wakacje last minute - negocjacja ceny

0

Tak sie zastanawiam czemu biura podrozy nie sa sklonne do negocjacji cen last minute, do ktorych zostal mniej niz tydzien? Przykladowo na stronie Itaki zobaczylem cene do egzotycznego miejsca, gdzie chcialbym leciec z informacja o obnizce okolo 2000 zlotych. Dzwonie do Itaki z pytaniem czy sa sklonni dac dla mnie znizke w zwiazku z wysoka cena i bliskim terminem, a Pani od razu mowi, ze nie. Rozumiem, ze marza jest pewnie i tak niska, ale biuro podrozy przeciez ponioslo juz jakies koszty na wczesniejsza rezerwacje miejsc w hotelu na okreslona liczbe ludzi i miejsc w samolocie wiec czy to nie jest tak, ze jakby mi jeszcze obnizyli cene to byliby stratni, ale i tak mniej stratni jak nikt nie pojedzie (bo tak pewnie sie stanie)??

4

nie wiem czemu ale od razu skojarzyło mi się z "dej mam horom curke"

0

byliby stratni, ale i tak mniej stratni jak nikt nie pojedzie

Widocznie tak nie jest :) Możliwe że nie ponoszą całego kosztu jeśli ktos jednak nie poleci i ta cena którą oferują last minute to jest minimalna kiedy się to jeszcze opłaca

0
pavarotti napisał(a):

nie wiem czemu ale od razu skojarzyło mi się z "dej mam horom curke"

To nie jest żebranie tylko negocjacja ceny.

0

mysle ze prawdziwy last zaczyna sie na dwa dni przed wylotem..

1

Mnie kiedyś kolega denerwowal, ale logika była w sumie dobra. Zawsze chciał żeby. za darmo do wiózł, jak dojezdzalismy do szkoły. Ja i tak zawsze jechałem, ale kulturalnie byłoby gdyby kolega się dorzucił na paliwo. A jego twierdzenie brzmiało tak - "przecież czy ja pojadę z Toba czy nie, to i tak zapłacisz za paliwo tyle samo".

Równie dobrze możesz iść do sklepu znaleźć produkty spożywcze po terminie i mówić - "dejcie mnie za darmo, bo i tak już tego nie sprzedacie".

Nie każdy musi się targować, nawet jeśli ma dużą marżę.

0
lampasss napisał(a):

mysle ze prawdziwy last zaczyna sie na dwa dni przed wylotem..

Ponoć są ludzie którzy potrafią spędzić cały dzień na lotnisku z walizkami w tym czasie dzwoniąc po lokalnych biurach podróży czy nie ma last minute (typu "za godzinę wylot").
Pewnie się super opłaca, tylko nie każdemu to pasuje.

0

Znam parę, która idzie w południe do biura wykupić wczasy, by wylecieć w nocy do ciepłych krajów. Zazwyczaj są to hotele 4.5/5-gwiazdkowe, a koszt takich wakacji jest relatywnie tani. Trudno mi powiedzieć ile jest osób, które postępują podobnie. Możliwe, że właśnie dlatego biuro nie chce negocjować, bo ze statystyk wynika, że uda im się sprzedać wczasy. Poza tym nie wierzę, by biuro nie uwzględniało, że na dane wczasy mogą mieć obsadzenie < 100%. Pewnie mają tak ustalony cennik, że nawet jak za każdym razem obsadzenie wycieczek będzie wynosić 90-95%, to i tak są do przodu. Podobnie robią linie lotnicze.

1

Obstawiam, że hotele rzadko mają 100% obłożenia, więc biura podróży nie muszą zaklepywać miejsc i za nie płacić. Należy też pamiętać, że taki hotel przyjmuje ludzi z wielu zakątków świata, z wielu biur podróży, więc to, że akurat w Radomiu pan Jerzy zwęszył okazję w postaci last minute i negocjuje cenę nie ma znaczenia, bo na jego miejsce poleci Dżon z Północnej Karoliny.

Ale mogę się nie znać, bo raz w życiu byłem na wycieczce z biura podróży. Średnio rozumiem sens płacenia marży, a all inclusive z leżakiem na plaży mnie nie kręci.

0

Za miejsce w hotelu biuro nie płaci z góry, a często jest tak, że płaci określoną kwotę za pulę pokoi. Tak więc jeśli lasta sprzeda po cenie biletu lotniczego, to może wyjść na swoje. Ale często sam koszt przelotu w egzotyczne miejsce jest drogi, wiec nie opłaca sie bardziej zniżać (taryfa, opłata paliwowa, lotniskowa itp.)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1