Kryzys wieku sredniego, Bieg Rzeznika, Sportowe samochody itp

0

@Haskell: w jednym watku napisal: "35 lat to wiek zbliżony do wieku w którym wielu mężczyzn przeżywa kryzys wieku średniego. Zmieniają partnerki na młodsze, kupują sportowe auta, biegną w "Biegu rzeźnika", więcej piją i palą. Dlaczego nie mieliby zostać wtedy programistami?! Przecież to zawód dla prawdziwych mężczyzn..."

I w komentarzach zaczela sie ciekawa dyskusja rozwijac. Wlasnie na temat zmian w zyciu, Biegu Rzeznika, Checi zrobienia czegos ze soba itp.

IMHO przewartosciowanie rzeczy, nie przyjmowanie na slepo norm spolecznych. Zmiany w zyciu itp. Nie zasluguja na nazwe Kryzysu tylko jak ktos kiedys na blogu pisal: Szansy Wieku Sredniego :)

Mysle ze warto zalozyc nowy watek, co niniejszym czynie.

BTW> Ogladaliscie American Beauty?

Przywoluje tych co pisali w komentarzach:
@aurel, @krzysiek050, @czysteskarpety, @Fedaykin

0

Nie jest tak że jak ktoś zacznie robić coś młodzieżowego w średnim wieku, zachowuje się inaczej, czy wyznaje inne normy, To ma od razu kryzys wieku średniego. Nie zmienia to faktu takie zjawisko naprawdę istnieje i widać je na pierwszy rzut oka. Moim kandydatem na takiego kryzysanta jest Krzysztof Ibisz. Praca nad sobą, zdrowe odżywanie, uprawianie sportu to oczywiście rzeczy pozytywne. Niestety w tym wypadku wyglądanie na 30 lat mimo wielu więcej to jest już pewien problem.

BTW, nie oglądałem, ale dodałem do listy na netflixie.

1

Z tego wynika że ja mam kryzys wieku średniego od co najmniej 26 roku życia :)

6

Obecnie są czasy obnażania na portalach społecznościowych więc musisz mieć interesujący profil ze skokami spadochronowymi, paralotnią, czy deską surfingową, lub sportowym autem, czy wycieczką do egiptu... to po części wyjaśnia ten kryzys i to nie tylko męski.

W szukaniu nowych wyzwań dla siebie nie widzę niczego złego, w końcu jakoś musimy sobie zapełnić ten wolny czas, aby nasze życie miało chociaż w minimalnym stopniu jakiś logiczny cel.
Programowanie dla wielu jest takim nowoczesnym rozwiązywaniem krzyżówek, a jak kaska z tego wleci to czemu nie ;)

0

Moim zdaniem to nie jest kryzys. Raczej dopiero w tym wieku człowiek jest w stanie sobie uświadomić co jest dla niego ważne, co go kręci i co chce robić. A, że przeważnie jest już samowystarczalny to często po to sięga: czy to są super auta, sporty ekstremalne czy młode dupeczki.

5

Kryzys wieku średniego to problem wielu mężczyzn zbliżających się do czterdziestki. Wynika on z tego, że wielu z nich czuje, że ich dotychczasowe życie jest wypadkową oczekiwań matki, żony, dzieci itd. Uświadamiają sobie w końcu, że nie są w stanie dalej funkcjonować spełniając wyłącznie oczekiwania otoczenia. Rozpoczynają poszukiwania swojego własnego celu/celów w życiu, przewartościowują je, zmieniają priorytety. Często ta przemiana jest dramatyczna, wiąże się z rozwodem, porzuceniem żony i dzieci, a nawet samobójstwem. Zakup sportoweg auta, czy zmiana stylu na bardziej młodzieżowy to te mniej groźne, ale bardziej zabawne oznaki wewnętrznego kryzysu. Krzysztof Ibisz to dobry przykład, dwukrotnie żonaty i rozwiedziony, przebrany i ustylizowany na chłopca.

1

Ktoś kiedyś napisał, że ironią losu jest, że najważniejsze decyzje w życiu podejmujemy będąc "głupimi i młodymi", a sportowe auto w średnim wieku to taki symbol ucieczki od tych decyzji, wsiadasz, szybko odjeżdżasz i już ciebie nie ma :)

2

W wieku 40 lat facet powinien mieć już co najmniej jednego odchowanego 20 letniego potomka. Obowiązek prokreacji spełniony? Spełniony. Macierzyństwo dla kobiety w wieku 40 lat to gra w rosyjską ruletkę. A facet dalej może. Dywersyfikacja ryzyka, można zainwestować w potomstwo z inną partnerką bez naruszania przeżycia obecnego? Można.

Więc co to za kryzys? Po prostu drugie życie :D

6

Uświadamiają sobie w końcu, że nie są w stanie dalej funkcjonować spełniając wyłącznie oczekiwania otoczenia.

No i brawo! Lepiej późno niż wcale ;)

Rozpoczynają poszukiwania swojego własnego celu/celów w życiu, przewartościowują je, zmieniają priorytety.

A to w zasadzie dobrze robić w miarę regularnie. Taka aktualizacja odpowiedzi na pytanie, czy ja wciąż się zgadzam sam ze sobą?

Często ta przemiana jest dramatyczna, wiąże się z rozwodem, porzuceniem żony i dzieci (...)

Jeśli ktoś jest nieszczęśliwy w swoim małżeństwie, to ja tu nie widzę dramatu. Dramat to by był pozostawać w takim związku.

Zakup sportoweg auta, czy zmiana stylu na bardziej młodzieżowy to te mniej groźne, ale bardziej zabawne oznaki wewnętrznego kryzysu.

Ja nie widzę nic zabawnego w tym, że ktoś kupuje fajne auto, gdy go na nie stać ;) No prawda taka, że wielu ludzi dopiero w okolicach 40-50 może sobie pozwolić na taki wydatek. A jak może, to czemu nie?
Nie kupić auta, które ci się podoba (i na które cię stać), bo przejmujesz się tym, co ludzie powiedzą - to właśnie objaw niedojrzałości...

1

Dla mnie objawem niedojrzałości jest kupowanie więcej dóbr pasywnych (jak samochody) od aktywów, ale większość ludzi w tym kraju jest pod względem finansowym totalnie niedojrzała :D :D :D

3

imo kryzys wieku sredniego nie dotyczy tak bardzo programistow biorac pod uwage ze (generalizujac):

  • juz w mlodym wieku moga sobie pozwolic na "ekstrawagancje"
  • realizuja duza czesc swoich pragnien w wirtualnym swiecie
  • cale zycie sa dosc "infantylni" (programowanie to przeciez jak zabawa klockami czy w lamiglowki)
    (to nie troll post tylko prowokacja do dyskusji)
0

Mam wrażenie, że programiści w większości są spełnieni i jara ich to co robią więc szukanie wrażeń może ograniczać się np do zmiany technologii ;) Jednak każdy człowiek jest inny.

2

A ja mam wrazenie czytajac rozne blogi, posty artykuly + wlasne obserwacje ze duzo osob sie wypala.

0

Bieg rzeźnika, a co to? Chyba za młody jestem ;/

0
WhiteLightning napisał(a):

IMHO przewartosciowanie rzeczy, nie przyjmowanie na slepo norm spolecznych. Zmiany w zyciu itp. Nie zasluguja na nazwe Kryzysu tylko jak ktos kiedys na blogu pisal: Szansy Wieku Sredniego :)

Wygląda na pierwszy etap:

  1. Zaprzeczenie
  2. Gniew
  3. Targowanie
  4. Depresja
  5. Akceptacja
3

cale zycie sa dosc "infantylni" (programowanie to przeciez jak zabawa klockami czy w lamiglowki)
(to nie troll post tylko prowokacja do dyskusji)

A budowanie mostów to też jak zabawa klockami, tylko większe klocki. Jazda ciężarówką to jak jazda resorakiem, tylko większym. Gotowanie to jak robienie kanapki, ale jest więcej składników. Zarządzanie zespołem to jak bycie przewodniczącym w klasie, tylko dochodzi papierologia. Wszyscy jesteśmy infantylni.

Swoją drogą to chciałbym, by praca w korpo dawała mi tyle przyjemności, co kiedyś rozpieprzanie zabawek albo jazda na motorynce.

1
WhiteLightning napisał(a):

IMHO przewartosciowanie rzeczy, nie przyjmowanie na slepo norm spolecznych. Zmiany w zyciu itp. Nie zasluguja na nazwe Kryzysu tylko jak ktos kiedys na blogu pisal: Szansy Wieku Sredniego :)

Sam sposób w jaki objawia się ten fenomen jest generalnie pozytywny i nawet pożądany - przecież nowe cele, ambicje (i niewątpliwie dyscyplina oraz odwaga wymagana do ich realizacji) są 'dobre' i rozwijające. Natomiast takie zachowanie zdaje się stawiać kilka trudnych pytań:

  • Czyli co, ktoś był przez ostatnie 10 lat nieszczęśliwy i dopiero teraz zebrał się na odwagę?
  • Ktoś był za mocno usidlony przez oczekiwania społeczne - ucz się -> znajdź sobie żonę -> miej dzieci -> pracuj całe życie na rodzinę etc.?
  • Objaw braku celu w życiu? Ma jakąś tam rodzinę, jakąś tam pracę i jakiś tam dom na kredyt. Życie zrobiło się cholernie stabilne a najgorsze jest to, że nie widać końca tej pustki.

A czy jest coś takiego jak kryzys wieku średniego u kobiet? Bynajmniej nie mam tu na myśli to typowego zjawiska dotykającego kobiety ok. 30-35 bo ono ma zupełnie inne powody i inaczej się objawia.

@katelx:

cale zycie sa dosc "infantylni" (programowanie to przeciez jak zabawa klockami czy w lamiglowki)
(to nie troll post tylko prowokacja do dyskusji)

Mam wrażenie, że 'infantylny' to taki przymiotnik wymyślony przez kobiety żeby zawstydzać mężczyzn. Bo faceci to tylko te swoje zabawki i zabawki - nie to co kobiety, zajmujące się 'poważnymi' emocjami. Nie chcesz się ożenić i mieć dzieci? Kiedy Ty dorośniesz? Może byś się w końcu ogarnął i pomyślał o życiu?
Właściwie to wszystkie 'typowo męskie' zajęcia są tym samym co robiliśmy za dzieciaka, jedynie skala i poziom odpowiedzialności się zmienia. Kiedyś bawiliśmy się żołnierzykami a teraz bawimy się w politykę, kiedyś klocki lego a teraz wieżowce...

2

cale zycie sa dosc "infantylni" (programowanie to przeciez jak zabawa klockami czy w lamiglowki)

@katelx

Zgadzam się :)

Chociaż rozszerzyłbym to mówiąc, że nie tylko programiści są tacy. Np. taki Scrum to jedna wielka zabawa, w którą wciąga się wszystkich, jak na jakichś koloniach. Wszystkie dzieci mają się bawić, a chodzi głównie o to, żeby zająć im czymś czas, żeby się nie nudziły i nie zaczęły chuliganić.

Product owner jest takim jakby animatorem kultury albo wychowawcą kolonijnym i organizuje czas programistom, mówi im, jakie zadania mają robić, i liczy punkty, jak w jakimś konkursie. Na koloniach się czyściło domek, żeby je zyskać, tutaj trzeba zakodzić to, co jest mówione. Nie widzę wielkiej różnicy. No, może poza tym, że latając z miotłą przynajmniej człowiek się trochę rusza, a siedząc przy kompie nie. Czyli ci wszyscy product ownerowie to dupa-wychowawcy, namawiają swoich podopiecznych, żeby siedzieli przed kompem całe dnie.

Nawet Scruma do tego nie trzeba, w firmach bez Scruma jest podobnie z tym wychowawcą i zadaniami do zrobienia.

Tylko, że Scrum to dodatkowo choćby codzienna zbiórka/apel na stojąco, albo inne zajęcia dodatkowe, a także licytacja punktów historii za pomocą specjalnych kart. Albo zabawa w "sprint" (tylko, że ten sprint to znowu - polega na tym, że programiści siedzą przed kompami całe dnie. Bez sensu. Gdyby to zobaczyli ludzie, którzy naprawdę biegają, to byśmy byli najbardziej wyśmiewaną grupą zawodową. Chociaż juz pewnie jesteśmy xD )

0

Jeszcze nigdy nie widziałem osoby która biegałaby rzeźnika a zarazem więcej piła i paliła. To, że ktoś w końcu bierze się za siebie, zaczyna zdrowo jeść, uprawiać jakiś sport, nie oznacza kryzysu wieku średniego. Sprawa jest dosyć prosta, uprawianie sportu w tym wieku sprawia, że codziennie wstaję się lepiej , a widok na świat też się zmienia na lepszy..
Ludzie są przerąbani, jak siedzisz przed komputerem i żresz fast foody, to źle, bo jesteś tłustą świnią. Jak uprawiasz sport i kupujesz auto, to źle bo masz kryzys wieku średniego. Jak masz jakieś wymagania w stosunku do swojej pracy, czy w ogóle życia, to źle bo "co on sobie myśli, za kogo on się uważa", a jak bierzesz wszystko takim jakim jest, to też źle, bo jesteś "głupim jasiem".
Szkoda czasu nawet na napisanie tego posta, a co dopiero na przejmowanie się takim paplaniem. My nie jesteśmy politykami i nie musimy ludziom dogadzać.

1

Jak już ktoś wspomniał, myślę że główną przyczyną kryzysu wieku średniego u obu płci jest nadmiar czasu i poczucie bezpieczeństwa finansowego.
Czytałem gdzieś, że depresja dotyka głównie ludzi żyjących na "wyższym standardzie", mających więcej wolnego czasu. Natomiast osoby pracujące fizycznie i mające na utrzymaniu rodzinę paradoksalnie rzadko wpadają w depresje, bo zwyczajnie nie mają na to czasu i pieniędzy :D

0

Słusznie, jak musisz zapierdalać, to brak ci czasu na depresję. Ludziom po prostu z nudów się w dupach przewraca i tyle. Jako komuś za dobrze, to sobie sam wymyśla problemy, żeby za dobrze nie było.

kopernik napisał(a):

Ludzie są przerąbani, jak siedzisz przed komputerem i żresz fast foody, to źle, bo jesteś tłustą świnią. Jak uprawiasz sport i kupujesz auto, to źle bo masz kryzys wieku średniego. Jak masz jakieś wymagania w stosunku do swojej pracy, czy w ogóle życia, to źle bo "co on sobie myśli, za kogo on się uważa", a jak bierzesz wszystko takim jakim jest, to też źle, bo jesteś "głupim jasiem".

Każdy zdrowo myślący ma w dupie, co inni o nim myślą. Cokolwiek nie zrobisz, znajdzie się ktoś, komu to sie nie spodoba. Znajdzie się nawet wielu, co będą pod tobą ryć tylko dlatego że ci czegoś zazdroszczą, albo nie podoba im sie twój wyraz gęby.

10

Natomiast osoby pracujące fizycznie i mające na utrzymaniu rodzinę paradoksalnie rzadko wpadają w depresje, bo zwyczajnie nie mają na to czasu i pieniędzy :D

To samo słyszałam o raku! Serio, dokładnie tak jest. Bogaci dostają raka, a biedni nie mają czasu na raka. Biedni zamiast raka, po prostu umierają.

Każdy zdrowo myślący ma w dupie, co inni o nim myślą.

Hm, "zdrowo" słowem klucz. Zapewne wiecie o tym, że różne organy mogą chorować - np. serce może nie domagać, wątroba może źle pracować, nerki mogą za słabo filtrować.
Ale mózg jest wyjątkowy i nigdy nie choruje, mózg to jest organ magiczny, który zawsze działa 100% sprawnie.

No chyba że jesteś bogaty i w dupie ci się przewraca. Bogactwo i dobrobyt to najgorsze, co może przytrafić się mózgowi! Nie jakieś tam toksyny czy niedobory w diecie - bogactwo!
Wystrzegajcie się bogactwa, dla dobra waszych mózgów.

6

Najwięcej o kryzysie wieku średniego mówią łajzy, które utknęły gdzieś na kanapie przed TV z piwnym bębnem i otępieniem w oczach. Boli ich, że ktoś może mieć pasje, dążenia, marzenia etc. i je realizować. Oni są już martwi, chociaż z medycznego pkt. widzenia nadal oddychają, żrą i srają i do tego sprowadza się ich "życie". Jedyne na co ich stać, to wydalić z siebie "łooooo ten to ma kryzys wieku średniego" jak zobaczą sąsiada uprawiającego jogging...

:P

4

Można na to spojrzeć inaczej - mając lat +/-40, do człowieka dociera, że życie jest bardzo chwilowe i nie ma większego sensu. Już masz połowę (a biologicznego punktu widzenia - tą lepszą) za sobą, teraz z każdą chwilę będzie coraz gorzej.

Więc w desperacji człowieki starają się na siłę coś zmienić, okłamać się, że życie ma sens i jest fajne. Czasami nawet na chwilę udaje się w to uwierzyć.

Ale potem, gdy do nich dotrze, że fakt ich istnienia nie ma żadnego znaczenia, że są jednym z iluś miliardów nic-nie-znaczących ludzików, spośród których każdemu się wydaje, że jest wyjątkowy i jedyny, ważny i że ma jakąś misję do zrealizowania, to takie zderzenie z rzeczywistością boli jeszcze mocniej, niż w wypadku "kanapowego Zenka" (wspomnianego przez @Sceptyczny Dinozaur powyżej), który siedzi, pije piwo, ogląda mecz i niczego od życia nie oczekuje.

Mając sportowy samochód nadal jesteś robaczkiem, który za chwilę pójdzie do piachu. Skoro pamiętasz jak "całkiem niedawno" chodziłeś do szkoły, a teraz dzieciaki mają -naście albo -dziesiąt lat, a zamiast gówniarza, w lustrze widzisz codziennie coraz bardziej zmarszczoną i zmęczoną mordę faceta w średnim wieku, uświadamiasz sobie, że za chwilę to już będzie morda dziadka. I ta świadomość jest przerażająca - bo nieważne, ile masz kasy albo jakie znajomości - tego nie oszukasz, za max. 40 lat znikniesz.

Oczywiście - można "cieszyć się" życiem, ale to jest oszukiwanie siebie. W mojej ocenie to cała radość życia jest fałszywa, tak samo jak remontowanie domu, który i tak za chwilę będzie zburzony. Jakbyś miał kumpla, który mieszka w jakiejś starej chacie, która niedługo ma być zniszczona, bo stoi na drodze budowanej autostrady, ale kumpel mimo tego z uporem wariata robi remont, wymienia grzejniki, podłogi, remontuje dach i ociepla ściany i się z tego cieszy - pewnie byś go uznał za debila. A czym to się różni od życia? Męczysz się, masz plany, chcesz coś osiągnąć - a po co? Za chwilę i tak będą burzyć Ci ten domek.

2
Wibowit napisał(a):

A budowanie mostów to też jak zabawa klockami, tylko większe klocki.

bez przesady, programowanie bym juz predzej porownala do budowania ekstra szalasu po pijaku a nie do projektowania i realizacji projektu prawdziwego mostu ;)

Jazda ciężarówką to jak jazda resorakiem, tylko większym. Gotowanie to jak robienie kanapki, ale jest więcej składników. Zarządzanie zespołem to jak bycie przewodniczącym w klasie, tylko dochodzi papierologia. Wszyscy jesteśmy infantylni.

jesli tylko ktos traktuje te czynnosci/zawody podobnie do zabawy to tylko pogratulowac, jednak mysle ze programowanie czesciej pozwala na dosc unikalna kombinacje kreatywnosci, samowolki i faktycznej pracy.

Swoją drogą to chciałbym, by praca w korpo dawała mi tyle przyjemności, co kiedyś rozpieprzanie zabawek albo jazda na motorynce.

no dobra, ale i tak lepsze niz jechanie caly dzien ciezarowka, robienie kanapek czy wciskanie ludziom kitu (no dobra, to ostatnie to w sumie troche element pracy dev)

A czy jest coś takiego jak kryzys wieku średniego u kobiet? Bynajmniej nie mam tu na myśli to typowego zjawiska dotykającego kobiety ok. 30-35 bo ono ma zupełnie inne powody i inaczej się objawia.

mysle ze nie jest to zalezne od plci

Mam wrażenie, że 'infantylny' to taki przymiotnik wymyślony przez kobiety żeby zawstydzać mężczyzn. Bo faceci to tylko te swoje zabawki i zabawki - nie to co kobiety, zajmujące się 'poważnymi' emocjami. Nie chcesz się ożenić i mieć dzieci? Kiedy Ty dorośniesz? Może byś się w końcu ogarnął i pomyślał o życiu?

przykro mi ze ci mama dokucza ;) ale nie martw sie, nie jest tak calkiem nie fair - corki tez slysza podobne rzeczy od swoich rodzicow

0
katelx napisał(a):

bez przesady, programowanie bym juz predzej porownala do budowania ekstra szalasu po pijaku

w dodatku po ciemku, podczas huraganowego wiatru i na osuwającej sie zaminowanej skarpie

1
cerrato napisał(a):

Można na to spojrzeć inaczej - mając lat +/-40, do człowieka dociera, że życie jest bardzo chwilowe i nie ma większego sensu. Już masz połowę (a biologicznego punktu widzenia - tą lepszą) za sobą, teraz z każdą chwilę będzie coraz gorzej.

Więc w desperacji człowieki starają się na siłę coś zmienić, okłamać się, że życie ma sens i jest fajne. Czasami nawet na chwilę udaje się w to uwierzyć.

Ale potem, gdy do nich dotrze, że fakt ich istnienia nie ma żadnego znaczenia, że są jednym z iluś miliardów nic-nie-znaczących ludzików, spośród których każdemu się wydaje, że jest wyjątkowy i jedyny, ważny i że ma jakąś misję do zrealizowania, to takie zderzenie z rzeczywistością boli jeszcze mocniej, niż w wypadku "kanapowego Zenka" (wspomnianego przez @Sceptyczny Dinozaur powyżej), który siedzi, pije piwo, ogląda mecz i niczego od życia nie oczekuje.

Mając sportowy samochód nadal jesteś robaczkiem, który za chwilę pójdzie do piachu. Skoro pamiętasz jak "całkiem niedawno" chodziłeś do szkoły, a teraz dzieciaki mają -naście albo -dziesiąt lat, a zamiast gówniarza, w lustrze widzisz codziennie coraz bardziej zmarszczoną i zmęczoną mordę faceta w średnim wieku, uświadamiasz sobie, że za chwilę to już będzie morda dziadka. I ta świadomość jest przerażająca - bo nieważne, ile masz kasy albo jakie znajomości - tego nie oszukasz, za max. 40 lat znikniesz.

Oczywiście - można "cieszyć się" życiem, ale to jest oszukiwanie siebie. W mojej ocenie to cała radość życia jest fałszywa, tak samo jak remontowanie domu, który i tak za chwilę będzie zburzony. Jakbyś miał kumpla, który mieszka w jakiejś starej chacie, która niedługo ma być zniszczona, bo stoi na drodze budowanej autostrady, ale kumpel mimo tego robi remont, wymienia grzejniki, podłogi, remontuje dach i ociepla ściany - pewnie byś go uznał za debila. A czym to się różni od życia? Męczysz się, masz plany, chcesz coś osiągnąć - a po co? Za chwilę i tak będą burzyć Ci ten domek.

Nasze życie jest krótkie i naznaczone trudnościami. Jednak ktoś musi wziąć odpowiedzialność za przyszłość świata. Pomimo tego, że jesteśmy podłym gatunkiem, nie uciekam od odpowiedzialności. Życie jest piękne, czerpię z każdego dnia, również z emocji "negatywnych", bo one pozwalają doświadczać życia, jego smaku, różne emocje mają różne wibracje. Jednocześnie nie boję się śmierci. Jestem ateistą. Uważam, że po śmierci nie ma już nic. Nieistnienie.

0

Nasze życie jest krótkie i naznaczone trudnościami. Jednak ktoś musi wziąć odpowiedzialność za przyszłość świata. Pomimo tego, że jesteśmy podłym gatunkiem, nie uciekam od odpowiedzialności. Życie jest piękne, czerpię z każdego dnia, również z emocji "negatywnych", bo one pozwalają doświadczać życia, jego smaku, różne emocje mają różne wibracje. Jednocześnie nie boję się śmierci. Jestem ateistą. Uważam, że po śmierci nie ma już nic. Nieistnienie.

"ktoś musi wziąć odpowiedzialność za przyszłość świata." to jest jedno z podstawowych błędnych założeń. Po co się przejmujesz czymś, co istniało miliardy lat przed Tobą, dla czego nie masz żadnego znaczenia i co będzie doskonale sobie radzić bez Ciebie?

Lepiej spójrz prawdzie w oczy - świat ma cię głęboko gdzieś, Ty niczego nie zmienisz, a całe tak zwane życie jest do d**y. A już w szczególności patrząc z perspektywy osoby niewierzącej - skoro niczego nie ma, żadnej nagrody, żadnej przyszłości czy kontynuacji -to po co się starać?

2

Oczywiście - można "cieszyć się" życiem, ale to jest oszukiwanie siebie. W mojej ocenie to cała radość życia jest fałszywa, tak samo jak remontowanie domu, który i tak za chwilę będzie zburzony.

Może mów za siebie? Rozumiem, że można powiedzieć, że nie ma się radości z życia, ale żeby tak od razu ekstrapolować na całą ludzkość, to trochę megalomania...

Jakbyś miał kumpla, który mieszka w jakiejś starej chacie, która niedługo ma być zniszczona, bo stoi na drodze budowanej autostrady, ale kumpel mimo tego robi remont, wymienia grzejniki, podłogi, remontuje dach i ociepla ściany - pewnie byś go uznał za debila. A czym to się różni od życia?

Jeśli budowa autostrady jest planowana na za 50 lat, a czyjąś reakcją na to jest 50 lat leżeć i płakać, to dopiero jest debil...

Męczysz się, masz plany, chcesz coś osiągnąć - a po co? Za chwilę i tak będą burzyć Ci ten domek.

Bo lubię.

1
cerrato napisał(a):

Nasze życie jest krótkie i naznaczone trudnościami. Jednak ktoś musi wziąć odpowiedzialność za przyszłość świata. Pomimo tego, że jesteśmy podłym gatunkiem, nie uciekam od odpowiedzialności. Życie jest piękne, czerpię z każdego dnia, również z emocji "negatywnych", bo one pozwalają doświadczać życia, jego smaku, różne emocje mają różne wibracje. Jednocześnie nie boję się śmierci. Jestem ateistą. Uważam, że po śmierci nie ma już nic. Nieistnienie.

"ktoś musi wziąć odpowiedzialność za przyszłość świata." to jest jedno z podstawowych błędnych założeń. Po co się przejmujesz czymś, co istniało miliardy lat przed Tobą, dla czego nie masz żadnego znaczenia i co będzie doskonale sobie radzić bez Ciebie?

Lepiej spójrz prawdzie w oczy - świat ma cię głęboko gdzieś, Ty niczego nie zmienisz, a całe tak zwane życie jest do d**y. A już w szczególności patrząc z perspektywy osoby niewierzącej - skoro niczego nie ma, żadnej nagrody, żadnej przyszłości czy kontynuacji -to po co się starać?

Dlatego, że życie jest piękne?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1