Nadmierne staranie się dla pracodawcy

2

Mam w pracy dwie osoby których poziom zaangażowania odbiega od reszty zespołu (11 osób), robią za trzech, szukają sposobów na zwiększenie produktywności. Nikt ich nie lubi bo nikt nie chce tak orać każdego dnia, psują nasz obraz przed zarządem. Rozumiem taki fanatyzm produktywności w swoich własnych projektach lub podczas nauki, ale żeby nie widzieć świata poza pracą to jest to chore...

14

Mam wrażenie, że u nas ludzie nie potrafią znaleźć złotego środka, albo sobie zlewają nadmiernie, albo rypią 300% normy jak na tych starych, czerwonych plakatach :)

4

A może to pozostali się obijają wyznając zasadę "programista więcej niż 4h dziennie to nie może pracować" :p

13

Czyli to są osoby które nie doceniają pracy i zespołu. Ciesz się że nie pracujesz gdzieś w fabryce, bo tam są normy do wyrobienia.

Znam przykład fajny z życia.
Była sobie linia produkcyjna (jakieś plastikowe rzeczy wytwarzali), norma na początku było zrobienie ok 100 produktów dziennie. Potem do firmy dołączyli młodzi, wiadomo - silni, ambitni i biedni, wiec zapierdzielali tak, że wyrabial po 150 szt. dziennie. Dostawali premie i utrzymywali ten stan przez kilka miesięcy. Szefostwo widząc to, podniosło normę do 125, to Ci nowi spinali się tak by robić 175 elementów. Nie przedłużajac, po roku pracy norma wynosiła już 175 elementów, mało kto ją wyrabial, Ci spece rzadko ja wyrabiali, bo już nie mieli sił. Tym samym, nikt obecnie nie dostaje premii za robotę ponad normę, bo nikt jej po prostu nie wyrabia. Za to Ci goście mają taka spine z resztą ekipy, że to cud że jeszcze nie doszło do rekoczynow.

Update...
Znam też osoby, które robią super wyceny czasowe, ja mówię 30h, taki ktos mówi 8h. Fajnie... A potem słyszę, jak to dana osoba w domu pol nocy robiła zadanka (nawet nie jako nadgodziny). I kto tu teraz jest idiota? :)

1

Dziwny ten temat... Mam nadzieję, że tylko tak niezręcznie to opisałeś, bo ja po przeczytaniu odniosłem wrażenie, że chciałbyś aby pracowali wolniej/mniej bo Ty nie masz ochoty tak pracować jak oni. Trochę śmiesznie wyszło.
Ogólnie widzę dwa scenariusze - chłopaki robią 200% normy i dostają większe wynagrodzenie = spoko, i Was to nie powinno boleć. Tak sobie poukładali priorytety w życiu i tyle. Więcej dla firmy poświęcają = firma im więcej płaci - zwłaszcza, że pewnie jesteście wszyscy na B2B, więc tym bardziej to normalne.

Jest drugi scenariusz - jeśli oni dostają pensje normalną, ale przez porównanie z nimi Wy dostajecie mniej niż rynkowo jest warta Wasza praca to zmieńcie pracę. Nie możecie mieć do nich pretensji, że chcą pracować lepiej niż Wy - jeśli pracodawca zamiast ich nagradzać Was za to karze to poddajcie się weryfikacji rynku.

Oczywiście może też być tak, że są to po prostu niesympatyczne osoby, typowe nolify, które rozwalają całą atmosferę w firmie udowadniając wszystkim, że oni są najlepsi. Wierzę, że to może być trudny temat i sam już widziałem jak takie osoby działają na firmę od środka. To już jednak jest rola przełożonych aby takie osoby zidentyfikować i naprostować lub zredukować. Wy możecie tylko problem sygnalizować / rozmawiać albo odejść z pracy.

0
stary_dotnetowiec napisał(a):

Mam w pracy dwie osoby których poziom zaangażowania odbiega od reszty zespołu (11 osób), robią za trzech, szukają sposobów na zwiększenie produktywności. Nikt ich nie lubi bo nikt nie chce tak orać każdego dnia, psują nasz obraz przed zarządem. Rozumiem taki fanatyzm produktywności w swoich własnych projektach lub podczas nauki, ale żeby nie widzieć świata poza pracą to jest to chore...

A nie mają czasem udziałów w firmie/projekcie? Innych umów gwarantujących coś "ekstra"? Takie przypadki się zdarzają w innych krajach, a więc może to taki przypadek tylko na lokalnym podwórku?

8

A może to pozostali się obijają wyznając zasadę "programista więcej niż 4h dziennie to nie może pracować" :p
3h. I nie narzekam, pracodawca też nie.

Głównym celem pracy programisty jest dostarczyć produkt o założonych parametrach w założonym czasie. I jeśli klient jest zadowlony, pracodawca jest zadowolony i programista jest zadowolony, to równie dobrze można pracować i 1h dziennie bo nikogo to nie interesuje. Przekładanie godzin klepania kodu na cokolwiek jako wyznacznik jakości pracy to śmieszne nieporozumienie. Jeśli musisz zapierniczać po 8h dziennie by w ogóle marzyć o dotrzymaniu terminu to ktoś zjeb*** przy estymatach. Polecam starać się pilnować by praca była jak najbardziej przyjemna i jak najmniej męcząca. Work smart not hard.

1

Jesli dasz komus X i przekonasz kogos ze to jest 200% "normy" to jest sukces ;D
Zupelnie nie chodzi o to zeby wyrabiac rzeczywiste 200% - to sie nie kalkuluje ;)

5

@Silv: nie zmieści się w komentarzach... Hehe
Mam w bliskiej rodzinie osobę, która jest w sumie typem tej "niezastąpionej", tzn zna się na wszystkim (branża spoza IT), ciężko by było kogos nowego wdrożyć na jej miejsce nawet w pół roku i co? Ta osoba pracuje dziennie przynajmniej 9h (uop I to jeszcze bez wypłacanych nadgodzin). Dlaczego tak pracuje? Bo... "jest tyle roboty, że musze to zrobić, bo nikt inny tego nie zrobi". Oczywiście tłumaczyłem, że za taką pracę należy się dodatkowa kasa, albo rozmowa z szefostwem, żeby tak pracę zorganizowali, żeby trwała 8h dziennie. No ale... niestety mogę nazwać te osobe durniem (mimo że jest mi bliska), bo nie szanuje swego czasu, nie dostaje nic w zamian. Miesięcznie wychodzi ponad 20h (czasami dobija do 40,czyli taki jakby dodatkowy tydzień). I jak tu powiedzieć, że taki ktoś jest mądry?

Musimy nauczyć się robić dwie rzeczy, szanować pracę i szanować siebie.

Przy tych dwóch kwestiach pojawia mi się w głowie też obraz "konkurencji" tzn. firma robi coś za 25k, ale nagle znajdzie się druga, konkurencyjna co zrobi to za 20k...potem trzecia, czwarta itd itd. Kończymy na tym że nikt na tym nie korzysta, no może oprócz klienta, aczkolwiek wtedy jakość usługi też spada. No ale to już chyba temat na zupełny nowy wątek :)

1

Moze sie chca wykazac - licza na podwyzke, awans. Moze boja sie o przedluzenie umowy, bo np pracodawca powiedzial, ze zostawi tylko jedna z nich. A moze po prostu sa glupi - niektorzy nie pojmuja tego, ze zycie to maraton, a nie sprint oraz tego, ze do duzych pieniedzy dochodzi wlasciciel firmy, a nie jego pracownicy.

0

może trzeba ich uświadomić, że spinanie się niekoniecznie prowadzi do czegoś dobrego i w dłuższym okresie czasu będą przemęczeni. Jakość kodu też leci na pysk po powiedzmy 8h w pracy (~6h kodowania/rozwiązywania problemów)

0

@stary_dotnetowiec po nicku senior .NET jak sądzę?

Gdyby zgłosiła się rekruterka z fajną propozycją, zapytała Panie Adamie Dotnetowski ;), co Pana skłoniłoby do zmiany pracy?
Co byś odpowiedział? Opisana sytuacja w zespole to za mało żeby zmieniać pracę.
Co by cię zmotywowało pozytywnie ze strony nowego pracodawcy? Co musiałby się zdarzyć negatywnego żebyś podjął decyzję o odejściu?

Rynek pracownika programisty, oferty kuszą, szkoda życia na walkę z systemem. Ja bym zmienił firmę.

0

A gdyby tak napisać aplikacje do automatycznego generowania projektu webowego na podstawie wymagań klienta?
Jeżeli znaczny % zleceń to CRUDY to czemu nie. Później ewentualnie można by nanosić poprawki ręcznie, ale zawsze to kilka dni do przodu. Można w tym czasie pić kawkę, oglądać netflixa, albo opalać się podczas gdy klient/pracodawca myśli że pracujemy

1

Ale jest pytanie - czy na tych darmowych nadgodzinach piszą dobry kod, czy ogólnie naparzają bez ładu i składu?

1

@stary_dotnetowiec ale oni siedzą po godzinach czy coś, czy po prostu pracują porządnie 8h, bo w końcu biorą za to pieniądze? Bo jeśli to drugie, to problem jest z resztą zespołu, która zwyczajnie okrada pracodawcę.

0

Z drugiej strony 'barykady': często staram się pracować te '200% normy', myślę nad tym jak można poprawić obecny projekt czy zwiększyć swoją produktywność. Ale w opisanym przypadku widzę kilka problemów:

a) Albo masz płacone za nadgodziny albo pracujesz 8h i tyle. Ja często mam nawet sporo sił i chęci aby zostać i popracować ale nigdy tego nie robię bo za darmo to nie będę :) Zgłosiłem chęć pomocy w razie czego jeżeli byłaby potrzeba po godzinach - do tej pory był to jednorazowy crunch w ramach pomocy do nie mojego projektu. Oczywiście rozliczyłem z każdej godziny, wliczając przygotowanie (w końcu nie mój projekt = ekstra czas na czytanie dokumentacji itp).

b) Zarząd powinien Was ocenić jako normalnych pracowników a tamtych jako wyróżniających się i tyle, nie próbować wyznaczyć normy na podstawie ich pracy. W moim przypadku w ostatniej pracy wszystko co wykraczało poza moje normalne obowiązki było zauważane, komplementowane a potem użyte podczas negocjacji płac. I takiego zarządu Wam życzę.

Jeżeli mam nudniejszy tydzień to więcej czasu spędzam na forach, wykopach itp ale na dłuższą metę nic nie robienie jest cholernie męczące. Tak samo jak świadomość, że coś co często robisz może być np. zautomatyzowane albo zrobione lepiej. Jak wchodzę w jakiś obszar kodu staram się go opuścić w lepszym stanie niż na wejściu (choćby drobny refaktor). Ale robię mały trick - często nie zgłaszam nadmiarowej pracy od razu (np. fakt, że stworzyłem jakieś narzędzie do pomocy) a w tygodniu w którym nie mam w ogóle natchnienia do pracy - przez takie rozłożenie na papierze zawsze mam podobną produktywność. Nie ma sensu raz zgłaszać swoje 300% a potem 0%. W skrajnych przypadkach po prostu wychodziłem z biura kilka godzin wcześniej - swoje mam zrobione a więcej nie zrobię danego dnia.

3

Więc chłopaki mają jeszcze pasję i się starają. Ale starym i wypalonym wygom to przeszkadza? Osobiście wolałbym być w zespole z taką dwójką zapaleńców niż męczyć się z dziewiątką leserów, którzy kombinują jak podłożyć nogę innym i wzdrygają się na myśl o podniesienia efektywności.

0

Absurd. Rozumiem jak ktoś ma problem jeśli ktoś się obija i projekty nie są dowożone ale problemy ze ktoś jest bardzo wydajny? Cieszyć się tylko. Jeśli obawiacie się takich zaangażowanych młodych to Senior tylko w nazwie stanowiska tu jest. Jeśli pracodawca wymaga pracy ponad 8h to źle ale rozumiem ze tutaj nie ma to miejsca.

3

Część ludzi tutaj niespecjalnie rozumie że praca na etacie też jest pewną formą umowy biznesowej, a w biznesie chodzi po to żeby zarobić jak najwięcej oferując w zamian jak najmniej. Niewykluczone że osoby te kupują firmową propagandę o pasji i misji, która ma na celu zamydlić oczy naiwnym pracownikom, do momentu aż firmie przestaną się opłacać. Wtedy bez mrugnięcia okiem zostaną przez kierownictwo wywaleni na bruk, bo każda firma istnieje tylko i wyłącznie po to aby przynosić zysk właścicielom.

2
stary_dotnetowiec napisał(a):

Mam w pracy dwie osoby których poziom zaangażowania odbiega od reszty zespołu (11 osób), robią za trzech, szukają sposobów na zwiększenie produktywności.

"Robią za trzech" a "szukają sposobów na zwiększenie produktywności" to są dwie kompletnie różne postawy. Zasługują na zupełnie inną ocenę.

1

Po godzinach wyjmuj im bateryjki w kompie, wkładaj kawałki papieru do złącza usb gdzie podłączają myszkę to przestaną odbiegać od reszty, bo przychodząc będą walczyć z tematem uruchomienia stanowiska :P

Wszystko się unormuje

4

ktos jest innowacyjny, pracowity i robi co do niego nalezy zamiast solidaryzowac sie z gamoniami i leniami, no rzeczywiscie godne potepienia...

jakie to typowe. naprawde wielu takich ludzi spotkalam w korpo.

potem mija pare latek, drogi sie rozchodza i okazuje sie ze ten pracowity aka chory czlowiek ma duzo lepsza posade, ciekawsze projekty i zarabia naprawde dobre pieniadze.

"szok i nie fair bo ja ciagle tego cruda poprawiam. no ale ja przynajmniej nie jestem frajerem, juz za rok dostane awans bo mi sie nalezy za staz a poza tym wszyscy co naprawde znaja system juz odeszli. bede sobie mogl nowych pouczac o wcieciach w kodzie i kiedy interfejs robic. jak sie ktos bedzie za bardzo staral to go szybko sprowadze na ziemie i obsmaruje przed zarzadem :):)"

2

U mnie w pracy tacy też są - sprawdza się schemat: wiek do 30, brak dziewczyny, żony, dzieci, hobby = nadmiar energii (zwłaszcza seksualnej) i czasu powoduję potrzebę wyładowania w pracy. Nic nie zmienia fakt, że pracodawca tego nie nagradza, ani nie zauważa.

0

Czyli chcesz by ktos decydowal za ile pracujemy ?

0
Shalom napisał(a):

@stary_dotnetowiec ale oni siedzą po godzinach czy coś, czy po prostu pracują porządnie 8h, bo w końcu biorą za to pieniądze? Bo jeśli to drugie, to problem jest z resztą zespołu, która zwyczajnie okrada pracodawcę.

@Shalom - rozumiem że ty każde wyjście do kuchni na herbatkę, czy do toalety odliczasz od tych 8 godzin? Bo znam taką firme w której kolega musiał odpracowywać wyjście na toalety, nazywa się Comarch. Koledze @stary_dotnetowiec raczej chodziło o ludzi którzy siedza od 10 do 20, prawie w ogóle nie odchodza od kompa i wyrabiają całe dni nadgodzin...
przykro patrzeć :(

0

Jakby ktoś chciał sugerować, że niby >8h = ambitniejsze projekty czy cokolwiek w ten deseń

(...)

“Shipping hell continued today. Grind, grind, grind. We’ll never make it. Have I said that already? Why do we always underestimate our shipping schedules? I just don’t understand. In at 9:30 AM; out at 11:30 PM Dominos for dinner. And three diet Cokes.”

No, it’s not the on-board shuttle group. It’s Douglas Coupland’s “Microserf’s,” a true-to-life fictional account of life in the software-fast-lane. And it’s the dominant image of the software development world: Gen-Xers sporting T-shirts and distracted looks, squeezing too much heroic code writing into too little time; rollerblades and mountain bikes tucked in corners; pizza boxes and Starbucks cups discarded in conference rooms; dueling tunes from Smashing Pumpkins, Alanis Morrisette and the Fugees. Its the world made famous, romantic, even inevitable by stories out of Sun Microsystems, Microsoft, and Netscape.

It’s not the story of the on-board shuttle group. Their quarters are a study in white-collar pedestrian. The most striking thing is how ordinary they look. Other than the occasional bit of shuttle memorabilia, you could be in the offices of any small company or government agency. Everyone has his or her own small office, and the offices have desks, PCs, and sparse personal artifacts. People wear moderately dressy clothes to work, neat but nothing flashy, certainly nothing grungy.

It’s strictly an 8-to-5 kind of place — there are late nights, but they’re the exception. The programmers are intense, but low-key. Many of them have put in years of work either for IBM (which owned the shuttle group until 1994), or directly on the shuttle software. They’re adults, with spouses and kids and lives beyond their remarkable software program.

That’s the culture: the on-board shuttle group produces grown-up software, and the way they do it is by being grown-ups. It may not be sexy, it may not be a coding ego-trip — but it is the future of software. When you’re ready to take the next step — when you have to write perfect software instead of software that’s just good enough — then it’s time to grow up.

(...)

https://www.fastcompany.com/28121/they-write-right-stuff

Ogólnie polecam przeczytać całość nt. jak się pisze najlepszy soft ;)

4

siedzenie w biurze wiecej niz te 8-9h to imo stwarzanie pozorow pracowitosci i/lub brak umiejetnosci organizacji pracy.
oczywiscie nie twierdze ze znam WSZYSTKIE przypadki, ale w kazdym z ktorym sie spotkalam siedzenie po 1x godzin bylo efektem tego ze pracownik nie zajmowal sie tym czym powinien przez przynajmniej polowe tego czasu.
jako pracodawca/team lead dawalabym formalne ostrzezenia ludziom co regularnie dobijaja do 10h dziennie.
ciekawostka - pracujac jako dev we front office w banku mozna sie narazic na spore klopoty gdy regularnie jest sie widzianym po godzinach w pracy ;)

0

Myślę że jest to trochę specyfika branży, zawsze można coś zrobić wydajniej, douczyć się weekend, jest tu duże pole popisu dla pasjonatów i/lub pracoholików/ bezdzietnych, ludzi którzy się nudzą po pracy itd, bo komputer to nie zakład czy sklep i teoretycznie można go zawsze otworzyć.

Co ciekawe spotkałem się z podejściem w Berlinie, że wyrabianie niepłatnych nadgodzin to trochę standard i wykonując w niemczech zawody wysoko płatne należy liczyć się z nadgodzinami(opinia dev seniorki lat 50). CTO który był z USA też przyzwyczajony do nadgodzin i mniejszym odseparowaniu życia od pracy. Kolega po tym drobnym szoku kulturowym zmienił firmę.

0

W Stanach standardem kulturowym jest, że (w biurach) pracuje się długo, ale trochę obcyndala. Że w godzinach pracy jest trochę życia towarzyskiego

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1