Jak negocjować podwyżkę i czy w takiej sytuacji warto

0

Cześć,
W mojej obecnej pracy jestem jednym z kilku juniorów. Podchodziliśmy niedawno do pewnego certyfikatu. Połowa zdała egzamin, a połowie osób (w tym mi) minimalknie zabrakło szczęścia. Jeden z kolegów wykręcił wynik nieco lepszy niż pozostali za co został wychwalony i nagrodzony podwyżką. W drugim terminie egzaminu udało mi się wykręcić nawet lepszy wynik niż osoba nagrodzona. I myślicie, że teraz również mogę negocjować warunki? I czy w ogóle argument "On dostał to czemu ja nie?" jest na miejscu?

3
gerwazy93 napisał(a):

I myślicie, że teraz również mogę negocjować warunki?

Tak.

gerwazy93 napisał(a):

I czy w ogóle argument "On dostał to czemu ja nie?" jest na miejscu?

Nie, to dziecinne.

0
Michał Sikora napisał(a):
gerwazy93 napisał(a):

I myślicie, że teraz również mogę negocjować warunki?

Tak.

gerwazy93 napisał(a):

I czy w ogóle argument "On dostał to czemu ja nie?" jest na miejscu?

Nie, to dziecinne.

Ok to jak to odpowiednio uargumentować?

2

Nie wiem, bo nie wiem:

  • co umiałeś wcześniej,
  • co umiesz teraz,
  • co to za certyfikat i co się z nim wiąże,
  • czy i jak ten certyfikat pomógł w podniesieniu Twojej wartości.

Pójść negocjować możesz zawsze. Ale jeżeli Twoim jedynym argumentem w Twojej głowie jest "bo on dostał", a nie pokazanie zwiększonej wartości dla pracodawcy, to bym odpuścił.

0
gerwazy93 napisał(a):
Michał Sikora napisał(a):
gerwazy93 napisał(a):

I myślicie, że teraz również mogę negocjować warunki?

Tak.

gerwazy93 napisał(a):

I czy w ogóle argument "On dostał to czemu ja nie?" jest na miejscu?

Nie, to dziecinne.

Ok to jak to odpowiednio uargumentować?

Najlepiej mieć takie argumenty, żeby szef nie miał możliwości ich obalenia.

4
PerlMonk napisał(a):

Najlepiej mieć takie argumenty, żeby szef nie miał możliwości ich obalenia.

Ja tu widzę jeden argument, który może obalić prośbę o podwyżkę^^ Zwyczajnie pracodawca chciał nagrodzić najlepszą osobę, która zdała certyfikat i się wyróżniła. A kolejne podejścia już się w tym wypadku nie liczą, bo nawet jeśli ktoś był najlepszy za 2 podejściem, to jednak za pierwszym razem to oblał.

0

Po pierwszym terminie wszyscy studenci już wiedzą jakiego typu zadań się spodziewać.
Jeśli "poprawka" była podobna, albo taka sama jak pierwotna wersja testu, to umniejsza Twoje zasługi...

1
serek napisał(a):
PerlMonk napisał(a):

Najlepiej mieć takie argumenty, żeby szef nie miał możliwości ich obalenia.

Ja tu widzę jeden argument, który może obalić prośbę o podwyżkę^^ Zwyczajnie pracodawca chciał nagrodzić najlepszą osobę, która zdała certyfikat i się wyróżniła. A kolejne podejścia już się w tym wypadku nie liczą, bo nawet jeśli ktoś był najlepszy za 2 podejściem, to jednak za pierwszym razem to oblał.

No właśnie. A jeśli pracownik zrobi zadanie, którego nikt nie chciał albo nie umiał zrobić, to warto go docenić. Jeśli szef nie docenia kilku kolejnych razy, kiedy pracownik ratował mu dupsko, to warto zmienić szefa.

1

Umożliwienie zrobienia certyfikatu w terminie poprawkowym to zdecydowanie uprzejmość szefa ale na pewno nie ratowanie d**y szefowi, bo za powtórny egzamin zapłaciła firma.

5

No jeżeli podwyżki zależą od jakichś śmiesznych certyfikatów, to zamiast walczyć o większe zarobki wybrałbym raczej ewakuację.

0
gerwazy93 napisał(a):
Michał Sikora napisał(a):
gerwazy93 napisał(a):

I myślicie, że teraz również mogę negocjować warunki?

Tak.

gerwazy93 napisał(a):

I czy w ogóle argument "On dostał to czemu ja nie?" jest na miejscu?

Nie, to dziecinne.

Ok to jak to odpowiednio uargumentować?

Jesteś tyle wart ile ktoś chce Tobie zapłacić, a chce zapłacić zawsze mniej niż na Tobie zarabia. Zastanów się, co ostatnio się zmieniło w Twojej pracy, obowiązkach, że firma zarabia więcej dzięki Tobie, a co za tym idzie jesteś więcej wart. Może to być zwiększona prędkość realizacji tasków (pokaż statystyki z pół roku jeśli są wzrostowe). Może to być, to, że stajesz się autorytetem i pomagasz innym więc oni lepiej realizują swoje taski. Może to być dobrze napisany kod z testami i mała ilość reklamacji do niego co zmniejsza koszty, a może jakiś proces jaki wymyśliłeś/klasa/komponent, który zaoszczędza czas, lub może być sprzedawany za kasę.

Jest też inna droga, ale jest ona trudniejsza. Powyższe przykłady to motywacja szefa pozytywnie - czyli "co dzięki mnie zyskujesz", a istnieje jeszcze motywacja negatywna gdzie stawiasz szefa pod ścianą. Część osób tego nie lubi i dlatego może być to mierne w skutkach. Tłumaczysz, co szef straci jak Ciebie zabraknie. To takie lekkie straszenie, ale np. jak Ciebie nie będzie, a Ty znasz jakieś moduły i masz know-how to inna osoba z ulicy będzie potrzebować jakiś 3-4 miesięcy by Cię zastąpić, a to będzie kosztowało rocznie więcej niż Twoja podwyżka, a ta osoba po roku i tak będzie chciała też więcej zarabiać - więc mniej straci szef, jak teraz da podwyżkę Tobie, a nie zmieniając kadrę. Niemniej to taki lekkie cwaniaczenia i musisz dobrze to sprawdzić, bo równie dobrze, możesz się przeliczyć ze swoją wartością, lub z innym powodów być na wylocie i po takiej akcji szef powie - "rozumiem, widocznie wyczerpała się formuła rozwoju w naszej firmie i nie będziemy Tobie blokować rozwoju w innych miejscach gdzie lepiej się realizujesz".

Niemniej zawsze patrz w kontekście interesu firmy, bo firmę interesują 2 sprawy - zysk oraz strata. Każda firma ma w dupie takie coś jak to, że chcesz zmienić mieszkanie, kupić auto, oczekujesz dziecka czy jakieś bzdurne wartości rynkowe.

Ofc. są wyjątki, gdzie nawiązałeś trwała relacje z pracodawcą, nawzajem sobie zawdzięczacie pewne rzeczy i wtedy Ty mu wybaczasz błędy, a on Tobie i czasem przez to zaufanie zebrane przez lata możliwa jest druga szansa przy dużej wpadce czy podwyżka, ponieważ potrzebujesz, a szef nie chce Ciebie tracić bez względu na zysk/stratę wynikającą z podwyżki. Niemniej te relacje są rzadkie, wymagają lat pracy w firmie i jeśli je zdobędziesz to będziesz wiedział a nie pytał na forum randomów z internetu ;)

0

Jest też jeszcze jedna metoda. Mówisz ile chcesz podwyżki i nie argumentujesz tego. Ale nie wiem czy zadziała u Juniora, jeśli czujesz, że jesteś dobry i bez problemu znajdziesz pracę za więcej to tak można spróbować

1

Najlepszą metodą negocjacji jest sprawdzenie ile tak naprawdę "jesteśmy warci" szukając innej pracy. Wówczas przychodzisz i mówisz, że chciał być ty le zarabiać, bo uważasz, że podniosłeś poziom swojej wiedzy i teraz jesteś bardziej wartościowy dla firmy. Jak nie podziała, to rzucasz wypowiedzenie na stół, tylko to zawsze komplikuje późniejsze negocjacje, jak byś chciał zostać.

1

@up zawsze można zamiast rzucić wypowiedzeniem powiedzieć coś w stylu:
Ok, przykro mi. Bo lubię tu pracować, chciałbym zostać, ale dostałem finansowo dużo lepszą ofertę i nie mogę jej odrzucić z czystym sumieniem.

To ciągle wypowiedzenie, ale nie rzucone a delikatnie podsunięte :P

1
AreQrm napisał(a):

@up zawsze można zamiast rzucić wypowiedzeniem powiedzieć coś w stylu:
Ok, przykro mi. Bo lubię tu pracować, chciałbym zostać, ale dostałem finansowo dużo lepszą ofertę i nie mogę jej odrzucić z czystym sumieniem.

To ciągle wypowiedzenie, ale nie rzucone a delikatnie podsunięte :P

Najlepiej powiedzieć, że nie chcę się pracować w danej firmie. Kiedy szef spyta kto dał lepszą ofertę i ile ma dać, to powiedzieć: nie mam żadnej oferty, ja po prostu nie chcę tu pracować. Wtedy szef musi się nieźle nagiąć :D .

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1