Też się od kilku dni czujecie dni depresyjnie, tak depresyjnie, że nawet koncentracje macie zaburzoną. Ja to się czuje jak by to była niedziela.
Ja całe 5 lat mam depresję, nikt mi nie potrafi pomóc, nie mam przyjaciół, nigdy nie miałem dziewczyny, nie mam koleżanek, nie mam pracy, nic nie potrafię wszystko jest takie bylejakie.
prostytutka i żyję jak taki debil, ale ciąglę chce umrzeć.
Śmierć to jedyne wybawienie od złego, dlaczego to dobrych ludzi spotyka, a nie złych...
podobno piwo ma stanieć więc jakoś się zimę przetrzyma ;)
Jakym zgubił telefony i neta by mi odcięło, to myślę, że po paru godzinach zacząłbym myśleć o depresji:-D:-D
Nic gorzej, nic lepiej – może nie jestem wrażliwy na czynniki pogodowe. Choć z drugiej strony, jak widzę błyski na horyzoncie i słyszę solidne grzmoty to czuję się o wiele lepiej. ;)
pol90 napisał(a):
Ja to się czuje jak by to była niedziela.
Czyli jak? Niedziela to chyba radosny dzień?
Jestem w Rumunii. Ale tu też Leje.
Czy tylko ja zauważyłem że "Nie" i Nie czuję żadnych zmian" znaczą to samo?
Nie pamiętam kiedy w tym kraju (przynajmniej w moim miejscu zamieszkania) ostatnio świeciło słońce. Na pewno dawniej niż miesiąc temu, a pewnie prawie 2.
Rano wstajesz na 7 do pracy, ciemno jak w dupie, w dzień ponuro i pochmurno, wieczorem w domu przed 16 i znów ciemno jak w dupie.
To oczywiście, krótki dzień i całkowity brak słońca może wywoływać gorszy nastrój, ale jeśli mówimy o (prawdziwej) depresji to już trzeba mieć poważny problem ze sobą. To się już leczy farmakologicznie.
to zależy w głównej mierze od charakteru i pewnego podejścia, które można wytrenować
Na taką pogodę to się pije cały dzień kawę lub browara, albo nie wyłazi z babą z łóżka.
I dziwić się że to właśnie w takich stanach powstała dolina krzemowa? Wstaję rano, patrzę - ciemno jak w dupie, zimno, deszcz pada. Wychodzę z pracy to samo. Nic mi się nie chcę, na nic nie mam siły. A w takiej kaliforni? Wstajesz rano, słońce pięknie świeci, ludzie porozbierani, jeśli wiatr to rześki od oceanu - aż chcę się żyć, aż chcę się działać.
Myślę, że sprawa powodów, dlaczego tam jest nieco bardziej złożona. Ale generalnie masz rację.
P.S dziś znów pesymistycznie, mlisto, +1, mży lekki deszcz i oczywiście 100% zachmurzenia. Dzień jak co dzień.
Po co taka ankieta wsrod Polakow? Taka nasza natua.
Mieskam w Norwegii, tu ciagle pada..
Jedyna rada to wychodzic z domu. Aktywnosc fizyczna swietnie dziala na depresje - spacery, silownia, etc. Pada? Trzeba nabyc dobre ciuchy na deszcz i po problemie. :)
Idealnie pasuje
Zmusić się do wyjścia, kiedy na dworze ziąb i klucha to też wyzwanie ;)
Czoczo napisał(a):
Rano wstajesz na 7 do pracy, ciemno jak w dupie
Czyli jak latem w Hiszpanii. Rozwiązanie proste - nie wstawać rano.
Możne się przeprowadzić na biegun. Przez pół roku będzie ciągle jasno. Potem przez pół roku ciemno, ale wtedy wystarczy się przenieść na drugi biegun.
a ja choć nie lubie zimy to czekam aż przyjdzie mróz.. dlaczego? żeby wymroził te wszystkie wirusy w powietrzu, temp 3-5 stopni celsjusza jest najgorsza. Jestem przeziębiony już 3ci raz tej jesieni..
Bo jesteś cherlakiem. Ludzie zahartowani nie mają przeziębienia. Przeziębiają się tacy, co ciągle chodzą okutani czapkami i szalikami. Niestety, nie da się tego zmienić z dnia na dzień. Ja w dzieciństwie też byłem chorowity, co miesiąc przeziębienie albo, co gorsza angina z gorączką.
Zmieniło się to stopniowo. Przestałem nosić czapkę, szalik niezależnie od temperatury, w średniej szkole nieraz wychodziło się na przerwie do sklepu odległego o kilkaset metrów, zimą bez kurtki. Skończyły się choroby i przeziębienia.
czysteskarpety napisał(a):
to zależy w głównej mierze od charakteru i pewnego podejścia, które można wytrenować
powiedział gościu z gościem mającym skarpety na nogach wraz z sandałami, jak Ci umrze ktoś z bliskiej rodziny albo stanie się coś jeszcze gorszego zajrzyj do swojego posta i zmądrzej