co to za zycie? Calkiem wygodne. Jak masz wieksze potrzeby to praktycznie zachodnie stawki wraz z 8 godzinnym dniem pracy nie stoja na przeszkodzie, zebys skakal ze spadochronem czy gral w kapeli. Nie zawsze musi byc tak, ze pasje musisz realizowac poprzez prace. Einstein tez zapierdzielal w urzedzie patentowym na poczatku.
No właśnie - takie życie jest jedynie wygodne, ale nic więcej...
Einstein nie był korpoludkiem... ponieważ miał pasje, w której się realizował... i nie robił tego dla pieniędzy. Pracował w urzędzie 4 godziny dziennie aby móc zarobić jedynie na utrzymanie, a nie dobra doczesne. I tak na marginesie, nie trzeba mieć zarobków na poziomie programisty aby móc pozwolić sobie na wydatek jakim jest skok ze spadochronem czy zakup gitary elektrycznej.
Sporo osób w trakcie studiów ma kiepską sytuację finansową więc naturalnie dążą przede wszystkim do poprawienia tego stanu. Priorytety się zmieniają kiedy taki człek poczuje się stabilnie i może ryzykować nie bojąc się o dach nad głową.
Inna sprawa, że zdecydowana większość osób, które spotkałem na studiach było zajawionych ciekawymi rzeczami i chętnie angażowało się w tematy bardziej naukowe niż rzemieślnicze. Nawet jak rzeczywistość zweryfikowała plany i poszli do korpo to i tak po godzinach robią coś swojego, niekoniecznie dającego teraz jakiekolwiek korzyści materialne ale trzymające przy życiu plany na przyszłość i marzenia o zrobieniu czegoś więcej.
Myślę, że ten stan rzeczy nie wynika z kiepskiej sytuacji materialnej. Bez względu na stan portfela danego studenta -> priorytety są praktycznie identyczne. Einstain, Maria Składowska czy Bill Gates również mieli problemy finansowe, jednak to im nie przeszkodziło w realizacji swoich pasji.
Ta zajawka u studentów "ciekawymi ciekawymi" kończy się zazwyczaj na zajawce, mało kto z nich samodzielnie zdobywa wiedzę z danej dziedziny na odpowiednim poziomie aby móc się tym zajmować "na poważnie". I nie chodzi o zrealizowanie własnych marzeń (proces skończony), tylko o sam proces realizacji.