[tdudzik napisał(a)] ...jeżeli ktoś jest naprawdę taki bystry to powinien jednak znaleźć sposób na bycie szczęśliwym.
Obawiam się, że to jednak nie takie proste. Nasz wpływ na chemię mózgu jest dość ograniczony.
A co do chemii... Co prawda daleki jestem od odradzania stosowania leków, ale z farmaceutykami jest zwykle tak, że jeden problem można nimi rozwiązać, generując jednocześnie kilkanaście innych... Dlatego gdy coś mi dolega, często wspomagam się naturalnymi substancjami. Jest taka jedna, dzięki której praktycznie nie bywam w ogóle przeziębiony, a ostatnią grypę zwalczyłem w ciągu 12 godzin od wystąpienia pierwszych objawów, choć poprzedni rekord to prawie trzy dni. I to pomimo tego, że większość lekarzy twierdzi, że to nie działa.
@Julian_ - w pierwszym lepszym internetowym sklepie chemicznym można kupić kilogramowe opakowanie askorbinianu sodu (E301) za kilkadziesiąt złotych. To nie jest żadne świństwo, tylko jedna z najpopularniejszych witamin. Jest lekko słonawy, więc dobrze jest go mieszać z jakimś sokiem. Jeśli tolerujesz superkwasidła, kup zamiast tego kwas L-askorbinowy (E300). To ta sama substancja, ale niezbuforowana sodem. Kilka razy dziennie dwa lub trzy gramy w soku albo w połowie szklanki z wodą potrafią zdziałać cuda. Jak napisałem wcześniej, walczę w ten sposób z przeziębieniem, grypą i innymi infekcjami. Ale to nie jest jedyne zastosowanie tej substancji. Nie mam pojęcia w jaki sposób doprowadza to do równowagi chemię mózgu, ale wiem, że daje radę, bo byli i tacy, którzy w ten sposób rzucali na kolana nawet deprechę albo coś znacznie gorszego. Upierdliwe jest jednak to, że trzeba to brać kilka razy dziennie. Nie zalecam przekraczać 3 gramów w jednorazowej dawce. Po przekroczeniu 4 gramów, do końca dnia nie zejdziesz z kibla.
A co do znajomości psychologii i umiejętności pomagania sobie samemu... Wydziały psychologii są pełne tych, którzy poszli na psychologię, bo chcieli sobie pomóc...
EDIT: kontakt z psychiatrą jak najbardziej zalecam. Albo chociaż z psychologiem. Czasami warto pozwolić komuś spojrzeć na nasze problemy bardziej "obiektywnym" okiem.