pierwsza praca junior- jest coraz trudniej

0

Dodaję ten wpis, aby napisać że nie jest łatwo dostać się na juniora, uczestniczyłem w ok 20 rozmowach z czego pół roku intensywnej nauki, naszczescie się udało, ale jest trudno. Gdy zaczynałem naukę myślałem że jest łatwo.. media piszą o zapotrzebowaniu, różne osoby się wypowiadają że wystarczy tylko coś porobić na Githuba. Ale najgorsze jest to że wydaję mi się że fala chcących programować dopiero nadchodzi i będzie coraz trudniej.. ostatecznie pewnie będzie się tylko dostawało 1% najlepszych którzy aplikują.

9

1534775207788.jpg

Trzeba zablokować możliwość tworzenia tematów dla gości w tym dziale. Już nam wystarcza odkrywców i tych tematów. Jest już temat
"Pierwsza praca, początkujący" jezu chryste jest na pierwszej stronie.

3

Ale że co? Ja się uczyłem programowania przez niecałe 2 lata po 2-3 godziny dziennie(czasami coś się opuściło, wiadomo) wraz z nauką na studia i ze znalezieniem pracy nie było problemu. Większość moich znajomych idąc do pracy również programowała wcześniej rok-dwa lata zanim poszła na staż/do pracy.

Problemem wanna-be programistów jest usilne przekonanie, że programistą można zostać w 3-6 miesięcy po intensywnym kursie albo ucząc się samemu z udemy czy innych pluralsightów. Nauke programowania trzeba rozbić na lata i rozwijać latami, nic dziwnego, że po pół roku ledwo załapałeś pracę.
Wyobraź to sobie tak: nie umiesz w ogóle jeździć autem, nie znasz przepisów i za pół roku chcesz startować w wyścigu formuły jeden(praca), idziesz na 3 mięsięczny kurs prawa jazdy(bootkamp) czy to jest możliwe do zrealizowania odpowiedz sobie sam.

1

ja przez pierwszy rok to bawiłem się różnymi technologiami żeby w końcu znaleźć tą w którą chciałbym coś zarobić i to było w 2 technikum :D 3 lata kodowania w technikum przez 2-5h dziennie, po czym zaraz po technikum pierwsze zlecenia, po 1,5 roku w końcu postanowienie że czas znaleźć prace a nie się męczyć z pojedynczymi klientami i prace dostałem po 2 rozmowie kwalifikacyjnej. Serio myślałeś, że pół roku kodowania studenckiego da ci prace od tak? :D gratuluje. Fakt jest brak ludzi, ale ludzi coś umiejących a nie tych nd którymi będziemy siedzieć i tracić czas na tłumaczenie jak zastosować wzorzec fabryki.

3

Na tym forum jeszcze nigdy nie widziałem kogoś, kto miałby problem z dostaniem się na Juniora mając choćby przyzwoite CV.
Więc to raczej problem z kandydatami a nie z rynkiem pracy.

1

Nie potwierdzam, byłem na 3 rozmowach, po dwóch z nich mnie chcieli, wybrałem lepsze warunki oczywiście.

Krakow, java, ostatni rok studiów

0

jest za dużo juniorów, nie ucz się, nie znajdziesz pracy

3

Kiedy w końcu ta ciemna masa zrozumie, że jest zapotrzebowanie na ludzi którzy coś potrafią, a nie klepnęli kilka kursów i "przyjmijta i uczta mnie, gdzie moje 15k". Jak widać kasa wpompowana w marketing przez szkoły programowania na sponsorowane artykuły nie poszła na marne.

0

Eee tam - za to jak już się dostaniesz to dalej miód i orzeszki. Możesz być kompletnym abnegatem informatycznym, gubić się w prostych CRUDach, sadzić kod którego nawet sam nie rozumiesz a który zaczyna działać po 20 tej iteracji z działu QA (albo dalej nie działa tylko QA ma cię dość). I co? Najwyżej zmieniasz firmę na inną (zagraniczną ;)) a licznik expa nabity.

Żyć, nie umierać.

0

Tylko pół roku nauki i po 20 rozmowach oferta pracy oznacza że dostać się do IT jest nadal łatwo. Pewnie zaraz jakiś anonim opisze swoje doświadczenia z boot campem, po którym dostał swoją pierwszą wymarzoną pracę z komputerem. Taki wpis dobrze pasuje po wprowadzeniu pierwszego anonima.

11
Darck napisał(a):

Tylko pół roku nauki i po 20 rozmowach oferta pracy oznacza że dostać się do IT jest nadal łatwo. Pewnie zaraz jakiś anonim opisze swoje doświadczenia z boot campem którym dostał swoją pierwszą wymarzoną pracę komputerem, bo taki wódz dobrze pasuje po wprowadzeniu pierwszego anonima.

Do zapisania na bootcamp skłoniła mnie trudna sytuacja życiowa - niespodziewane przymrozki w maju spowodowały klęskę nieurodzaju w krajowych uprawach ziemniaków, przez co przemysł kartoflany doznał niemal zupełnego zastoju. Kierownik magazynu kartofli zebrał wszystkich selekcjonerów (tak naprawdę po prostu wybieraliśmy co bardziej zgniłe ziemniaki z taśmy, ale ten tytuł "selekcjoner" dodawał nam animuszu i tak się przyjęło) i zwolnił co trzeciego - pech chciał, że ze wszystkich trzech padło na mnie. Na szczęście wracając z mojej byłej już roboty z opuszczoną głową zobaczyłem moknącą w kałuży ulotkę bootcampu "KungFuKod" - normalnie łzy mi stanęły w oczach pełnych nadziei, podniosłem ulotkę, ucałowałem i z mokrym papierem przy piersi pobiegłem do lombardu po pożyczkę.

Udało się i za jedyne 15tys. PLN zapisałem się na ekspresowy, 5-tygodniowy kurs programistyczny. Same zajęcia praktyczne, zero zbędnej teorii ze studiów, do tego kurs umiejętności miękkich "Jak przejść przez życie nie depcząc mrówek" gratis! Po kursie przeniosłem się do miasta wojewódzkiego, gdzie od razu dostałem pracę jako Dummy Web Developer - mało kto dostaje tytuły do stanowiska na start, mogę być z siebie dumny. Z początku programowałem głównie skrypty w HTML, ale powoli idę w stronę specjalizacji w operacjach CRUD. Jako że tworzymy projekt dla branży spożywczej, udaje mi się nawet wykorzystywać poprzednie doświadczenia - nasz produkt będzie chyba pierwszym, w którym będzie można selekcjonować ziemniaki według liczby oczek i po kształcie jednocześnie

0
Darck napisał(a):

Tylko pół roku nauki i po 20 rozmowach oferta pracy oznacza że dostać się do IT jest nadal łatwo. Pewnie zaraz jakiś anonim opisze swoje doświadczenia z boot campem którym dostał swoją pierwszą wymarzoną pracę komputerem, bo taki wódz dobrze pasuje po wprowadzeniu pierwszego anonima.

Jeden z najbardziej znanych i aktywnych medialnie bootcampów ma teraz konkurs z flagowcem Samsunga do wygrania. Trzeba opisać jak się zmieniła sytuacja zawodowa i co skłoniło do decyzji pójścia na bootcamp. Za najlepszy tekst najnowszy smartfon Samsung.

0

każda firma powinna przyjmować tylko ludzi po technicznych studiach, w Anglii w większości tak jest

0

każda firma powinna przyjmować tylko ludzi po technicznych studiach, w Anglii w większości tak jest

Tak bylo kiedys, teraz coraz czesciej wymagane jest po prostu doswiadczenie. Akurat w UK namnozylo sie para-informatyk, po ktorych mlodzi nie potrafia napisac najmniejszej [CIACH!] z palca. Odkad namnozylo sie takich absolwentow - papier wystepuje w charakterze dodatku.
W mojej ocenie slusznie, gdyz wymog doswiadczenia komercyjnego oraz zestaw: assesment+rozmowa techniczna+zadanie do napisania, calkiem dobrze odsiewa tych, ktorzy sa slabi.

0

Akurat UK i USA to przykłady krajów, gdzie dyplom prestiżowej uczelni jest praktycznie jedyną możliwością rozpoczęcia dobrej kariery w wielu branżach.

Kilkuletnie doświadczenie w dobrej kancelarii jest przepustką do awansu ale żeby się dostać do prestiżowej kancelarii trzeba na początku mieć dyplom prestiżowego uniwersytetu.

Nie masz dobrego dyplomu to nie rozpoczniesz kariery i koniec marzeń co będziesz robić kiedy już będziesz mieć doświadczenie. Nie będziesz mieć bo nie wystartujesz.

0

Kilkuletnie doświadczenie w dobrej kancelarii jest przepustką do awansu ale żeby się dostać do prestiżowej kancelarii trzeba na początku mieć dyplom prestiżowego uniwersytetu.

widzialas Ty kiedys prawnika bez studiow? ;)

1

Jeśli ktoś ukończył prestiżową uczelnie techniczną to myślę że to świadczy o jego poziomie wiedzy technicznej nawet w przypadku gdy nie miał dużo programowania, takie osoby powinny być nad bootcampowcami bez studiów którzy w ogóle nie powinni być przyjmowani

0

Nie wiem na jakiej podstawie oceniasz która uczelnia jest prestiżowa, ale znam wiele osób, które się po prostu prześlizgnęły przez te czołowe w rankingach. Generalnie jak ktoś ogarnia w miarę matematykę to musiałby specjalnie olewać, żeby nie przejść studiów na każdej uczelni w Polsce. A dla tych, którzy byli rzeczywiście dobrze tacy bootcampowcy nie są żadną konkurencją, bo nawet nie startują na te same stanowiska. Jakoś nie widzę, żeby ktoś ze stypendium po dobrej uczelni miał iść klepać formatki czy siedzieć w trzymaniu legacy w jakimś korpo.

0

Czyli idac troche dalej: ten, ktory ma studia wiec jest lepszy od tego po maturze, lekarz jest madrzejszy od tego co pracuje w urzedzie, noszacy markowe ubrania musi byc zaradniejszy od tego w trampkach itd
Jesli ktos wyrabia sobie opinie o czlowieku na podstawie etykiet, to sam sobie szkodzi.

0
Marcin Zagłoba napisał(a):

Wyobraź to sobie tak: nie umiesz w ogóle jeździć autem, nie znasz przepisów i za pół roku chcesz startować w wyścigu formuły jeden(praca), idziesz na 3 mięsięczny kurs prawa jazdy(bootkamp) czy to jest możliwe do zrealizowania odpowiedz sobie sam.

A ty wyobraź to sobie tak. Pierwsza praca w programowaniu to nie odpowiednich F1, gdzie to najwyższy szczebel. To tak jakby w pierwszej pracy w IT chciał zostać CTO. Ktoś chce jeździć busem po Europie to robi prawko(3 miesiące bootcamp) i jeździ, elo.

1

Studia informatyczne mają dać podstawy teoretyczne, które ci umożliwią

  • stosowanie pewnych modeli matematycznych, tam gdzie istniejące implementacje nie są optymalne, ale można je dostosować modyfikując je odpowiednio i implementację nowych modeli
  • dowodzenie poprawności algorytmu
  • dowodzenie mniej więcej poprawności implementacji algorytmu

I wielu innych rzeczy, których nikt od małpy do kodowania wymagać przez 90 procent czasu nie będzie.

Studia przygotowują do ścieżki Elity przez duże 1337.

Więc jeśli komuś wystarcza rola chłopca/dziewczynki od klepania to ok. Dla ludzi kroczących przez kolejne projekty bez zagłębiania się, czy model się będzie skalować, lub dowodzenia, że w pewnych przypadkach skrajnych nie wywinie orła i posypie się wywalając na ekran loginy ponad 9000 użytkowników też jest praca. Natomiast wybicie się ponad ten poziom może już być skomplikowane bez studiów. Tak, można samemu też się uczyć. Studia jednak mają w założeniu to ułatwić dzięki kontaktowi z kumatą kadrą pedagogiczną. Że ta kadra ma często w tym kraju studentów za zło konieczne w przerwach od pracy naukowej, to inna historia.

2

Analogia trochę chybiona ;) Bootcamp to raczej kurs prawka w weekend -> w piątek wieczorem szybka teoria, potem sobota i niedziela po 15h jazd i w poniedziałek rano egzamin. Są ludzie którym sie to uda, ale ja bym sie bał wsiadać z takim gościem do auta ;)

1

Akurat to czym się zajmujemy niekoniecznie wymaga studiów. Ja jestem już w branży ponad 11 lat (C/C++, szeroko rozumiane systemy wbudowane) i nie ukończyłem studiów. Studiowałem wprawdzie na tzw. renomowanej polskiej uczelnie, ale zacząłem pracować, potem rodzina, dzieci i jakoś nie starczyło mi samozaparcia na obronienie się, W niczym mi to nie przeszkodziło i pracuję jako programista, czasami architekt. Studia nie są konieczne, ale z pewnością trzeba się BARDZO DUŻO UCZYĆ I PRAKTYKOWAĆ. Pisać durne programiki, czytać fachową literaturę, CZYTAĆ KOD, modyfikować cudzy kod, eksperymentować. W jednej kwestii nie ma co się oszukiwać, nasz zawód wymaga praktyki i jeszcze raz praktyki. Na to potrzeba lat i bootcamp tego nie załatwi.
Jeszcze jedna kwestia, my jesteśmy rzemieślnikami, taki 21 wiecznymi pracownikami manufaktury ;). Tylko nieliczni będą naprawdę projektować oprogramowanie w zgodzie z prawidłami inżynierii i nauki.

1

Rozsadny pracodawca patrzy bardziej holistycznie na kandydata niz tylko: skonczyl studia, to bierzemy na rozmowe, skonczony bootcamp, to CV do kosza. Kazdy tez moze napisac, ze programowanie to jego pasja, ale czyny... one mowia same za siebie.

Nie skreslilbym bootacampowicza jesli faktycznie moglby sie pochwalic czyms wiecej poza samym kursem. Sam github juz sie przejadl, kazdy wie, ze trzeba cos tam wrzucic i regularnie robic commity. Jesli mi przyjdzie 300CV, to nie bede przegladal kazdego konta na GH. Ciekawymi wyznacznikami dla mnie sa w CV m. in. certyfikaty, rozpoczecie studiow, udzial w projektach OS, konczenie kursow, prywatne projekty - cokolwiek co swiadczy, ze bootcamp, to nie bylo cos na ksztalt: "szybki kursik i #stolekZa5k".

Jesli ktos zacznie robic powyzsze, nawet jesli motywacja jest tylko zdobycie pracy, to dla mnie i tak zasluguje na szanse wykazania sie na rozmowie.

0
Złoty Pomidor napisał(a):

Rozsadny pracodawca
Nie skreslilbym bootacampowicza

Gdybym ja był pracodawcą...
Albo kobietą i do tego znaną aktorką...

To bym sobie popisał co bym wtedy robił...

1

Ja tam ciągle widuję oferty z Epamu i Luxoftu, że zatrudnią juniorów z Javy, bez studiów, bez frameworków, może trzeba poszukać na stronach firm a nie męczyć ciągle pracuj.pl (na którym się płaci za wstawienie ogłoszenia, więc logiczne, że zielonych ludzi się tam nie szuka)... Przykład:

Required Skills

  • Basic knowledge of Java (being able to solve a non-complicated coding task)
  • Basic knowledge of the Object Oriented Programming concepts
  • Basic understanding of relational databases concepts
  • Strong analytical, problem-solving skills
  • English: Upper-intermediate

Nice to have:

  • Proven ability to troubleshoot issues in production including root cause analysis
  • Curious and collaborative, comfortable working independently, as well as in a team
  • Good communication skills
0

Z kronikarskiego obowiązku... ;)

Dzisiaj Gazeta Wyborcza nagania w artykule "Bogowie IT".
Absolutnym numerem 1 jest, jak piszą, Java.
Wynagrodzenie 21 000 zł.
Zatem już nie 15k ale 21k

"Za samą znajomość JavaScript, HTML, CSS" od 7 000 do 19 000 piszą w Gazecie.
Dla seniora 20 000, pisze Wyborcza.

Zacznij się uczyć już jutro. Po co czekać z zapisaniam na kurs do września?
Trzeba wierzyć dziennikarzom, za samą znajomość podstaw front-end najniższe wynagrodzenie 7000 brutto na umowie o pracę.

0

Serwis GoldenLine został kupiony przez Agorę. Gazeta Wyborcza może korzystać z raportów przygotowanych w GoldenLine.

0
Złoty Pomidor napisał(a):

Rozsadny pracodawca patrzy bardziej holistycznie na kandydata niz tylko: skonczyl studia, to bierzemy na rozmowe, skonczony bootcamp, to CV do kosza. Kazdy tez moze napisac, ze programowanie to jego pasja, ale czyny... one mowia same za siebie.

Nie skreslilbym bootacampowicza jesli faktycznie moglby sie pochwalic czyms wiecej poza samym kursem. Sam github juz sie przejadl, kazdy wie, ze trzeba cos tam wrzucic i regularnie robic commity. Jesli mi przyjdzie 300CV, to nie bede przegladal kazdego konta na GH. Ciekawymi wyznacznikami dla mnie sa w CV m. in. certyfikaty, rozpoczecie studiow, udzial w projektach OS, konczenie kursow, prywatne projekty - cokolwiek co swiadczy, ze bootcamp, to nie bylo cos na ksztalt: "szybki kursik i #stolekZa5k".

Jesli ktos zacznie robic powyzsze, nawet jesli motywacja jest tylko zdobycie pracy, to dla mnie i tak zasluguje na szanse wykazania sie na rozmowie.

Ale przecież bootcamp to jest właśnie jednym z takich kursów, o których sam wspominasz, tyle że bardziej kosztownym. Do tego ze wsparciem osoby, która jednak na tym programowaniu coś się zna.

0

No tak, ale jeden bootcamp to chyba troche za malo.
Rownie dobrze mozna nauczyc kogos wycinac wyrostek. Kurs trwajacy kilka miesiecy, bez zbednej teorii - tylko praktyka. To chyba jednak za malo, zeby starac sie o prace chirurga.

Programista to nie chirurg, ale w projekcie nigdy nie dostaniesz tego co robiles na bootcampie i co wtedy? A sporo ludzi, ktorzy chca wejsc do IT maja naprawde spore braki w wiedzy ogolnej(podstawy sieci, systemow, znajomosc tooli do CI, testy, kontrola wersji...). Jesli dorzucic do tego problemy z wyszukiwaniem informacji oraz diagnozowaniem i rozwiazywaniem problemow, to mieszanka gotowa.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1