Czy mogę sprzedawać same pomysły na aplikacje w Androidzie?

0

Cześć. Jestem psycholożką, ale bardzo kreatywną. Mój kolega programista powiedział mi niedawno, że można sprzedawać w sieci same pomysły na apki. Może wiecie coś na ten temat? Będę bardzo wdzięczna za podpowiedzi:)

0

Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim.
Poza tym, mało kto chciałby kupić taki pomysł.
Chyba, że tak naprawdę jesteś jakąś znaną osobą, wtedy reprezentujesz jakiś poziom i może ktoś by się skusił.
Jednak uważam, że nie jest to warte zachodu.

1

Nie przypominam sobie, żeby prawo przewidywało takie rzeczy wprost. Nie można mieć patentu na pomysł ani na algorytm. Gdyby to była jakaś spółka akcyjna to każdy miałby swoje udziały i wewnętrznie można by decydować co kto robi.

1

Droga psycholoszko.
Pomysl na aplikacje moze byc wart 1zl, a moze tez byc wart nic. Nikt Ci nie zaplaci za sam pomysl. Mozesz miec najlepszy pod sloncem, a jak nie potrafisz go monetyzowac, i dobrze w marketing to jest on warty zero.

7

A czemu nie zapytasz u źródła, czyli kolegi, który Ci sprzedał takiego newsa?

Chociaż co do zasady to ma rację - zakładając, że wpadłaś na genialny pomysł, odkryłaś niszę itp, na pewno byłyby firmy, które by takim pomysłem były zainteresowane. Tylko od strony technicznej jest to skomplikowane do realizacji, bo pomysł na coś to jest wyjątkowo trudny w obsłudze stwór. Zanim go nie wyjawisz, to nikt Ci raczej w ciemno kasy nie da. A jak wyjaśnisz o co chodzi, to tak naprawdę pomysł już nie jest Twój. Można by próbować pójść w patenty, ale jak pisali przedmówcy, jest to ciężka sprawa (raczej nie ma patentów na pomysł czy algorytm), można patentować dane rozwiązanie - ale w Twoim przypadku ciężko o czymś takim mówić.

Jakbyś poza pomysłem była w stanie wnieść coś jeszcze do projektu, to mogłabyś pomyśleć o jakiejś współpracy/spółce. Ty dajesz pomysł, know-how w danej dziedzinie oraz ogarniasz inne rzeczy (np. zajmujesz się marketingiem), a ktoś kto umie programować zajmie się tym od strony technicznej.

0

Jak tylko znajdziesz kogoś kto będzie chciał je kupić to oczywiście. Podstawowy problem, jaki widzę to taki, że mało który pomysł jest realizowany w podstawowej odsłonie (po to powstał Agile). W sumie sprzedawanie scenariusza do filmu, to takie trochę sprzedawanie pomysłu, tylko ze dokładnie opisanego. Probolem tez widzę w wycenie takiego pomysłu - jak wycenić jego wartość. Jedyna sensowna opcja to znaleźć wspólnika albo zlecić komuś, zrobić i sprzedać produkt.

5
Aleksandra1119 napisał(a):

Jestem psycholożką, ale bardzo kreatywną.

Ja bym od ręki kupił pomysł wstawienia sobie tego hasła na wizytówkę.

0

Pomysł moja koleżanka też ma super. Sądzę, że gdyby to ktoś przełożył na aplikację to byłby to hit na poziomie fb lub insta. no ale nikogo takiego nie znamy :D

1

Pomysł na apkę jest tyle samo wart jak pomysł na temat pracy doktorskiej. Trochę mało nie uważasz?.

2

Mniej wiecej wart tyle co pomysl na zyciowego partnera czy partnerke.
Mozna to spieniezyc ale raczej w formie content marketing niz sprzedazy bezposredniej. Po prostu piszesz inspirujacego bloga lub krecisz video i zarabiasz na reklamach

2

Z pomysłami jest tak, że nie wystarczą.
Potrzeba jeszcze:

  • designu (pomysł to np. "gra w rzucanie ptakami", a design to konkretna wizja, jak taka gra ma wyglądać, jak się zachowywać itp. - w przypadku Angry Birds podobno najpierw powstała grafika, a potem dopiero pomysł na grę. Natomiast sam pomysł bez dobrego designu nie jest wart wiele)
  • wykonania (każdy mógłby wpaść na pomysł np. założenia firmy, która wystrzeliwuje satelity na orbitę. A dopiero goście pokroju Elona Muska to faktycznie robią, dokonali czegoś bardzo trudnego. Nawiasem mówiąc Musk ma też swój naczelny pomysł typu "zamieszkajmy na Marsie" ale póki co jest to dopiero w sferze wizji, planów na przyszłość, a nie faktycznego produktu, za który ludzie zapłacą już dziś. A za satelity mogą zapłacić)
  • marketingu - czyli nawet najlepsza rzecz bez dobrego marketingu nie stanie się popularna (np. tyle jest fajnej muzyki, ale mało popularnej, i odwrotnie - słaba muzyka jest popularna, bo jest dobrze promowana. Chociaż oczywiście są też rzeczy słabe i niepopularne, oraz te, które są zarówno dobre, jak i popularne. Tym niemniej marketing pomaga).
  • model biznesowy - skądś kasa musi się brać...
    itp.

Więc pomysły typu "ogólna koncepcja" to kropla w morzu potrzeb. Daj pomysł na design (czytaj: zaprojektuj aplikację od początku do końca, i dopracowuj to miesiącami, - BTW jest taki zawód i się nazywa UX designer, i to są ludzie, którzy projektują apki, ale niekoniecznie je implementują)

Daj pomysł na implementację (czyli de fakto stwórz dany produkt - przecież pisanie aplikacji również wymaga generowania mnóoóóóstwo pomysłów po drodze - czy nazwać klasę Foo czy Bar? Jak podejść od strony programistycznej? Tylko widzisz, ty wygenerujesz jeden pomysł i chcesz za to już brać kasę, a programista takich pomysłów musi wygenerować czasem kilkanaście na godzinę.

Albo daj pomysł na marketing (a raczej faktycznie wypromuj coś, bo rzucić hasłem "promujmy się w internecie" może każdy, ale pytanie w jaki sposób to robić, żeby faktycznie dało to efekty).

2

Normalna sprzedaż innowacji to opatentowanie wynalazku i sprzedaż praw do korzystania z tego patentu. Problem w tym, że patentuje się rozwiązanie, a nie sam pomysł na robienie czegoś. Można opatentować np. wzór aplikacji, albo algorytm jej działania, lub sposób interakcji użytkownika z aplikacją. Nie da się natomiast opatentować samego pomysłu np. na "lek na raka".
Przykładowo - nie można opatentować pomysłu na serwis do wyszukiwania informacji w internecie. Patentowaniu podlegają detale - w jaki sposób system gromadzi informacje o zasobach internetu, w jaki sposób je kataloguje, określa istotność konkretnej strony na tle innych.
Druga sprawa, to dość oczywisty fakt, że 99% pomysłów wydających się genialnymi, traci ten atrybut w zderzeniu z rzeczywistością. Okazuje się, że ktoś to wymyślił, nie da się tego zaimplementować, pomysł nawet fajny, ale nie wiadomo jak na nim zarobić, albo koszty przerosną potencjalne zyski i Excel wyjdzie na czerwono.

Minimum dające jakiś start do myślenia o zarabianiu na pomyśle to:

  • co ma robić
  • w jaki sposób (nie technicznie, ale przemyślany w ogólnym zakresie plan całej usługi)
  • w jaki sposób można na tym zarobić

Najpopularniejszy sposób na zarabianie na takich rokujących pomysłach, to założenie startupu w tej czy innej formie.

2

A mi jeszcze jeden pomysł chodzi po głowie. Sam się zastanawiam czy tak nie robić. A mianowicie po prostu rozdawać pomysły za darmo, w ramach bloga, vloga czy coś takiego. Ponieważ i tak wszystkich nie zrealizuje, a ktoś mógłby przynajmniej zrealizować, natomiast rozdawanie pomysłów za darmo mogłoby sprawić, żeby dany blog/inny kanał dystrybucji treści mógłby stać się popularny (i potem jakaś monetyzacja na bazie zdobytej popularności).

2
Aleksandra1119 napisał(a):

Cześć. Jestem psycholożką, ale bardzo kreatywną. Mój kolega programista powiedział mi niedawno, że można sprzedawać w sieci same pomysły na apki. Może wiecie coś na ten temat? Będę bardzo wdzięczna za podpowiedzi:)

Możesz, jeżeli znajdziesz kogoś, kto zechce je kupić.

0

No i to chyba najlepsza odpowiedz, bez zbędnego ględzenia

7

Było kiedyś takie rosyjskie opowiadanie fantastyczne pt. "Wirefap" A. Szalimowa. W Polsce wydane w ramach kultowej antologii "Kroki w nieznane".

Rzecz działa się w wydawnictwie science-fiction. Redaktorzy byli zmęczeni, że młodzi pisarze przynoszą im same odgrzewane kotlety i powtórki z rozrywki. Tytułowy Wirefap to "Wielki Rejestr Fantastycznych Pomysłów". Był to najnowszy czlonek zespołu: redaktor-android, który przechowywał w banku pamięci całe światowe dokonania fantastyki. I oceniał przynoszone maszynopisy pod względem oryginalności pomysłu.

Wirefap będzie przepuszczać do redakcji fantastyki tych autorów, którzy przyniosą opowiadania i powieści oparte na pomysłach i sytuacjach, powtórzonych w literaturze mniej niż pięćdziesiąt razy. Jeśli autor przyniesie opowiadanie, którego pomysł powtarzał się w fantastyce od pięćdziesięciu do stu razy, Wirefap łagodnie odrzuci propozycję i po ojcowsku doradzi autorowi napisanie nowego opowiadania, wykorzystującego oryginalniejszą sytuację. Jeśli autor zaproponuje opowiadanie oparte na pomyśle eksploatowanym w literaturze od stu do pięciuset razy (na przykład „cybernetyczny kot”), Wirefap w milczeniu, surowo wskaże drzwi. No, a jeśli okaże się, iż ostatnia cyfra indeksu pomysłu przewyższa pięćset, na znak dany przez Wirefapa pojawią się w gabinecie specjalne Roboty — Stróże-Priorytetu-Pomysłu. Jeśli autor nie zdąży w tym czasie czmychnąć, Roboty-Stróże-Priorytetu odbiorą mu rękopis, zmuszając go zarazem do zjedzenia pierwszej i ostatniej jego strony. Resztki rękopisu zostaną skonfiskowane, a sam autor wyrzucony na ulicę. Cała ta egzekucja odbędzie się przy akompaniamencie straszliwego ryku Wirefapa.

Pracowałem kiedyś dorywczo jako kontraktor dla pewnej agencji medialno-reklamowej. Byłem ekspertem od apek mobilnych - jedynym, własnych nie mieli. Do mojej pracy należała ocena nadsyłanych zapytań ofertowych. Krótko mówiąc: czy da się coś zrobić, i ile by kosztowało.

Dobrze wtedy tego Wirefapa zrozumiałem. Spora część zapytań była technicznie niemożliwa do zrealizowania (albo niemożliwa w ogóle, albo bez budżetu o trzy rzędy wielkości przekraczającego rojenia autora).

Największa część musiała jednak pochodzić od rozmaitych "ale-kreatywnych", którzy byli święcie przekonani o błyskotliwej odkrywczości swego pomysłu. Np. z dumą wymyślili apkę do spisywania i dzielenia się przepisami kuchennymi. Byli gotowi zapłacić nawet z 2 tysiące, tak że perspektywa nie do zlekceważenia.

Żadnej specyfikacji, poza mglistym wyobrażeniem, nie było. Do moich zadań należało wybadać, czego, w ogólnym zarysie, potrzebują. Nauczyłem się już na tym etapie wskazywać dyskretnie kilka istniejących aplikacji danego typu. Jako przykładów pomocniczych - czy chcieliby, żeby ich apka miała to tak, czy tak? Zmusić pytających do zjadania czegokolwiek niestety nie mogłem. Ale prośba o specyfikację była i bez przemocy bardzo skuteczna. Bo to na tym etapie niedoszli klienci najczęściej tracili zapał.

Jest charakterystyczne, że "ale-kreatywnym" nie chce się nawet sprawdzić, czy ktoś ich pomysłu aby już nie zrealizował. Pomysłami sypią jak z rękawa, ale na to akurat nie wpadli. Podobnie nie wpadli, jak można sprawdzić, czy w sieci faktycznie sprzedaje się "same pomysły na apki". W ustalaniu tak nużących szczegółów to mogą ich wyręczyć eksperci ("Może wiecie coś na ten temat?") :)

A przecież - jeśli faktycznie istniałby taki rynek - to wystarczyłoby najpierw samemu spróbować KUPIĆ sobie pomysł na apkę mobilną. To pierwsza rzecz, którą bym zrobił. Choćby żeby zbadać, jakiej jakości jest moja przyszła konkurencja.

A trudno wszak racjonalnie zakładać, by ci mityczni sprzedawcy pomysłów na apki mieli kamuflować swoje targowiska i chować dostęp do nich za jakimiś hasłami, znanymi tylko wtajemniczonym :)

1

Są ludzie z pomysłami konkretnymi, co gdzie jak ma wyglądać i jak działać itp. itd., tylko nie są programistami i nie potrafią tego stworzyć, ale pełen zarys mają w głowie. Nie każdy jest MArkiem Z.

0

Możesz sprzedać patent, ale najpierw musisz zgłosić wynalazek w Urzędzie Patentowym Rzeczpospolitej Polskiej, ale nie wiem czy to w ogóle dotyczy niefizycznej rzeczy :P

1

Nie wiem jak w RP ale w USA można uzyskać patent na algorytmy i implementacje: https://en.wikipedia.org/wiki/Arithmetic_coding#Patents
Swoją drogą ciekawe czy Jarek Duda nadal blokuje Googla? Kodowanie Huffmana wypierane przez ANS pochodzące z Polski (m.in. Apple, Facebook, Google)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1