osób o tym wie, ale przy KAŻDEJ fakturze/transakcji typu B2B, która nie została opłacona w terminie, wierzyciel ma prawo naliczyć ryczałt w kwocie 40 Euro. Do poczytania - https://www.portalfk.pl/windykacja-naleznosci/40-euro-nalezy-sie-za-kazda-spozniona-zaplate-faktury-11289.html . Ważne jest to, że możesz także naliczyć tą rekompensatę za wszystkie wcześniejsze faktury (oczywiście z uwzględnieniem okresu przedawnienia), obecnie już rozliczone, ale w chwili ich opłacania opóźnione chociażby o jeden dzień.
Jest to realny i jak najbardziej działający przepis - jakiś rok temu miałem dłużnika, który wisiał dosłownie kilkaset złotych. Ale że jawnie miał mnie w dupie, olewał moje pisma i telefony, w końcu poszliśmy z nim do sądu. Podliczyłem wszystkie odsetki oraz 40Euro do każdej faktury - wyszło łącznie coś koło 4kpln (plus jeszcze koleś zapłacił koszty zastępstwa, opłaty sądowe itp). Ten przepis naprawdę działa :)
W każdym razie wracając do wezwania do zapłaty i sądu - koszty to kilkaset zł, a jeśli podejrzewasz, że mogą być problemy, to raczej bym nie czekał i nie dawał sobie wciskać kitu przez kolesia. Bo być może masz rację, a koleś za chwilę stanie się niewypłacalny - wtedy nawet siłowo (pisze o legalnych sposobach, a nie sugestiach obywatela @Czulu ;) ) nic nie uzyskasz.
Cały vat wliczy w koszta, więc bez obaw.
Jakby jednak się okazało, że masz rację i koleś nie zapłaci, to możesz mu delikatnie przypomnieć, iż jako nabywca ma obowiązek dokonania korekty deklaracji VAT i "usunięcia" pozycji niezapłaconych. Ty, jako wierzyciel, masz do tego prawo, natomiast on ma obowiązek. W związku z czym możesz jeszcze mu lekko zrobić "pod górę" - po pierwsze, cały VAT z Twojej faktury będzie musiał zwrócić do US (piszę oczywiście w pewnym uproszczeniu), a po drugie można zawsze napisać pismo w stylu "uprzejmie donoszę, iż podatnik XXX nie spełnił swojego obowiązku polegającego na ...". Wtedy na pewno sprawdzą te konkretną sprawę, a być może jeszcze coś innego znajdą. Aczkolwiek dla Ciebie, poza satysfakcją z powodu "odkucia się", za wiele z tego nie wyniknie ;) Do poczytania odnośnie korekty niezapłaconego VAT - https://buchcom.pl/aktualnosci/1056-obowiazek-korekty-podatku-vat-w-150-dni-od-terminu-platnosci.html
A jeszcze odnośnie udowadniania, że mieliśmy do czynienia z pracą na etat, a nie B2B - w takim wypadku najwięcej traci/ryzykuje pracodawca, w razie czego jest szansa, że mu dowalą wszelkie zaległe składki i opłaty za dłuszy okres, poza tym prawdopodobnie nie jesteś jedyną osobą, która ma taką formę zatrudnienia. Więc to jest dość mocny argument - jeśli koleś nie chce po dobroci, to powiedz mu wprost, że idziesz do PiP i zgłaszasz sprawę. Możesz też drugie pisemko wysłać do ZUS.
Nie wiadomo, co z tego wyniknie, nie ustosunkuję się też do tego, co pisali inni - że "sam pod sobą kopiesz dołek" itp. - bo jak napisałem na początku, za mało konkretów. W takiej sytuacji pracownik nie jest karany, a może się nawet okazać, że płaciłeś wyższy ZUS, niż powinieneś (bo pracując na etacie i posiadając działalność ZUS jest inaczej liczony, niż w przypadku osoby nigdzie niezatrudnionej).
W każdym razie - wydaje mi się, że wysłanie wezwania oraz postraszenie PiP powinno kolesia zmotywować do zapłaty. Oczywiście w tym momencie wasza wspólna droga definitywnie dobiega końca ;)
pracuję u szefa o imieniu Janusz i jestem bardzo zadowolony
Mój ojciec ma na imię Janusz, ciężko znaleźć drugiego tak poczciwego i uczciwego faceta :D
Tak na zakończenie mała anegdota z "moim Januszem" w roli głównej.
Kilka lat temu poszedł do mięsnego, chwilę po wyjściu zorientował się, że kasjerka się pomyliła.
Wrócił do sklepu (była sobota rano, więc pełno ludzi), podszedł do kasjerki i powiedział coś w stylu "Dzień dobry. Chwilę temu coś kupowałem i pomyliła się Pani wydając resztę". Nie zdążył dokończyć, bo kasjerka skoczyła na niego z ryjem "Trzeba było od razu sprawdzić, po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się itp.". Tatuś ze spokojem wysłuchał, a potem powiedział "No OK, chciałem Pani oddać 50 zł które Pani mi dała za dużo, ale w takim razie chyba nie powinienem". Wszyscy ludzie dookoła zaczęli się śmiać, kasjerka spaliła totalnego buraka, a ojciec grzecznie powiedział "do widzenia" i wyszedł ze sklepu.
Pamiętajcie - nie każdy Janusz to cwaniak :D