Czy to częsta praktyka rekruterów?

6

Ostatnio dostaje masę ofert na LinkedIn. Nie przeszkadza mi to bo można dowiedzieć się jak ma się rynek oraz na bieżąco weryfikować popyt na swoje umiejętności. Dzisiejsza sytuacja zakrawa jednak o absurd- przynajmniej moim zdaniem. Siedzę sobie w pracy jak co dzień od poniedziałku do piątku, dzień mija standardowo aż tu nagle na telefon służbowy (ten na biurku) ktoś dzwoni. Odbieram, po czym przedstawia mi się rekruter z firmy jakiejś tam i oznajmia ze chciałby pomówić o bardzo ciekawej ofercie pracy. Zamurowało mnie. Facet zobaczył mój profil na LinkedIn, zobaczył gdzie pracuję po czym zadzwonił do recepcji i poprosił o połączenie ze mną! Nie wiem czego się spodziewał, że wyłożę nogi na biurko i będę ochoczo rozmawiał o możliwości opuszczenia pracy? Ponadto nie mam widocznego publicznie prywatnego (ani żadnego innego) numeru telefonu na swoim profilu, co raczej jest jasnym sygnałem że nie mam ochoty na telefony od rekruterów. Czy Wam zdarzyło się coś podobnego? Czy jest to częsta praktyka? Nie wiem czemu to ma służyć, bo na pewno nie zachęceniu do siebie potencjalnych kandydatów.

4

Czy częsta nie wiem, ale niedawno zdarzyło mi się coś podobnego.

CEO jakiegoś startupu (podejrzewam, że w nie najlepszej kondycji) musiał być bardzo zdesperowany, albo bardzo mu zależało na złowieniu jelenia, jeśli wystalkował na LI profil jakiegoś studenciaka-półgłówka z niemal drugiego końca kraju, wymóżdżył jaki może być jego firmowy email, wysmażył maila że szuka Pytong Endżiniera do swojego startupu, i nawet z opcją zostania CTO, że dają devom udziały i coś tam jeszcze.

Jak dla mnie to było creepy :D

0

Nie może być to aż tak rzadka praktyka, bo parę lat temu u mnie w firmie była dokładnie taka sytuacja. Pracownik zgłosił to do administracji.

7

Hhhaa! U mnie w firmie zdarzały się telefony do szefa, z pytaniami o kontakt do programisty w celu rekrutacji :D

1

Raz mi się zdarzyło, a parę razy dostałem maila z ofertą na adres służbowy.
To niefajne i w moim odczuciu od razu skreśla ofertę.

13

Kiedyś zamówiłem pizze. Rekruterka napadła na dostawcę, przebrała się za niego i przy odbiorze składała mi propozycję pracy.

0

Ja tam podziwiam takich rekruterów. I od razu widać, że zależy im na konkretnej osobie.

0

Kiedyś zadzwonił do mnie na komórkę rekruter z Comarchu i pytał czy jestem zainteresowany stanowiskiem seniorskim z jakiejś kompletnie kosmicznej dla mnie dziedziny. Miałem niezłe WTF wtedy, zwłaszcza że "oficjalne komercyjne™" doświadczenie jakie wtedy miałem za sobą to było ledwie stanowisko juniorskie. Nie mam pojęcia skąd wyrwał mój numer. Nie przypominam sobie po dziś dzień bym się kontaktował z kimkolwiek z Comarchu, ani by kiedykolwiek Comarch leżał w mojej strefie zainteresowań zawodowych, więc przekazanie komukolwiek od nich numeru przeze mnie odpada. Albo ktoś ze znajomych z uczelni "po przyjacielsku" przekazał numer, albo ktoś posiadał dostęp do numeru za pośrednictwem dostępu do jakiejś agencji (kiedyś się z jedną kontaktowałem). Oba warianty średnio mi się podobają.

0

@ToTomki: zależy im na konkretnej osobie czy to jednak akt desperacji? Czy krótki opis w profilu na LinkedIn wystarczy aby w ogóle mogło im zależeć na kimkolwiek, bez dokładniejszego dowiedzenia się o tej osobie?

0
Aventus napisał(a):

@ToTomki: zależy im na konkretnej osobie czy to jednak akt desperacji? Czy krótki opis w profilu na LinkedIn wystarczy aby w ogóle mogło im zależeć na kimkolwiek, bez dokładniejszego dowiedzenia się o tej osobie?

HRy to takie spamboty niespecjalnie patrzący kogo spamują ofertami, a wyścig szczurów jest wśród nich naprawdę ostry. Jak jeszcze odpalają im niezłe działki za znalezienie konkretnego speca z doświadczeniem, to potrafią odstawiać naprawdę abstrakcyjne numery.

0

To się nazywa sprzedaż

0

Jak często dostajecie oferty na pw na 4p?

6

Ja mialem numer na biurku rozniacy sie jedna cyfra od tartaku. Wiec nieraz mialem telefony gdzie ludzie chceili drewno zamawiac.

0

Hej..

Wtrącę się do wątku jako przedstawiciel tej ciemnej, złej strony z trzema uwagami..
Jak myślicie wyglądał headhunting przed LinkedIn (wiem że to stare czasy, sam mam konto od 2006 roku, ale jednak)? Takie telefony to był standard.
Druga sprawa, rozumiem zaskoczenie takim telefonem, ale czy jednak nie jest to wyróżnienie?
I trzecia sprawa, w jaki inny sposób dotrzeć do kandydata jeśli LinkedIn zapełniony jest ofertami?

Myśle że właśnie przez to że na Linkedin robi się jeden wielki szum komunikacyjny.. telefony wrócą częściowo do praktyk..

Pozdrawiam

0

Do mnie pewien czas temu napisał jakiś rekrutej z którym nigdy nie rozmawiałem, z firmy z którą nigdy się nie kontaktowałem na prywatnego emaila. 2 razy mu napisałem z pytaniem skąd ma mojego maila, nie odpowiedział. Zastanawiałem się czy nie zgłosić incydentu RODO ale nie miałem czasu :D

7
Piotr Janicki napisał(a):

Hej..

Wtrącę się do wątku jako przedstawiciel tej ciemnej, złej strony z trzema uwagami..
Jak myślicie wyglądał headhunting przed LinkedIn (wiem że to stare czasy, sam mam konto od 2006 roku, ale jednak)? Takie telefony to był standard.
Druga sprawa, rozumiem zaskoczenie takim telefonem, ale czy jednak nie jest to wyróżnienie?

To zawracanie głowy, a nie wyróżnienie, a dzwonienie w takich sprawach do pracy lub na telefon służbowy jest nie na miejscu.

I trzecia sprawa, w jaki inny sposób dotrzeć do kandydata jeśli LinkedIn zapełniony jest ofertami?

Wystarczy dać konkretną ofertę. Tzn.: nazwa firmy, stanowisko, wymagania, opis projektu, opis technologii, wynagrodzenie, forma umowy, informacje o benefitach, informacje o budżecie szkoleniowym/edukacyjnym (jeśli jest), informacja o tym, czy godziny pracy są elastyczne, czy trzeba przychodzić na 7, informacja o możliwości pracy zdalnej lub częściowej pracy zdalnej lub jej braku.

Większość ofert jest niekonkretna, typu: "Dla naszego klienta, lidera w branży poszukujemy programisty do dynamicznego agilowego zespołu. Oferujemy konkurencyjne wynagrodzenie". Natomiast jak zapytam o szczegóły, które wymieniłem wyżej, to albo nikt nie chce mi ich podać, albo chce się umawiać na jakieś telefony. Wolę mieć przedstawione informacje w formie tekstowej w mailu i przejrzeć sobie na spokojnie kiedy mam ochotę, niż żeby mi ktoś zawracał głowę telefonami.

Myśle że właśnie przez to że na Linkedin robi się jeden wielki szum komunikacyjny.. telefony wrócą częściowo do praktyk..

Pozdrawiam

0

Raz też dostałem taki telefon (jakoś 3 lata temu). Jak jeszcze pracowałem na śmieciówce w oddziale jednego dużego korpo. Ktoś chyba przez kilka działów się musiał przedrzeć i wiele osób dopytać bo jako studenciak nawet nie miałem swojego telefonu tylko po prostu był jeden na pokój, z którego nigdy nie korzystaliśmy. Uznałem to już wtedy za wysoce niepoważne. Nie pamiętam dokładnie ale była to chyba jakaś większa agencja pokroju Hays. Ale przynajmniej moje imię znali, co w mailach nie jest takie oczywiste nadal.

3
Piotr Janicki napisał(a):

Hej..
[...]
Myśle że właśnie przez to że na Linkedin robi się jeden wielki szum komunikacyjny.. telefony wrócą częściowo do praktyk..

Pozdrawiam

Wiesz, co do szumu rekruterzy często sami sobie są winni :)

  • oferty są (także te Inmail) mało konkretne, nieraz to są sformułowania w stylu "dla naszego klienta będącego liderem branży tej i tej szukamy w Krakowie..." tymczasem w Krakowie mogą być 1-2 większe firmy w tej branży, nie prościej powiedzieć wprost? Deva i tak bardziej interesuje, z kim i nad czym będzie pracować, niż które miejsce w rankingu Forbes zajmuje firma ;)
  • niektórzy rekruterzy wprowadzają chaos nie sprawdzając nawet, czym się zajmuje ich potencjalny kandydat, w czym pracuje i nie porównując tego nawet z wymaganiami - efekt jest taki, że człowiek dostaje ofertę na C++ deva w embedded w automotive, nie mając pojęcia ani o C++, ani o embedded, ani nie orientując się w branży automotive
  • rekruterzy ogólnie zdają się nie przeglądać nawet profili - efekt jest taki, że składają oferty wymagające relokacji komuś, kto 100 razy podkreślił, że aktualnie studiuje i relokacja nie bardzo. Później człowiek musi składać wyjaśnienia i walczyć z poczuciem winy, bo oferta może ciekawa, ale obowiązki trzymają. Podobnie zresztą bywa z kwestią wymiaru czasu. Nie zawsze da się pogodzić studia dzienne i pełen etat - chyba, że komuś wystarczą 2-3h snu. Ja potrzebuję 5-6h, więc jestem skreślony i muszę się potem tłumaczyć.
  • wstępna ocena doświadczenia kandydata też byłaby mile widziana, tutaj znowu rzucanie studentowi który gdzieś tam coś dłubie ofert wymagających od kandydatów większego doświadczenia jest z góry skazane na porażkę ;)
1

Nie wiem dlaczego ale każda oferta pracy złożona przez telefon momentalnie kojarzy mi się negatywnie. A jerzeli do tego słyszę jakiś korpo bełkot i tanie metody manipulacji to jakoś tak odruchowo zaczynam rozmówcę zrównywać z poziomem gówna. Od kilku miesięcy żeby nie psuć sobie humoru zablokowałem w telefonie wszystkie nieznane numery i już nikt nie dzwoni. :)

Mamy 2019 rok są e-maile, jestem zainteresowany odpisuję mam Cię gdzieś to olewam.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1