W jakie gry gracie?

3

W końcu miałem czas żeby posiedzieć przy reboocie Dooma.(2016)

Polecam sprawdzić jeżeli ktoś ma dość fpsów i gier akcji z mechanizmem "regeneracji healtha", ze scenkami z pitoleniem o dzieciństwie bohatera których nie da się pominąć

Gierka przyjemna, myślałem że nie przekonam się do konceptu licznych animacji zabijania z bliska, ale są na tyle dynamiczne, że mi nie przeszkadzają.

Podoba mi się też level design, choć daleko nie zaszedłem. Jest tu skakanie i dynamizm, przypomina mi to trochę quake 3. Raczej liniowo z lekkimi odnogami, bez labiryntów, ale areny wydają się być przemyślane.

6

U mnie od paru dni dwie nowe pozycje:

  • Robin z Locksley - przyjemny fillerek od Uwe Rosenberga, wyścig wokół planszy, gdzie w jednym ruchu można grubo nadgonić (udało mi się przeskoczyć równo pół planszy w jednym posunięciu powodując srogie zdziwienie przeciwnika), spora regrywalność z racji losowego (acz znanego od początku rozgrywki) toru gry.
  • Karak - nieco prostsza pozycja, dungeon crawler z elementami mikro RPG, bawili się zarówno dorośli, jak i sześciolatki, długość rozgrywki zależy kiedy zostanie wyciągnięty smok - może być pierwszym przeciwnikiem (choć wtedy nie mamy szans i i tak trzeba się napakować zanim do niego wrócimy), a może wystąpić później.. w naszej drugiej rozgrywce pojawił się dokładnie jako ostatni, czyli udało się zbudować największą możliwą mapę z absolutnie wszystkich dostępnych kafelków w grze. Sporo tu szczęścia, ale i rywalizacji, 6 unikalnych postaci dodaje smaczku, sympatyczna pozycja dla mniej wymagających (trafiło się na promocji zamykanego za 10 dni Tesco).
1

Ostatnio kupiłem sobie 2ds xl i ogrywam Mario 3D Land, Pokemony X(bo zawsze chciałem zrozumieć ich fenomen :D ) no i Fire Emblem: Awakening

0

Czasami pykne meczyk w warthundera. Poza tym czekam na więcej patchy do Cyberpunka, myśle że się przymierze na przełomie marzec/kwiecień.

1

Pro Evolution Soccer. Żadna gra nie ma takiego stosunku satysfakcji z gry do spędzonego czasu.

0

Ostatnio gram tylko w tysiąca i Literaki na pewnym lewackim portalu.

0

Steam mi właśnie podpowiada grę do grania jako „najpopularniejszą wśród graczy takich jak ty”.
Cóż, w końcu Sylwester nadchodzi. Taki jakiego jeszcze nie było.

0
Azarien napisał(a):

Cóż, w końcu Sylwester nadchodzi. Taki jakiego jeszcze nie było.

W tym roku u mnie tak

0

Cyberpunk 2077
X Box One X, sprzęt za 1K PLN dziś, super się gra.
Hejterom dziękuję, 3 gliche na 12h.
A przycinki klatem. przy tej niesmowitej grafice? Dajcie spokuj.
Gra dekady. Obstawiam.

1

Moc bedzie z Toba juz zawsze ;-) directx 7.0a

1

0

Starcraft 2, Factorio i różne platformówki.

0

Ogólnie, to lubię tylko gry ̶A̶A̶A̶ nie licząc wyjątków. Dla dopreczyzowania, takie, które są dopracowane, wysokiej jakości graficznej, fabularnej, dźwiękowej, takie, nad którymi pracuje dość duża liczba osób, więc jakość raczej nie będzie odbiegać od dobrej.
Cenię fabułę, dobrą grafikę i audio, jak gra wciąga jak film itd. Ogólnie, mam dość duza listę, więc jak coś dojdzie to opiszę. W sumie, to tak nie dawno zacząłem grać, w sumie to spodobało mi się najbardziej red dead reademption 2. Wciągnęło mocno, ograłem sto procent, ale jeszcze będę musiał porobić parę misji pobocznych i ukończyć na 100% całkowite, a nie fabułę. Polecam, choćby ze względów fabularnych, grafika mega, audio tez. Żałuję tylko, ze ograłem, jak jeszcze nie miałem monitora większego.
Miałem okazję grać w Ghost Recon Breakpoint, wykupiłem nawet przepustkę, całkiem fajne, ale jednak rdr2 ma lepszą grafikę i dźwięki. Fabuła na poziomie, inny typ gry, więc nie oceniam. Ogólnie, całkiem, ale odbiega od realizmu, niekiedy jest bardziej strzelanką dla dzieciaków. Słabsze niz rdr2, ale tez fajnie się gra :).

3

Microsoft Flight Simulator - trochę nie do końca gra, ale fajne i przyjemne.
Niedawno dorzucili obsługę VR. Jest to słaba obsługa i kładzie na łopatki mój sprzęt... ale od razu urywa dupę. Polecam.

0

Ja bym chętniej napisał, w jakie gry nie gram, a chciałbym.

  • Lord of the Rings: Battle for Middle-Earth - jedyny RTS jaki mi się podobał - wszystkie inne mają dla mnie duzo za dużo micro. Spotkałem się z opiniami, że RTS z definicji musi wymagać szaleńczego klikania. A jednak LOTR:BFME pokazało, że można zrobić RTSa z możliwie małą ilością szaleńczego mikro pod presją czasu.

Niestety, ze względów prawnych gra nie jest w sprzedaży, a ja płytkę z tą grą już dawno straciłem.

  • Lord of the Rings: Battle for Middle-Earth 2 - skoro oryginał mi się podobał, chętnie zobaczyłbym sequel. Ale niestety, problem ja wyżej.

  • Fable 2 i Fable 3 - Oryginalny Fable mi sie podobał. Chętnie zapoznałbym się z sequelami. Niestety, Microsoft opublkował sequele wyłącznie na xBoxa, a nie będę kupował xboxa tylko dla Fable. Co ciekawe, Fable 3 było niegdyś opublikowane na Steamie, ale za długo zwlekałem z zakupem. Z przyczyn dla mnie niezrozumiałych Fable 3 zostało zdjęte ze Steama.

2

Teraz w sumie ogrywam Assassin's Creed Valhalla. Ciekawa gra, ale jestem dopiero gdzieś +- na 15% więc duzo powiedzieć nie mogę. Ale w sumie tak:

  • grafika całkiem niezła. Co prawda trochę brakuje jeszcze takiego wow pod względem graficznym, mam ustawienia średnio-wysokie i jest ładnie, ale mogłoby być lepiej.
  • Fabuła, pewnie się rozwinie. Póki co niekiedy nudnawa bywa, ale cały czas coś się rozwija. Jestem pewnien, ze będzie więcej akcji i ciekawiej ogólnie.
  • Muzyka bardzo dobra, ale jak na moje mogła by być bardziej dopasowana do akcji, bo tam jest jedynie coś cichego + głośna uderzanka do akcji
  • Dźwięki świetne jeśli chodzi o jakość, ale brakuje np. takich dalszych z otoczenia, lekka pustka jest.
  • ,,Funkcjonalności" na plus, najazdy, osoby np. sprzedające coś do spotkania, ale szkoda jednak braku większych aktywności w niektórych miejscach, co widziałem np. w rdr2, ale to inne gry, porównuję tylko poziomem wykonania.

Ogólnie, gra dobra, z potencjałem, na pewno się rozwinie. Więcej dopiszę po ograniu całkowicie. Jednak daję póki co 7/10, bo ciągle jest okej, ale tego brakuje, to mogłoby być lepsze i tak dalej.

0

Obecnie w Final Fantasy XV. W końcu dorwałem PS5 i nadrabiam gry, bo nie miałem czwórki. Potem God Of War, a w międzyczasie Monster Hunter ;D

1

Na szybkie odmulenie polecam Trackmanie. Swietna gierka no i jest za darmo.

2

Zainstalowałem sobie dziadka Gothica, wraz z modami na rozdzielczość HD, ażeby dało się bez bólu oczu grać na 2560x1440. Gra na ślepo. Wnioski zielonego nooba

  • Gra momentami przeraźliwie siermiężna, sterowanie wkurwiające, bohater pary razy się zglitchował na jakichś przeszkodach, tak że trzeba było ładować poprzedniego sejwa, jak się nie uważa to bezproblemowo można zlecieć ze skarpy czy na dno kopalni i sobie głupi ryj rozwalić
  • Nie wiem na ile ta toporność wynika z samej gry, na ile z modów (przecież przynajmniej część z tych patchy to łatanie bugów...?) a na ile uruchmienie na łajnie pod Linuksem
  • Wielka szkoda, że te mody nie poprawiają drawing distance, wspina się na wysokie wieże i nie bardzo widać horyzontu, być może to wina wybiórczego ładowania lokacji w kawałkach pod jakimś drzewem przestrzennym
  • Początek niesłychanie frustrujący, każdy przeciwnik jest w stanie nas wklepać, jeden głupi latający robol to kłopot, dwa wyzwanie, a trzy samobójstwo, chodzi się po lesie i zwiewa na widok wilka
  • Jak się przegryzie przez ten wkurwiający początek i ogarnie mniej więcej jak gra działa, to się robi lepiej, szczególnie jak się naklepie tych kilka poziomów i w końcu można spokojnie sobie eksplorować otoczenie i na odważnie wpadać na żniwa między grupy wilków czy innych jaszczurów i je sobie ścinać, jest satysfakcja, że faktycznie postać wyszła od zera bezwzględnego na jakiś sensowny poziom, szybko jednak słabe moby są wyparte przez bandy orków i innych stworów, którzy wymuszają opisane niżej niesportowe taktyki
  • Bohater porusza się jak wóz z węglem, na szczęście nauka akrobatyki pomaga
  • Eksploracja jest przyjemna, łażenie, zbieranie kwiatków i innych zarośli, wchodzenie na górki i spieprzanie w podskokach na widok jakichś większych bydląt, zapalanie pochodni w ciemnych jaskiniach i buszowanie po zakamarkach (nie odkryłem jak się je gasi, więc za każdym odpalałem nową, było ich dużo więc żaden kłopot)
  • Całkiem przyjemne jest odkrywanie różnych dupereli z mechaniki, pokroju tego, że mapę mam na odpalenie klawiszem m i nie trzeba za każdym razem mozolnie wchodzić w ekwipunek, szynkę z kretoszczura można piec na patelni by zwiększyć pożywność a zwierzaki można podprowadzać pod npc-e
  • Pathfinding i AI są gówniane, w związku z czym bardzo skuteczna okazała się taktyka polegająca na rażeniu w środek kłębiącej się gęstwiny stworów z łuku/kuszy stojąc na pagórku podczas gdy ostrzeliwane paskudy, zamiast uciekać lub podążyć dłuższą ścieżką naokoło wzgórka aż do mojej pozycji, walą łbem w skarpę
  • W rzeczy samej, dotarłem skacząc po skałkach do wioski orków i wystrzelałem połowę stojąc sobie bezpiecznie z wysoka. Pozostałe moby co jakiś czas pojedynczo łaskawie odnajdywały właściwą ścieżkę do mojej pozycji, gdzie spokojnie się je kroiło w starciu 1 na 1 tworząc rosnący stos trupów, pic below
  • Czasami zamiast na skałki wystarczy wbiec na pochyła drzewo, przeważnie stwory nie potrafią tam się wdrapać i można gadziny spokojnie ostrzeliwać
  • Z innych niesportowych zachowań, tradycyjna stara sztuczka z izolowaniem stworów - podchodzi się pozwala by te z krawędzi watahy zaczęły atakować, podczas gdy reszta jeszcze nie reaguje, odciąga się je z daleka od grupy i tak w samotności morduje
  • Skrupuły skrupułami, ale walka z wieloma stworami naraz to ból, o ile nie ma się chorej przewagi w poziomach i uzbrojeniu, ponieważ uderzenia ogłuszają i jak się zbierze dookoła taka banda łysego, to niewiele da się z nimi zrobić
  • Z weselszych historii, raz raziłem orka z górki, ale ten jednak jakoś się wdrapał więc spanikowany zacząłem wspinać się wyżej, tamten za mną, ale w pewnym momencie spadł z krawędzi i się zabił. Miło, że fall damage tyczy się również mobów
  • Chyba najgłupsza rzecz jaka tu jest to fakt, że można zaatakować niemalże dowolnego NPC-a w obozach, rozłożyć go, a potem okraść z całego dobytku, bez żadnej konsekwencji dla ścieżek dialogowych, czy questów nie mówiąc już o bezpośrednich interwencjach strażników
  • Szczególnie idiotyczne jest to w przypadku nauczycieli, można takiemu przyłożyć, ogolić do zera, a potem w kolejnym dialogu dalej nie ma problemu by nas nauczać
  • W rzeczy samej, zanim wygnano mnie ze starego obozu poskładałem tak ochroniarza Gomeza i zakosiłem mu wypasiony miecz, którym później machałem przez pół rozgrywki
  • Inną głupotą jest to, że można wszystkie skrzynki i kufry otwierać przy ich właścicielach, a oni to ignorują
  • Jak się wbiegnie do chaty to mieszkańcy przychodzą i grożą bronią, byśmy się wynieśli. Jeśli jednak wbiegnie się z takim pościgiem i od razu położy na sienniku, to można spokojnie spać do kolejnego poranka z rozgniewanym typem dyszącym nam nad uchem i dopiero po zregenerowaniu wyjść bez żadnych konsekwencji
  • Ale wkurwiające są te kopiące szkielety
  • Albo nie ma opcji czekania x godzin, albo nie znalazłem, a eksploracja lasu w środku nocy, owszem, klimatyczna jak cholera, ale nic nie widać, więc najchętniej bym po prostu poczekał do rana zamiast zostawiać włączony piec na pół godziny albo błąkać się nieomal na ślepo
  • Bohater ma nieograniczony ekwipunek i w pewnym momencie nosi przy sobie cały magazyn roślin, żelaza i kopiec bryłek większy od tego w Nowym Obozie
  • Wykosiłem gobliny otaczające trolla (uprzednio opisaną taktyką na wywabianie), zabrałem zwój, zmniejszyłem gadzinę i rozklepałem. Potem, gdy trzeba było zbierać kamienie ogniskujące to troll się zrespawnował, ale nie miałem już czaru, by go pobić i się zablokowałem. Na szczęście, po podbiciu expa na innych questach i wrzuceniu więcej punktów w krzepę (oraz zakoszeniu wspomnianego wypasionego oręża) udało się posiekać go konwencjonalnie
  • Łazi sobie typ w ubraniu cienia z Nowego Obozu, cały na czerwono, co nie przeszkadza guru z bagna zlecać mi kluczowe dla powodzenia ich sekty misje
  • Mam wrażenie, że bycie magiem jest bezużyteczne i to strata punktów: większość czarów można spokojnie rzucać ze zwojów (których nie brakuje) w razie potrzeby, a gdy przychodzi do przepychanki ze stworami, lepiej je po prostu wykaszać stopniowym ostrzałem z daleka, plus standardową siekaniną
  • Trzeba było Googlać by się dowiedzieć jak się przemienić z powrotem w człowieka po użyciu czaru transformacji, bo gra albo tego nie mówiła, albo to przegapiłem (press enter...)
  • Dotarłem do odbijania kopalni w akcie 5 i chyba mi wystarczy, za cholerę nie mam pojęcia gdzie mam iść, a strażnicy ładujący z daleka z łuków są szalenie irytujący (nic dziwnego, że sam tak lubiłem to robić)
  • Wolę chyba izometryczne RPG-i, jak moje ukochane Baldury i Tormenta - przynajmniej się tak bardzo nie gubię z moją żenującą pamięcią topograficzną (w prawdziwym życiu też orientacja w terenie u mnie leży, kwiczy i lamentuje)
  • Się zastanawiam teraz czy kupować pilary z eternitu

Screenshot at 2021-09-10 20-18-55.png

Podczas gry tego kursora ze screena nie widać, jakiś artefakt w związku z uruchamianiem przez wine...?

0
Spearhead napisał(a):

Zainstalowałem sobie dziadka Gothica

Po pierwsze primo: Wielkiego Przedwiecznego, to ty szanuj. Moja partnerka GII co roku na wakacjach ogrywa, a w tym roku to w ogóle zrobiła sobie wielki maraton po kilku częściach serii. Waż więc Waść słowa, bo jak pogada z kim trzeba w kręgu wody i ognia, to ci nawet sam Beliar nie pomoże.

jak się nie uważa to bezproblemowo można zlecieć ze skarpy czy na dno kopalni i sobie głupi ryj rozwalić

Bo wiesz, na tym właśnie polega realizm. Osobiście wyję zawsze w niebogłosy nad idiotyzmem szklanych ścian, nie pozwalających spaść z krawędzi. Niemniej jeśli tak bardzo ci to przeszkadzało, to w oryginalnym G1 nie spaczowanym późniejszymi poprawkami(?) istniał specjalny "czar". Wystarczyło podczas spadania nacisnąć klawisz w bok i momentalnie traciłeś całą energię kinetyczną.

Wielka szkoda, że te mody nie poprawiają drawing distance

Nie dam głowy, jak to wygląda w G1, ale w G2 istniały dwa kody, pozwalające podbić zasięg widzenia powyżej 300%, i zobaczyć chyba całą mapę na raz. Ino one są trochę ryzykowne, bo jeśli spróbujesz później nad taką mapą jeszcze latać to na bank w minutę ci się gra wykrzaczy. Czy się wykrzaczy również podczas chodzenia po ziemi, nie sprawdzałam, ale myślę, że jest ryzyko.
Inna sprawa, że ktoś kto nigdy nie przeszedł Gothica przy zasięgu widzenia na 50% nie ma nawet pojęcia o magii jaka się z tym wiąże i o fakcie, że świat w naszej głowie znacznie urasta. Bo jak z jednej góry widzisz drugą górę, to z magicznej bajki, robi się już tylko zwyczajny gradołek.

Początek niesłychanie frustrujący

Podobno Japończycy raz do roku robią nowym dzieciakom test z grania w Mario i podobno co roku ten test coraz gorzej wypada. Dzieciaki nawet pytają, dlaczego Mario nie zaczyna tej gry z pistoletem w łapie, albo coś.

Niemniej, jeśli trochę znasz grę, to wiesz już, że w Starym Obozie możesz załapać się na wycieczki z dwoma stręczycielami, którzy zaprowadzą cię do Nowego Obozu i do Obozu na Bagnach, a co po drodze zabiją, to idzie na twoje konto. Dość z tego punktów, żeby później nie musieć się już bać nawet walki z pojedynczym ścierwojadem. A dalej już idzie łatwiej.

wymuszają opisane niżej niesportowe taktyki

To nie jest sport, to jest wojna. Inos nie pyta cię, czy wiesz jakim widelcem jeść ostrygi, tylko ilu orków zabiłeś.

Bohater porusza się jak wóz z węglem

E... ten zarzut go chyba najmniej rozumiem. Owszem nie obrócisz się tu na pięcie jak np. w Quaku czy Unrealu i granie w widoku FPP jest mało wygodne, ale w porównaniu z grami projektowanymi pod konsole, gdzie bohater często jeździ jak czołg, Bezi jest nadal wulkanem dynamiki.

pokroju tego, że mapę mam na odpalenie klawiszem m

Mapę masz gdzie chcesz. Wystarczy do konfiguracji zajrzeć i zobaczyć, co jest pod jakim klawiszem, albo przypisać sobie wszystko do takich klawiszy, jakie chcesz. Dziwię się, że można w ogóle zaczynać grę bez zaglądania do klawiszologii.

a zwierzaki można podprowadzać pod npc-e

Tylko, że wtedy nie dostaniesz za nie punktów doświadczenia. Wyjąwszy tych kilka przypadków, kiedy z kimś oficjalnie współpracujesz.

Pathfinding i AI są gówniane

Tak. W dużej części tak. A już najbardziej mnie śmieszyło, że wargi atakują w sposób o wiele bardziej przemyślany niż orki. W 2-giej części jest tu - moim zdaniem - trochę lepiej.

Czasami zamiast na skałki wystarczy wbiec na pochyła drzewo

Na którym jednak nie jest wcale tak łatwo się utrzymać, bo Bezi podczas strzelania przesuwa się nieco.

Chyba najgłupsza rzecz jaka tu jest to fakt, że można zaatakować niemalże dowolnego NPC-a w obozach, rozłożyć go, a potem okraść z całego dobytku, bez żadnej konsekwencji dla ścieżek dialogowych

Nie dam głowy, czy w 1-ce faktycznie, jest jak opisałeś, ale w 2-ce już z pewnością nie ma tak łatwo i trzeba wtedy kombinować z czarem niepamięci.

Albo nie ma opcji czekania x godzin

Nie ma. To jest realistyczna gra. Po to masz łózka i rozum, żeby sobie zaplanować wyprawę w normalnych godzinach. A jak ci bardzo przeszkadza, to możesz zawsze w grze gammę podbić, ale to psuje klimat.

Mam wrażenie, że bycie magiem jest bezużyteczne

Każda z obranych ścieżek jest inna. Bycie magiem to w obu częściach Gothica wybór dla zaawansowanych graczy, którzy chcą spojrzeć na ten świat z trochę innej perspektywy i przeżyć trochę inne przygody. Mag ma ciężko przez jakąś pierwszą połowę gry. Później potrafi już rzucać obszarówki typu deszcz ognia, po których nie ma czego zbierać z całego stada orków.

(press enter...)

Wszyscy mieli ten problem i wszyscy to jakoś ogarnęli. Jak by co zawsze można skorzystać ze starożytnego zaklęcia weteranów wyjadaczy:
qwertyuiop[]...

Zagraj sobie w G2, to - moim zdaniem - najlepsza cześć całej serii.

1

A jak już gadamy o starociach, to przeszłam w tym roku PC-towy port Amigowego Adventures of Robin Hood z 1991.

To taki wczesny RPG czasu rzeczywistego i przemyślenia mam takie, że oczywiście grafiką nie może się on równać z gierkami młodszymi nawet o 10 lat, niemniej, świat tej gry żyje niezależnie od gracza, wszystkich kilkadziesiąt postaci zajmuje się swoimi sprawami, rzeczy nie czekają, aż bohater łaskawie aktywuje je swoim wejściem w kadr. Skoro Amiga z 1 MB RAM-u i prockiem na kilka MHz potrafiła udźwignąć pełnoczasowe napędzanie kilkudziesięciu postaci, to fakt, że komputery potężniejsze (co najmniej) tysiące razy, nie potrafią zapewnić życia kilkuset, czy nawet kilku tysiącom NPC jest tu zwyczajną degrengoladą.

Architektura świata gry również podlega pewnym zmianom. Braciszkowie rozbudowują sobie swój klasztor, kopią groby pod zabitych NPC-ów. Tego motywu również nie spotkałam nigdy później w grach teoretycznie wielokrotnie bardziej zaawansowanych.

0

@Freja Draco:

jak się nie uważa to bezproblemowo można zlecieć ze skarpy czy na dno kopalni i sobie głupi ryj rozwalić

Bo wiesz, na tym właśnie polega realizm. Osobiście wyję zawsze w niebogłosy nad idiotyzmem szklanych ścian, nie pozwalających spaść z krawędzi. Niemniej jeśli tak bardzo ci to przeszkadzało, to w oryginalnym G1 nie spaczowanym późniejszymi poprawkami(?) istniał specjalny "czar". Wystarczyło podczas spadania nacisnąć klawisz w bok i momentalnie traciłeś całą energię kinetyczną.

Nie działa, widać patch to wyłącza.

wymuszają opisane niżej niesportowe taktyki

To nie jest sport, to jest wojna. Inos nie pyta cię, czy wiesz jakim widelcem jeść ostrygi, tylko ilu orków zabiłeś.

Jakby nie patrzeć, rażenie z łuku z odległości dwóch metrów do typa, który się zbloczył w teksturze jest mało sportowe...

Bohater porusza się jak wóz z węglem

E... ten zarzut go chyba najmniej rozumiem. Owszem nie obrócisz się tu na pięcie jak np. w Quaku czy Unrealu i granie w widoku FPP jest mało wygodne, ale w porównaniu z grami projektowanymi pod konsole, gdzie bohater często jeździ jak czołg, Bezi jest nadal wulkanem dynamiki.

Tak jak pisałem, z akrobatyką jest lepiej. Poza tym może trochę mi brakowało jakiegoś systemu do fast travel (poza tym, że można wypić miksturę lub zamienić się w robala), bo czasem już się nie chce mozolnie łazić z jednego końca kolonii na drugi.

pokroju tego, że mapę mam na odpalenie klawiszem m

Mapę masz gdzie chcesz. Wystarczy do konfiguracji zajrzeć i zobaczyć, co jest pod jakim klawiszem, albo przypisać sobie wszystko do takich klawiszy, jakie chcesz. Dziwię się, że można w ogóle zaczynać grę bez zaglądania do klawiszologii.

Eeeeee, u mnie ustawienia klawiszologii wyglądają tak:

Screenshot at 2021-09-11 12-58-36.png

Może czegoś nie łapię, ale nie widzę tu żadnych ustawień dla mapy. Tak samo nie ma tu ustawiania slotów na bronie, zatem jak znalazłem pierwszy łuk to nie wiedziałem jak go wyjąć i dopiero wtedy odkryłem, że wybiera się rzeczy na numerkach. Kto wie, może są tu jeszcze jakieś inne sekrety, o których nie wiem.

Chyba najgłupsza rzecz jaka tu jest to fakt, że można zaatakować niemalże dowolnego NPC-a w obozach, rozłożyć go, a potem okraść z całego dobytku, bez żadnej konsekwencji dla ścieżek dialogowych

Nie dam głowy, czy w 1-ce faktycznie, jest jak opisałeś, ale w 2-ce już z pewnością nie ma tak łatwo i trzeba wtedy kombinować z czarem niepamięci.

Dokładnie tak jest - można chodzić od typa do typa, pojedynkować się, golić do zera i iść dalej, bez cienia konsekwencji.

Albo nie ma opcji czekania x godzin

Nie ma. To jest realistyczna gra. Po to masz łózka i rozum, żeby sobie zaplanować wyprawę w normalnych godzinach. A jak ci bardzo przeszkadza, to możesz zawsze w grze gammę podbić, ale to psuje klimat.

Nie można się zgodzić, bo ów rzekomy realizm łamie chociażby nielimitowany ekwipunek bez żadnego ograniczenia, nawet pokroju prymitywnego skończonego udźwigu. Tak samo można by mówić "po to masz rozum, by brać tylko to, co potrzeba", a nie że w dalszej części wożę przy sobie całą hurtownię bajzlu, z którym nie mam co zrobić. Skoro tu wygoda gracza przeważyła, to mogła i w innych miejscach.

(press enter...)

Wszyscy mieli ten problem i wszyscy to jakoś ogarnęli. Jak by co zawsze można skorzystać ze starożytnego zaklęcia weteranów wyjadaczy:
qwertyuiop[]...

Tak też zacząłem robić i bohater-żuczek mi się zwiesił i przestał reagować na klawisze :D

4

Idąc za radą @witeks44, @Sunnydev i @Freja Draco, bo zakończeniu Gothica i ogólnie pozytywnym wrażeniu, zabrałem się za drugą część. Po ~15-20h dałem sobie spokój i wywaliłem w cholerę :(

Wrażenia spisywane były na bieżąco...

  • Początek ponownie przeraźliwie frustrujący, dla mnie to doprawdy niewielka frajda sterować skończonym zerem, który nie może przejść dwóch metrów by nie dostać boleśnie po mordzie, za to trzeba biegać i załatwiać questy wieśniaków najgorszego "przenieś, zanieś, pozamiataj" gatunku
  • Jak się uda w końcu wymęczyć tych kilka poziomów i byle szczur na drodze przestaje być śmiertelnym zagrożeniem, robi się trochę lepiej, ale niewiele - dalej stwory są silne a postać jest kompletną zawalidrogą
  • W pierwszej części dało się bezpiecznie pod eskortą NPC-ów przejść do innych obozów, tutaj jak wyszedłem poza miasto w towarzystwie myśliwego i dałem mu wolną rękę, to go zaraz zagryzły wilki. Nawet NPC-e tu mają pod górkę, lel
  • Być może to kwestia jakichś ustawień, ale przeszkadzają wszędobylskie krzaczory, ponieważ zasłaniają one postać i nie zanikają na linii wzroku, w jedynce, w bardziej jałowym terenie, nie było to problemów, tu przeszkadza
  • Regres ekwipunku, poprzednio był elegancko podzielony na bronie, mikstury, magię itd., tutaj wszystko wpakowane do jednego wora
  • Jeszcze gorzej z zakupami, poprzednio się przenosiło na środek i finalnie akceptowało całość transakcji, tutaj jak się nieopatrznie kliknie to i się nieopatrznie coś kupi
  • Dalej się można zglitchować i zbloczyć na jakichś krawędziach, co gorsza zdarza się to i NPC-om w przeróżnych misjach eskortowych, szczególnie gdy zapędzą się na jakąś nieprzewidzianą przez developerów pozycję w pogodni za atakującymi mobami i nie umie już z niej wyjść
  • LOL, CGI cut-scenka seksu w burdelu
  • Wkurzająca jest kwestia z mapą. Trzeba szukać kartografa (który jak na złość siedzi na uboczu, a nie zaraz przy drzwiach w Starym Obozie) i jeszcze mu dopłacić za coś, co w większości gier dostępne jest domyślnie; to jakby trzeba było wykonać quest żeby wejść do ekwipunku. Nie mógł mi cholerny Xardas dać jej na wejściu...? Nie mogę też, o ile stwierdziłem, stawiać markerów w miejscach, gdzie coś znalazłem. Czy ta gra oczekuje, że sobie wydrukuję mapę by zaznaczać, gdzie mam kamień z teleportem...?
  • Jak i poprzednio, śmieszy strasznie, że NPC-e nie reagują wcale na wygląd bohatera. Biegnie sobie koleś w stroju straży miejskiej do pirata w zatoczce za miastem i bez problemu wykonuje dla niego quest na przemyt rumu.
  • Nie mogę się przekonać do tego, że brak granic na krawędziach i możliwość upadku na łeb to tak wielka zaleta. Problem w tym, że nieraz nie widać dokładnie co bohater ma pod nogami, częściowo przez kąt kamery, częściowo przez wspomniane zarośla, co wystarcza żeby spaść i się roztrzaskać jak pomidor o asfalt
  • W Gothicu można było i bez specjalnych umiejętności otwierać zamki jeśli tylko znalazło się wytrychy (metodą Load'e-Save'a), ale by było, psia mać, za łatwo, więc tutaj trzeba wykosztować się 200 sztuk złota, wydać 10 bezcennych (na początku) punktów umiejętności, po czym okazuje się, że i tak połowę zamków nie da się otworzyć bez właściwego klucza... w ogóle lock-picking w Gothicu jest głupi, bo to metoda prób błędów, potem load by nie marnować wytrychów... wyciągnąłem zeszyt i zapisuje kombinacje lrllrrlr jak przy graniu na ZX Spectrum... najweselsza była tu skrzynia na dachu Xardasa, która miała 12 kroków i trzymała w sobie zawrotną nagrodę 37 sztuk złota
  • Nie dość, że punktów umiejętności jest jak na lekarstwo, to jeszcze z czasem postępuje inflacja i od pewnego momentu +1 do siły wymaga -2 punktów, bo hej, przecież jest za łatwo...? pół gry się będzie ciułać te punkty...
  • Aha, czyli najpierw gra daje mi możliwość oddawania kamiennych tabliczek magowi z miasta, a dopiero potem zdradza, że można się z nich uczyć, gdy się wyda trochę punktów...? Czy ta gra jest specjalnie zaprojektowana by [chciałem nieładnie przekląć, ale miałem na myśli zdenerwować] przy pierwszym podejściu...?
  • Tak w ogóle to super wydać 5 bezcennych na początku gry punktów umiejętności by nauczyć się czytać tabliczki, dzięki czemu udało mi się dostać całe +2% do kusznictwa, wooohoo...! może za 20 godzin gry dorobię się i samej kuszy, po czym się okaże, że brakuje mi 20 punktów zręczności...?
  • Posążek Inosa, pomódl się i daj 100 sztuk złota za całe +1 do siły, normalnie szaleństwo...
  • Handlarze to cholerni zdziercy. Sprzedany item kosztuje teraz w sklepie 10x tyle golda. Wszystko drogie jak cholera, natomiast sprzedaje się to za grosze. Do tego wiecznie nie wiem, czy jakaś bryłka kwarcu, czy inne zalegające w inwentarzu dziadostwo może być bezpiecznie spredane, czy też za chwilę naglę okaże się, że jest niezbędna do jakiegoś questa
  • Żeby na 8 poziomie być zabitym przez bandę ścierwojadów, bo mnie obsiadły z każdej strony... tutaj jak się walczy z jakąkolwiek grupą to od razu wszyscy zachodzą z boku i punktują wysoko premiowane hity. No i dupa zbita, trzeba z każdego stada mozolnie wywabiać po jedynym gadzie czy wielkim robalu...
  • W ogóle walka tu przypomina mi grę rytmiczną: trzyma się Crtl i patrzy na moba, jak podejdzie to klik strzałką, ten obrywa i odskakuje i tylko się trzyma rytmu, klik-klik-klik... przynajmniej z jednym wrogiem, bo walka z dwoma naraz to samobójstwo, od razu drugi zachodzi z boku i zbiera same criticale
  • Nie wiem jak dostać się do gildii złodziei. Sprawdzam w Internecie i jak się okazuje, ponieważ zostałem strażnikiem zanim wypytałem karczmarza o wszystko, to teraz kolo każe mi spływać i cały quest jest (chyba...?) zablokowany
  • Jakaś kapliczka na cmentarzu...? Szkielety-ochroniarze mnie zabijają. Trochę schodzę ze ścieżki - wargi (to jest, orcze wilki, a nie usta) mnie zabijają. Albo dinozaury. Idę robić quest z fragmentami ornatu, wciskam przyciski w Stonehenge na polu, wychodzi kamienny strażnik i mnie zabija. Wchodzę do groty, obsiadają mnie szkielety goblinów i mnie zabijają. Idę do latarni by oczyścić ją z bandytów na polecenia NPC-a, ginę od jednej strzały. Nosz $#($#_@#, sama frajda eksplorować...
  • Grind grind grind, byleby dopchać trochę tych punktów nieszczęsnych, bo wszystko mnie zabija
  • Może ja to źle to robię. Może właśnie mam iść do górniczej doliny tak jak mi kazano, a eksploracje zostawić na potem, jak będę miał 2 razy tyle poziomów...? Idę. Pierwsze przeciwnicy - o, młode wilki. To potrafię zabić, nawet i dorosłe już łatwo się ścina. Może już wcześniej miałem tu iść? LOL NOPE zaraz za rogiem dwóch orków-wojowników, nawet jeden ma mnie na dwa ciosy
  • Może muszę po prostu muszę je ominąć i przebiec za nie, a nie z nimi walczyć? LOL NOPE zaraz za nimi jest cały oddział, jakieś 10 sztuk xD W tym momencie na widok tego stada po prostu padłem ze śmiechu. I think I'm done
  • ...dobra, jest tu przejście z boku, ale autentycznie byłem w tym momencie o włos od wyrzucenia całej gry w cholerę
  • Dobra, to teraz zaczyna się w końcu normalna gra...? nie, środek nocy, ja mam się przekraść do zamku. Wszędzie ciemno, g, za przeproszeniem widać. Pewnie miało być w zamierzeniu klimatyczne. I owszem jest - klimatycznie wkurwiające. Pewnie nie taka była intencja developerów, ale zostawiłem włączoną grę na trochę czasu aż zaczęło świtać i mogłem zobaczyć gdzie idę. Coś wspominałem o opcji czekania X godzin...?
  • Nowe questy, czyli najwyraźniej gra oczekiwała bym polazł tu wcześniej zamiast tłuc się po pierwszej lokacji i bić głową w mur. Straszyli orkami, więc myślałem, że tę linię zadań można będzie zrobić dopiero później, gdy bohater przestanie być skończoną łamagą, najwyraźniej nie...
  • I w tej lokacji mapę się dostałe na dzień dobry, nie można tak było od razu?
  • Dostałem oskard wymagający 80 pkt siły, mam 55, ile godzin będę ciułać...? 2.5k złota za zbroję, eh... jakieś pejsate geny wśród tych rycerzyków, by tak się kupczyć w obleganym zamku, który mam niby uratować...
  • Znalazłem miecz 80 obrażeń za jedyne 70 pkt siły, te się zyskało, bo udało się nabić 3 poziomy (bo znalazłem Diego, który wykosił moby za mnie), kupiłem zbroję strażnika 70 odporności na broń/strzały i... dalej trzeba się skradać jak szczur, bo na stwory to za mało. Mało tego, nawet na głupiego wilka często trzeba się parę razy zamachnąć. Może mam więcej do trafienia bronią jednoręczną, bo to tylko 43%...? Za 1 poziom i 10 punktów dostanę tu całe zawrotne +5%...
  • Nie, najwyraźniej nic nie zmieniło w jakości rozgrywki podążenie za fabułą, dalej jest trudno i frustrująco, a satysfakcja znikoma

Wysiadam, tym razem serio. Najzwyczajniej w świece szkoda mi czasu i życia na grind, kopanie się z tą grą i wieczny load-save, load-save, load-save... aż do porzygu. Wrażenie jest, że to gra dla jakichś masochistów, których fascynuje kierowanie skończonym popychadłem. Tempo przyrostu siły postaci jest niewdzięcznie ślamazarne i zabija całą przyjemność z życia. Gothic 1, mimo początkowej trudności, kupił mnie gdy udało się natłuc kilka pierwszych poziomów i gra autentycznie się otworzyła, wreszcie faktycznie można było eksplorować i eksperymentować. W dwójce czuję, że osiwieć można zanim się wyżebrze dość zdolności herosa by się nie frustrować i blokować na każdym kroku. Nie czuję się w najmniejszym stopniu zachęcony by zacisnąć zęby teraz, bo potem będzie lżej, bo raczej podejrzewam, że jak tylko postać trochę podrośnie w siłę to dla równowagi od razu gra nawrzuca naprzeciw w cholerę silniejszego śmiecia, żeby się dalej naprzykrzać, żeby był ten śmieszny czelendż. Mam też wrażenie, że ta gra ma sens dopiero, gdy się ma meta-wiedzę na temat tego gdzie i w jakiej kolejności iść, gdzie co znaleźć i jak wykorzystywać mechaniki. Wtedy to pewnie może bawić, ale pierwsze zderzenie trzeba okupić krwią, nerwami i potem (albo grać z solucją, co się mija z celem). Ja nie zdzierżyłem, a drugi raz zaczynać nie zamierzam.

A teraz najweselsze: teraz, jak już sobie obrzydziłem doświadczenie, wyrzuciłem wszystko w cholerę i zacząłem czytać, dowiaduję się, że tak naprawdę chodzi o rozszerzenie, NoTR, które podbija sztucznie poziom trudności, bo jest przeznaczone na wyjadaczy, którzy gołą dwójkę już skończyli, całą wspomnianą meta-wiedzę już mają, wiedzą co, gdzie, jak i w jakiej kolejności i teraz chcą zacząć od nowa, ale z trudniejszą rozgrywką. Społeczność uznała, że gra jest dla nich za łatwa i poprosiła o modyfikację trudności i zalecane jest ponoć najpierw ogranie gołej dwójki, a dopiero potem branie się za rozszerzenie. I jak się o tym dowiedziałem, to wszystkie witki mi opadły. A skąd do jasnej-ciasnej miałem to wiedzieć? Nie można było, jak normalni ludzie, dać modyfikowane poziomy trudności, tak żeby nieborak mojego pokroju, który nie miał luksusu ogrania domyślnej wersji i poznania wszystkich questów i mechanik, mógł sobie ułatwić życie po dostaniu z dzwona w zęby od nowej, utrudnionej wersji? Nie dało się dać jakiegoś ostrzeżenia przy starcie, możliwości wyboru gry z dodatkiem bądź bez dodatku (bo zainstalować gry bez dodatku z mojej płyty się nie dało)...? Wyjadacze niech sobie po swojemu wyjadają, jak lubią się kopać z grą, ale czemu olali ciepłą strugą wszystkich nowicjuszy? Co z ludźmi, którzy nie mieli okazji ograć tej gry zanim wyszedł dodatek...? Nosz tak durnego pomysłu to jak żyję nie widziałem. Spieprzyli koncertowo i zepsuli mi całą frajdę z gry.

Jakbym siebie widział w tym wątku....

The increase in LP to level, the constant instant death crits, every enemy having a ton of HP and damage. And to top it off I have about 20 quests in my journal and can't seem to complete any of them. I just get no clues or even options to ask people things.

I've beaten Gothic. I've played the normal version of 2 when I was a kid. I've played the Risens too. This game is a special kind of bull.

I don't want to have to min/max or plan a build around stone tablets and potions to have any chance of keeping up with the awful new stat requirements on weapons if I want to have any hope to also be able to spend LP on other things. In Gothic 1 it was a tough start but then you get some armor and a well made weapon and the world opens up to you. Gothic 2 never stops beating on you and it's not because the game is unbalanced it's because they later decided to make it unbalanced.

But see I don't want to have min/max or meta game or do math to complete quests. I want to build my character as it makes sense to the way I am playing. It's an RPG afterall.

You can skip the enemy, unless you have to beat him for a quest. So eah ignore the quest but what if you are doing that quest because yo uare ignoring five others? So just go fight stuff and level right? Sure I could go into the woods and hack away at stuff with a short little wolf knife constantly running back to beds to free heal to save resources and spend hour after hour trying to get those next few levels so I can maybe complete the next quest.

Or I can uninstall an unbalanced difficulty mod and enjoy the game the same way I enjoyed the first one (everything but the end at least).

Żadnych modków instalować nie zamierzam, do gry wracać też nie. Obejrzałem sobie speedrun na YouTube i wygląda na to, że widziałem jakieś 5-10% tego, co gra ma do pokazania zanim wyśrubowane wymagania zniechęciły mnie do reszty. Szkoda.

1
Spearhead napisał(a):

Idąc za radą @witeks44, @Sunnydev i @Freja Draco, bo zakończeniu Gothica i ogólnie pozytywnym wrażeniu, zabrałem się za drugą część. Po ~15-20h dałem sobie spokój i wywaliłem w cholerę :(

Przyznam, że zawsze grałam w to bez Nocy Kruka, bo przyzwyczaiłam się do niezmodyfikowanej wersji, ale bawiłam się też trochę wersją z dodatkiem i nie widzę specjalnych różnic w poziomie trudności. Pewnie rzeczy trzeba było pewnie przewartościować, bo z uwagi na dodanie całej nowej mapy gracz ma możliwość nastukania ze 30% więcej doświadczenia, ale np. kusza w Nocy Kruka wymaga siły zamiast zręczności, co ułatwia rozwój postaci, bo pozwala rozwijać jednocześnie parametr potrzebny do kuszy i do miecza.

Jeśli to konieczne, można przełączyć się na widok FPP (domyślnie chyba przyciskiem F) i w tych kilku miejscach, gdzie krzaczory mocno zasłaniają, przyjrzeć się lepiej okolicy.

Z tymi ubraniami nie ma tak lekko, jak piszesz. Już na dzień dobry, nie wejdziesz do miasta, jeśli nie masz na sobie chociażby kombinezonu wieśniaka. A piraci może i zlewają strój strażnika, ale spróbuj tylko do nich podejść w łachach bandytów, z którymi mają na pieńku.

Po dojściu do Korinis można w nim spędzić sporo czasu na robieniu miejskich questów jako strażnik.

Odnośnie tej metawiedzy, to możesz mieć po części rację, bo też sama gra nie jest robiona tak, żeby przejść ją raz po sznurku i zapomnieć, ale z założenia można ją przejść na kilka, po części wykluczających się, sposobów, jako: paladyn, najemnik albo mag i każda z tych ścieżek rozwoju oznacza trochę inny sposób gry i trochę inne rozłożenie trudności. Podobnie jest ze wspomnianą gildią złodziei, która co prawda stanowi tutaj wątek poboczny, ale też jest opcjonalna zależnie od twoich wyborów. Bo ta gra jest po prostu zrobiona tak, że można do niej wielokrotnie wracać, grać na różne sposoby i jakoś się nie nudzi. Jak już gdzieś pisałam, moja partnerka od dwóch dekad w wakacje ogrywa Gothic II + Noc Kruka a czasami jeszcze inne części serii. A ja też co jakiś czas wracam do G1 i G2.

1
Spearhead napisał(a):

Idąc za radą @witeks44, @Sunnydev i @Freja Draco, bo zakończeniu Gothica i ogólnie pozytywnym wrażeniu, zabrałem się za drugą część. Po ~15-20h dałem sobie spokój i wywaliłem w cholerę :(

Wrażenia spisywane były na bieżąco...

  • Początek ponownie przeraźliwie frustrujący, dla mnie to doprawdy niewielka frajda sterować skończonym zerem, który nie może przejść dwóch metrów by nie dostać boleśnie po mordzie, za to trzeba biegać i załatwiać questy wieśniaków najgorszego "przenieś, zanieś, pozamiataj"

No typowe dla typu od zera do bohatera :D IMO dwójka była łatwiejsza z początku, mniej toporna. W jedynce też wszystko Cię zabijało, póki nie kupiłeś sobie pierwszego pancerza, wtedy poziom trudności mocno leciał w dół

  • Jak się uda w końcu wymęczyć tych kilka poziomów i byle szczur na drodze przestaje być śmiertelnym zagrożeniem, robi się trochę lepiej, ale niewiele - dalej stwory są silne a postać jest kompletną zawalidrogą

Jak się ogarnie mechanikę, to wszystko idzie rozwalić. Zresztą, kto mówił, że ma być łatwo :) Szczególnie, że to stara gra.

  • W pierwszej części dało się bezpiecznie pod eskortą NPC-ów przejść do innych obozów, tutaj jak wyszedłem poza miasto w towarzystwie myśliwego i dałem mu wolną rękę, to go zaraz zagryzły wilki. Nawet NPC-e tu mają pod górkę, lel

Widać RNG Ci nie siadło, jakbyś wczytał jeszcze raz save, prawdopodobnie ubiłby i wilki, i cieniostwora i orka. Czasem ginął tam, ale jak pomagałeś odwrócić uwagę, to powinien sobie poradzić.

  • Być może to kwestia jakichś ustawień, ale przeszkadzają wszędobylskie krzaczory, ponieważ zasłaniają one postać i nie zanikają na linii wzroku, w jedynce, w bardziej jałowym terenie, nie było to problemów, tu przeszkadza

To prawda.

  • Wkurzająca jest kwestia z mapą. Trzeba szukać kartografa (który jak na złość siedzi na uboczu, a nie zaraz przy drzwiach w Starym Obozie) i jeszcze mu dopłacić za coś, co w większości gier dostępne jest domyślnie; to jakby trzeba było wykonać quest żeby wejść do ekwipunku. Nie mógł mi cholerny Xardas dać jej na wejściu...? Nie mogę też, o ile stwierdziłem, stawiać markerów w miejscach, gdzie coś znalazłem. Czy ta gra oczekuje, że sobie wydrukuję mapę by zaznaczać, gdzie mam kamień z teleportem...?

Za łatwo byś chciał :) W grach From Software w ogóle nie masz map i tam dopiero jest ciężko :D

  • Jak i poprzednio, śmieszy strasznie, że NPC-e nie reagują wcale na wygląd bohatera. Biegnie sobie koleś w stroju straży miejskiej do pirata w zatoczce za miastem i bez problemu wykonuje dla niego quest na przemyt rumu.

No niestety reagują tylko na pancerz bandyty

  • W Gothicu można było i bez specjalnych umiejętności otwierać zamki jeśli tylko znalazło się wytrychy (metodą Load'e-Save'a), ale by było, psia mać, za łatwo, więc tutaj trzeba wykosztować się 200 sztuk złota, wydać 10 bezcennych (na początku) punktów umiejętności, po czym okazuje się, że i tak połowę zamków nie da się otworzyć bez właściwego klucza... w ogóle lock-picking w Gothicu jest głupi, bo to metoda prób błędów, potem load by nie marnować wytrychów... wyciągnąłem zeszyt i zapisuje kombinacje lrllrrlr jak przy graniu na ZX Spectrum... najweselsza była tu skrzynia na dachu Xardasa, która miała 12 kroków i trzymała w sobie zawrotną nagrodę 37 sztuk złota

W gildii złodziei w dodatku jest skrzynia, która wymaga 20 kroków :D

  • Nie dość, że punktów umiejętności jest jak na lekarstwo, to jeszcze z czasem postępuje inflacja i od pewnego momentu +1 do siły wymaga -2 punktów, bo hej, przecież jest za łatwo...? pół gry się będzie ciułać te punkty...
    nie jest ciężko, wystarczy poexpić i robić misje. W przypadku podstawki jest dużo możliwości+ bug, że jak ściągniesz niektóre pierścienie/amulety to staty Ci zostają, więc można podbijać w nieskończoność.

Dodatek jest trudniejszy od podstawki, bo w podstawce koszt punktów nauki zwiększa się chyba koło 60, w Nocy Kruka już przy 30, więc mając koło 100 siły za każdy kolejny punkt musisz płacić nawet 5pktów nauki i tak dalej i tak dalej

  • W ogóle walka tu przypomina mi grę rytmiczną: trzyma się Crtl i patrzy na moba, jak podejdzie to klik strzałką, ten obrywa i odskakuje i tylko się trzyma rytmu, klik-klik-klik... przynajmniej z jednym wrogiem, bo walka z dwoma naraz to samobójstwo, od razu drugi zachodzi z boku i zbiera same criticale
    Krok do tyłu zawsze daje Ci ogromny czas na unik, a unikniesz każdego ataku prócz strzał i magii w ten sposób.
  • Nie wiem jak dostać się do gildii złodziei. Sprawdzam w Internecie i jak się okazuje, ponieważ zostałem strażnikiem zanim wypytałem karczmarza o wszystko, to teraz kolo każe mi spływać i cały quest jest (chyba...?) zablokowany

Z tego co pamiętam Rengar bodajże ukradł złoto, mogłeś go sypnąć lub się dogadać. W przypadku wydania go straży czeka na Ciebie Atilla(możliwe, że trochę mylę imiona), o którym dowiadujesz się od karczmarza w porcie. Po jego zabiciu znajdujesz klucz do kanałów i tam powinieneś coś znaleźć.

  • Grind grind grind, byleby dopchać trochę tych punktów nieszczęsnych, bo wszystko mnie zabija

Trochę jest tak, lecz nie nazwałbym tego grindem, bo potwory się nie respią :D

  • Może ja to źle to robię. Może właśnie mam iść do górniczej doliny tak jak mi kazano, a eksploracje zostawić na potem, jak będę miał 2 razy tyle poziomów...? Idę. Pierwsze przeciwnicy - o, młode wilki. To potrafię zabić, nawet i dorosłe już łatwo się ścina. Może już wcześniej miałem tu iść? LOL NOPE zaraz za rogiem dwóch orków-wojowników, nawet jeden ma mnie na dwa ciosy

Musiałeś przeoczyć przejście, gdzie są tylko gromady szczurów, wtedy dostajesz się bezpiecznie do doliny, omijając orków.

  • Może muszę po prostu muszę je ominąć i przebiec za nie, a nie z nimi walczyć? LOL NOPE zaraz za nimi jest cały oddział, jakieś 10 sztuk xD W tym momencie na widok tego stada po prostu padłem ze śmiechu. I think I'm done

To co wyżej, przeoczyłeś bezpieczne przejście ze szczurami, jest trochę wcześniej po lewej, tuż przed orkami

  • ...dobra, jest tu przejście z boku, ale autentycznie byłem w tym momencie o włos od wyrzucenia całej gry w cholerę

sorry, odpowiadam od razu jak czytam XD więc up

  • Dobra, to teraz zaczyna się w końcu normalna gra...? nie, środek nocy, ja mam się przekraść do zamku. Wszędzie ciemno, g, za przeproszeniem widać. Pewnie miało być w zamierzeniu klimatyczne. I owszem jest - klimatycznie wkurwiające. Pewnie nie taka była intencja developerów, ale zostawiłem włączoną grę na trochę czasu aż zaczęło świtać i mogłem zobaczyć gdzie idę. Coś wspominałem o opcji czekania X godzin...?

Bezi nie medytuje jak Wiesiek siedząc wśród niebezpiecznej flory i fauny :D Ewentualnie możesz użyć kodów na zmianę pory dnia. Albo spróbować chodzić z pochodnią :D

  • Nowe questy, czyli najwyraźniej gra oczekiwała bym polazł tu wcześniej zamiast tłuc się po pierwszej lokacji i bić głową w mur. Straszyli orkami, więc myślałem, że tę linię zadań można będzie zrobić dopiero później, gdy bohater przestanie być skończoną łamagą, najwyraźniej nie...

Myśliwi informują Cię, że można czmychnąć na pełnej prędkości między orkami na bezpieczny wyłom w murze, faktycznie, trzeba biec szybko lub kupić czas na zamianę w potwora, wtedy Cię nie będą atakować potwory, a ludzie :P

  • Dostałem oskard wymagający 80 pkt siły, mam 55, ile godzin będę ciułać...? 2.5k złota za zbroję, eh... jakieś pejsate geny wśród tych rycerzyków, by tak się kupczyć w obleganym zamku, który mam niby uratować...

Złota w późniejszych etapach jest aż nadto, choćby z pracy u Bospera.

  • Znalazłem miecz 80 obrażeń za jedyne 70 pkt siły, te się zyskało, bo udało się nabić 3 poziomy (bo znalazłem Diego, który wykosił moby za mnie), kupiłem zbroję strażnika 70 odporności na broń/strzały i... dalej trzeba się skradać jak szczur, bo na stwory to za mało. Mało tego, nawet na głupiego wilka często trzeba się parę razy zamachnąć. Może mam więcej do trafienia bronią jednoręczną, bo to tylko 43%...? Za 1 poziom i 10 punktów dostanę tu całe zawrotne +5%...

Generalnie najlepiej dobić do 60%, wtedy stajesz się mistrzem broni, a te procenty to też szansa na atak krytyczny

  • Nie, najwyraźniej nic nie zmieniło w jakości rozgrywki podążenie za fabułą, dalej jest trudno i frustrująco, a satysfakcja znikoma

Wysiadam, tym razem serio. Najzwyczajniej w świece szkoda mi czasu i życia na grind, kopanie się z tą grą i wieczny load-save, load-save, load-save... aż do porzygu. Wrażenie jest, że to gra dla jakichś masochistów, których fascynuje kierowanie skończonym popychadłem. Tempo przyrostu siły postaci jest niewdzięcznie ślamazarne i zabija całą przyjemność z życia. Gothic 1, mimo początkowej trudności, kupił mnie gdy udało się natłuc kilka pierwszych poziomów i gra autentycznie się otworzyła, wreszcie faktycznie można było eksplorować i eksperymentować. W dwójce czuję, że osiwieć można zanim się wyżebrze dość zdolności herosa by się nie frustrować i blokować na każdym kroku. Nie czuję się w najmniejszym stopniu zachęcony by zacisnąć zęby teraz, bo potem będzie lżej, bo raczej podejrzewam, że jak tylko postać trochę podrośnie w siłę to dla równowagi od razu gra nawrzuca naprzeciw w cholerę silniejszego śmiecia, żeby się dalej naprzykrzać, żeby był ten śmieszny czelendż. Mam też wrażenie, że ta gra ma sens dopiero, gdy się ma meta-wiedzę na temat tego gdzie i w jakiej kolejności iść, gdzie co znaleźć i jak wykorzystywać mechaniki. Wtedy to pewnie może bawić, ale pierwsze zderzenie trzeba okupić krwią, nerwami i potem (albo grać z solucją, co się mija z celem). Ja nie zdzierżyłem, a drugi raz zaczynać nie zamierzam.

A teraz najweselsze: teraz, jak już sobie obrzydziłem doświadczenie, wyrzuciłem wszystko w cholerę i zacząłem czytać, dowiaduję się, że tak naprawdę chodzi o rozszerzenie, NoTR, które podbija sztucznie poziom trudności, bo jest przeznaczone na wyjadaczy, którzy gołą dwójkę już skończyli, całą wspomnianą meta-wiedzę już mają, wiedzą co, gdzie, jak i w jakiej kolejności i teraz chcą zacząć od nowa, ale z trudniejszą rozgrywką. Społeczność uznała, że gra jest dla nich za łatwa i poprosiła o modyfikację trudności i zalecane jest ponoć najpierw ogranie gołej dwójki, a dopiero potem branie się za rozszerzenie. I jak się o tym dowiedziałem, to wszystkie witki mi opadły. A skąd do jasnej-ciasnej miałem to wiedzieć? Nie można było, jak normalni ludzie, dać modyfikowane poziomy trudności, tak żeby nieborak mojego pokroju, który nie miał luksusu ogrania domyślnej wersji i poznania wszystkich questów i mechanik, mógł sobie ułatwić życie po dostaniu z dzwona w zęby od nowej, utrudnionej wersji? Nie dało się dać jakiegoś ostrzeżenia przy starcie, możliwości wyboru gry z dodatkiem bądź bez dodatku (bo zainstalować gry bez dodatku z mojej płyty się nie dało)...? Wyjadacze niech sobie po swojemu wyjadają, jak lubią się kopać z grą, ale czemu olali ciepłą strugą wszystkich nowicjuszy? Co z ludźmi, którzy nie mieli okazji ograć tej gry zanim wyszedł dodatek...? Nosz tak durnego pomysłu to jak żyję nie widziałem. Spieprzyli koncertowo i zepsuli mi całą frajdę z gry.

Miałem tę przyjemność, że zacząłem grę od podstawki, wtedy ona była prosta. Rozszerzenie mocno podnosi trudność, jednakże osoba doświadczona podstawką, o wiele łatwiej się odnajdzie, gdy świeżak będzie się męczył :D Gra jest stara, więc jest toporna i trudna, nie ma wielu mechanik. Grałem w nią za dzieciaka, wtedy się miało mnóstwo cierpliwości i czasu, można był się poświęcić eksploracji i "grindowi". Z perspektywy czasu przyznam Ci rację, gra jest trudna, ale jak już się przejdzie ją kilka razy, każdy nostalgiczny powrót jest przyjemny, a gra prosta.

I to jest piękno tej gry, że prawie nic Ci nie mówi, tylko uczysz się na swoich błędach, wymaga od Ciebie zaangażowania, a nie bieganie od znacznika do znacznika na mapie. Nowe gry po prostu rozpieszczają gracza. Dlatego gry From Software odnoszą ogromny sukces, bo narzucają wysoki poziom trudności i wymagają zaangażowania, przechodzenia gry metodą prób i błędów.

I tak, rozumiem Cię, taki jest urok grania w stare gry. Też ostatnio nadrabiam stare tytuły typu Chrono Trigger, Final fantasy 5-6 i niestety niektóre mechaniki są przestarzałe. Bo z wiekiem stajemy się leniwi i przez pracę mamy mniej czasu. Chcemy go spędzić w wygodnej, krótkiej i satysfakcjonującej rozgrywce. Nie uważam się za jakiegoś hardcorewego gracza, bo przechodzenie gier na 100% mnie nudzi. Dark Soulsy przeszedłem, ale zwykle tylko główne wątki, bo dodatki już po prostu po 30-40 godzinach tego samego zaczynają nudzić. Z drugiej strony odpalam Horizon Zero Dawn, widzę nowe Assassiny, Far Cry i świat jest ogromny, pełen znaczników. Ale w tym całym ogromie jest po prostu nudny, zwykłe bieganie od do. czasem szybka podróż. Świat w Gothicu 2 jest mały, ale przemyślany. Im głębiej w las, tym trudniej.

Szkoda, że Ci gra nie siadła, ale być może kiedyś znudzony bieganiem do pierdyliarda znaczników poczujesz chęć i spróbujesz podejść do samej podstawki i Ci się spodoba :D
Dla mnie to gra dzieciństwa, najlepsza w jaką grałem, bo wtedy nie miałem dużo gier, więc nie miałem porównania :D np. wszyscy się jarają HoMM3, którego dopiero poznałem w liceum i nie rozumiem fenomenu do dziś. Grę kupiłem, i pograłem kilka godzin, jednakże to po prostu nie dla mnie.

0
witeks44 napisał(a):

Grałem w nią za dzieciaka, wtedy się miało mnóstwo cierpliwości i czasu, można był się poświęcić eksploracji i "grindowi".

Ja w GII bez Nocy Kruka grałam pierwszy raz przed 30-tką i nie odczułam, żeby była jakoś szczególnie frustrująca. A był to już czas, kiedy podziwiałam własną cierpliwość sprzed dekady, kiedy potrafiłam przejść kilka pierwszych poziomów Montezuma's revenge oczywiście bez żadnych sejwów i z kilkoma życiami na starcie.

Krytyczny jest początek, kiedy absolutnie każdy przeciwnik jest zagrożeniem. Później już można sobie wybierać, kogo się aktualnie zabije.

witeks44 napisał(a):
  • Nie mogę się przekonać do tego, że brak granic na krawędziach i możliwość upadku na łeb to tak wielka zaleta. Problem w tym, że nieraz nie widać dokładnie co bohater ma pod nogami, częściowo przez kąt kamery, częściowo przez wspomniane zarośla, co wystarcza żeby spaść i się roztrzaskać jak pomidor o asfalt

Ty lepiej doceń fakt, że tam się można praktycznie wszędzie wspiąć, a nie tylko w oparciu kilka punktów zaczepienia z góry przewidzianych przez twórców, jak to teraz zwykle działa. A jak się człowiek postara, to i do Klasztoru na lewo wejdzie i do Górniczej Doliny metodą alpinistyczną przejdzie jeszcze w I-szym rozdziale bez potrzeby proszenia się głupiego klucza. Wolność rządzi.

1

Zresztą, kto mówił, że ma być łatwo :) Szczególnie, że to stara gra.

Widzisz, zasady dobrego designu mówią, że gra powinna być "easy to learn and difficult to master" (prawo Bushnella). Jak ktoś chce większych wyzwań, to od tego są regulowane poziomy trudności, mody i granie z własnymi narzuconymi ograniczeniami, pokroju ludzi, którzy przechodzą Dark Soulsy bez zbroi.

To, o co pomstuję, to idiotyczny pomysł, by zaspokajać potrzebę wyzwania hardkorowców kosztem wszystkich innych, w szczególności tych, którzy w to nigdy wcześniej nie grali i nie mieli szansy, by spróbować w "normalnej" wersji.

Widać RNG Ci nie siadło, jakbyś wczytał jeszcze raz save, prawdopodobnie ubiłby i wilki, i cieniostwora i orka.

Za którymś razem siadło, inaczej nie wiem skąd bym miał wytrzasnąć broń orka by zaliczyć quest na czeladnictwo...

Za łatwo byś chciał :) W grach From Software w ogóle nie masz map i tam dopiero jest ciężko :D

Ewidentie nie są to gry dla mnie i nawet nie zamierzam próbować. Jak wspominałem, ogółem mam kiepską pamięć topograficzną i potrafię się i w prawdziwym życiu zgubić na prostej drodze, dlatego przeważnie wolałem gry izometryczne od trójwymiarowych.

Myśliwi informują Cię, że można czmychnąć na pełnej prędkości między orkami na bezpieczny wyłom w murze, faktycznie, trzeba biec szybko lub kupić czas na zamianę w potwora, wtedy Cię nie będą atakować potwory, a ludzie :P

No i się udało, tak samo ogarnąłem, że by wyjść z zamku trzeba lecieć w podskokach do rzeki, gdzie Orkowie zaniechują pościgu. Ale ja bym chciał grać w moje heroic power fantasy, a nie symulator zwiewania :D

Złota w późniejszych etapach jest aż nadto, choćby z pracy u Bospera.

O patrz pan, ale to trzeba wpierw wiedzieć, że warto terminować u Bospera, bo inaczej skóra wilka schodzi po jakieś 2-3 golda :D Ale ja grając pierwszy raz i nie patrząc w solucje nie miałem pojęcia co się zyskuje u kogo i co się opłaca wybierać, więc poszedłem do kowala. I nic z tego nie miałem, bo nie chciałem wydawać punktów na wykuwanie, w momencie gdy brakowało mi tychże punktów praktycznie na każdym kroku.

I o tym właśnie mówię - ta gra ma sens, gdy ma się już meta-wiedzę co robić, gdzie robić i u kogo terminować, gdzie znaleźć potrzebne rzeczy itd. Wtedy można sobie ogarnąć odpowiedni build i długoterminową strategię i sukcesywnie nią podążać. Jak zaś grałem na ślepo pierwszy raz, to gra po prostu karała mnie bez przerwy, aż w końcu najzwyczajniej w świecie odechciało mi się próbować.

I to jest piękno tej gry, że prawie nic Ci nie mówi, tylko uczysz się na swoich błędach, wymaga od Ciebie zaangażowania, a nie bieganie od znacznika do znacznika na mapie.

Panie, Gothic 1, skończone dosłownie w tym miesiącu. Te same zasady, tak samo trzeba się uczyć świata, mechaniki i zasad i było sporo frajdy, jak już się ogarnęło jak exploitować AI i podchodzić do napotkanych problemów. I gra nie karała tak dosadnie za "błędy" wynikające z jej nieznajomości. Ot, podczas grania zacząłem rozwijać krąg magii wody w starym obozie, poszło na to z 30 punktów, po czym stwierdziłem, że stosunek zysku do wydanych punktów jest zbyt mały (bo początkowe niskopoziomowe czary niewiele dawały na tym etapie gry) i po prostu lepiej ostrzelać wroga z kuszy z bezpiecznej pozycji. I będąc te 3 poziomy w plecy i tak bez problemu udało się grę skończyć. A w NotR nie bardzo nawet mogłem eksperymentować, bo byłem wiecznie do tyłu z tymi nieszczęsnymi punktami.

0
Spearhead napisał(a):

Za którymś razem siadło, inaczej nie wiem skąd bym miał wytrzasnąć broń orka by zaliczyć quest na czeladnictwo...

Na zdobycie broni orka jest akurat aż kilka sposobów:

  • Jak pogadasz z ludźmi w mieście, to dowiesz się, że pod wschodnią bramą postrzelono jednego i gdzieś uciekł, jak pójdziesz tym tropem, to w dolince poniżej, w jaskini na jej końcu znajdziesz rzeczoną broń.
  • Możesz ściągnąć orka spod zachodniej bramy (tam, gdzie polowałeś z myśliwym) na strażników. Oni go zabiją, ty weźmiesz broń.
  • Możesz ściągnąć orka spod wschodniej bramy na strażników. Siedzi w jaskini powyżej ścieżki.
  • Możesz się zasadzić na jakiejś półce skalnej i własnoręcznie ubić jakiegoś orka.

Tak, wiem. Wolałbyś znacznik na mapie i w HUD z opisem: Idź 150 metrów, żeby zabić orka, i - jak już byś doszedł na miejsce - żeby ten ork sam się zabił z rozpaczy nad upadkiem grywalności dzisiejszych gier ;)

Ale ja bym chciał grać w moje heroic power fantasy, a nie symulator zwiewania :D

Heroic fantasy, to się robi, jak już rozwiniesz postać. Jeden deszcz ognia wypasionego maga i z całej hordy orków ledwo, ledwo przeżywają ze dwa Orki Elita.

Ale tak, wiem. W dzisiejszych czasach Mario powinien zaczynać grę z karabinem maszynowym ;)

O patrz pan, ale to trzeba wpierw wiedzieć, że warto terminować u Bospera, bo inaczej skóra wilka schodzi po jakieś 2-3 golda :D

Bosper tak się wszelkimi sposobami namawia na terminowanie u siebie, że trzeba bardzo tego nie chcieć, żeby się nie zgodzić. I można się nie zgodzić, jak już przynajmniej raz przeszedłeś grę i tym razem chciałbyś np. terminować u alchemika.

poszedłem do kowala. I nic z tego nie miałem

U kowala możesz się nauczyć robienia mieczy. Bierzesz surową stal, obrabiasz i masz przebitkę na swojej robocie.

Jak zaś grałem na ślepo pierwszy raz, to gra po prostu karała mnie bez przerwy, aż w końcu najzwyczajniej w świecie odechciało mi się próbować.

Jak grałam pierwszy raz, to doszłam do miasta, podjęłam kilka głupich decyzji, kupując za punkty doświadczenia różne niespójne umiejętności i po kilku godzinach grania powiedziałam: acha! I odpaliłam do nowa, żeby tym razem przejść lepiej. Za każdym razem możesz grać coraz lepiej. Widocznie nie lubisz gier, w których można się czegoś uczyć, żeby dojść do mistrzostwa.

I będąc te 3 poziomy w plecy i tak bez problemu udało się grę skończyć. A w NotR nie bardzo nawet mogłem eksperymentować, bo byłem wiecznie do tyłu z tymi nieszczęsnymi punktami.

Co prawda bez Nocy Kruka, ale w pierwszym rozdziale bez pancerza i ze słabą, pierwszorozdziałową bronią i bez wyrafinowanych umiejętności walki, które dostępne są dopiero w późniejszych rozdziałach, poszłam kilka razy przez góry do Górniczej Doliny i wykosiłam tam wszystko, co tam było do wykoszenia.

0

Kiedyś stracraft / cs / LoL , teraz Fifa dla relaksu

1

@Spearhead: Jak choćby zaczęła @Freja Draco wymieniać sposoby na zdobycie broni orka, tak w grze jest pełno momentów, gdzie masz kilka możliwości podejścia do problemu. Weźmy drugi przykład, wejście do miasta:

  • Przed miastem siedzi kupiec Canthar, który może Ci dać papierek, dzięki któremu będziesz mógł wejść do miasta, jednakże potem będzie wymagał od Ciebie wykonania niemoralnego zadania
  • Idziesz popracować na farmę u Lobarta, łapiesz doświadczenie i dostajesz taniej strój farmera, który lepiej oddać Gregowi za dodatkowe doświadczenie
  • O wiele trudniejszy sposób, przy bramie do miasta odbijasz w prawo i obchodzisz całe miasto Khorinis, musisz iść do góry pod latarnię przechodząc obok bandytów i wskoczyć do morza. Dzięki temu dopływasz do portu i dostajesz doświadczenie i Lester zabawnie komentuje sytuację :D
  • Wykorzystujesz słabe mechaniki gry, czyli ustawiasz się bokiem do bramy i biegniesz A lub D. Gdy strażnik Cię zatrzyma i zacznie konwersację, nie puszczasz klawisza, a Twoja postać dalej biegnie. Odbiegasz ile się da i kończysz rozmowę ze strażnikiem, będąc już w mieście :D Po tym możesz iść do Lestera i dostajesz to samo co w punkcie trzecim
  • Tu nie jestem pewien, bo można zaoferować strażnikowi 100 sztuk złota i chyba wpuszcza, ale nigdy z tego nie korzystałem

Także gdzie mechaniki kuleją, tam nadrabiają możliwości podejścia do zadania :D

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0